Nicolas Covatti od kilku lat nie bierze udziału w całym cyklu mistrzostw Argentyny, ale co roku stara się dotrzeć do ojczyzny, by wystartować choćby w kilku turniejach. Nie inaczej było w tym roku. Żużlowiec miał już wracać do Włoch, ale udało mu się przedłużyć pobyt na drugim końcu świata. Wszystko po to, aby jeszcze raz się pościgać.
I ten dodatkowy start zakończył paskudnym upadkiem z Facundo Albinem, który przypłacił upadkiem i złamaniem prawego przedramienia z przemieszczeniem, kości promieniowej, łokciowej, piszczelowej i strzałkowej.
Pierwsze wieści w sprawie Covattiego mówiły, że 35-latek w tym sezonie na tor już nie wróci. Lekarze zalecali mu nawet zakończenie kariery, ale ten nie chciał o tym słyszeć.
ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?
Tymczasem okazuje się, że Covatti wróci do ścigania. Co więcej - chce to uczynić już w ten weekend we Włoszech. Jak informuje brytyjski magazyn "Speedway Star", żużlowiec przebył serię kolejnych badań oraz konsultacji z lekarzami i czeka na ostateczny werdykt. Jeśli otrzyma stosowną zgodę, to 14 kwietnia chce wziąć udział w 1. rundzie Indywidualnych Mistrzostw Włoch w Lonigo.
Żużlowiec chce walczyć o powrót do ścigania, by nie stracić również pracy w Wielkiej Brytanii. - Nadal mam miejsce w zespole z Plymouth, bowiem mogą skorzystać z zastępstwa zawodnika za mnie. Jednak jeśli nie będę gotowy do jazdy w maju, to najpewniej stracę swoje miejsce. I ja to rozumiem, bo oni szukają zawodnika pod numerem pierwszym (lidera - dop. red.) - przyznał żużlowiec.
W mediach społecznościowych można zaobserwować, że Covatti już trenuje, choć na razie brakuje tam materiałów z toru. Na razie są to wyłącznie zajęcia w domowym zaciszu oraz na siłowni. - Nie jestem jeszcze sprawny w stu procentach, ale chcę spróbować wrócić na motocykl na inaugurację mistrzostw Włoch, a później w maju do Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że uda mi się przejechać wiele okrążeń, aby rozruszać ciało i zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Nie mam ciśnienia, mogę jechać dwa biegi i się wycofać - dodał.
Czytaj także:
1. Dołomisiewicz wrócił do żużla. Związał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi
2. Nowa klasa pojemnościowa stała się faktem