W piątek startują rozgrywki najlepszej żużlowej ligi świata, która jednocześnie jest najdroższą ligą w Polsce. W przeliczeniu, na jeden rozegrany mecz kluby wydają nawet milion złotych. Gwiazdy inkasują przynajmniej trzy miliony złotych za sezon, a najlepszy żużlowiec świata za kilka miesięcy ma szansę powiększyć stan swojego konta nawet o 10 milionów złotych!
Choć zarobki zawodników osiągnęły kosmiczny poziom, to nic nie zapowiada, by wkrótce miało się to zmienić. Ostatnio władze PGE Ekstraligi podpisały nowy kontrakt telewizyjny, który gwarantuje wypłatę 71,5 mln złotych rocznie w latach 2026-2028. Już teraz kluby będą mogły liczyć na około 7 mln złotych od ligi i to bez względu na zajęte miejsce.
W tym sezonie zdecydowana większość klubów będzie mogła się pochwalić budżetem na poziomie około 20 milionów złotych. Większość z tych pieniędzy trafi na konta zawodników podstawowego składu. Podobnie jak przed rokiem, najlepsi mogą liczyć na kontrakty opiewające na milion złotych na przygotowanie do sezonu i około 10 tysięcy złotych za zdobyty punkt. Wychodzi więc, że za znakomity występ w półtoragodzinnym meczu każdy z nich jest w stanie zarobić nawet 180 tysięcy złotych!
Nawet nastolatkowie zarabiają godnie
Wśród 40 seniorów z kontraktami w PGE Ekstralidze zaledwie dwóch (Keynan Rew i Kacper Pludra) może mieć problemy, by przebić magiczną granicę miliona złotych. Pozostali wystawią faktury na znacznie wyższe kwoty. Nawet najsłabsi zawodnicy rozgrywek mogą bowiem liczyć na 500 tysięcy złotych na przygotowanie do sezonu i pięć tysięcy złotych za każdy zdobyty punkt. Średnie zarobki to ponad 800 tysięcy złotych na przygotowanie i 8 tysięcy złotych za zdobyty punkt.
ZOBACZ WIDEO: "Biorę na siebie". Kacper Woryna o słabszej formie w sezonie 2023
W sezonie zawodnicy mają okazję do wzięcia udziału w 20 meczach, nie ma więc co się dziwić, że są tak zdeterminowani, że często wyjeżdżają na tor nawet z poważnymi kontuzjami. Zresztą już w pierwszej kolejce z bólem walczyć będzie lider Fogo Unia Leszno, Janusz Kołodziej, który o punkty walczyć będzie na torze zaledwie dwa tygodnie po złamaniu mostka.
- Potrafię się z tym bólem zaprzyjaźnić. Naprawdę można go wyłączyć ze swojej głowy. Mogę to porównać do bólu zęba. Wówczas też musimy funkcjonować i iść do pracy - przyznał Janusz Kołodziej w trakcie Magazynu PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty, komentując swój stan zdrowia.
Zawodnik ma świadomość, że brak występu oznacza gigantyczne straty, ale także zmniejsza szansę zespołu na utrzymanie w elicie. Wtedy szansę na zarobienie dużych pieniędzy w kolejnym roku tracą kolejni żużlowcy.
Na kiepskie warunki nie mają też co narzekać nastolatkowie, którzy dopiero wchodzą w świat wielkiego żużla. W PGE Ekstralidze występują oni zwykle na tzw. kontraktach amatorskich, które zakładają, że wszystkie koszty ich występów biorą na siebie kluby, a oni otrzymują za punkt około 1-2 tysiące złotych. Nawet debiutujący 16-latek ma więc szansę zakończyć sezon z zarobkiem na poziomie 40-70 tysięcy złotych.
Wydają majątek, ale i tak są w stanie dużo zaoszczędzić
Warto jednak zaznaczyć, że żużlowcy sami muszą pokryć wysokie koszty utrzymania sprzętu i swojego teamu. Dobry mechanik zarabia dzisiaj 120 tysięcy złotych rocznie, a większość żużlowców korzysta ze wsparcia dwóch specjalistów. Do tego dochodzi konieczność kupienia 4-5 wyposażonych motocykli, czyli dodatkowy wydatek około 300-350 tysięcy złotych. O tym jak drogi jest żużel świadczy choćby to, że na same opony zawodnicy będą musieli wydać około 70 tysięcy złotych. A przecież jeszcze większej zapłacą za serwis silników i sprzęgła. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że przy obecnych zarobkach nawet słabsi zawodnicy są w stanie zaoszczędzić przez sezon gigantyczne pieniądze.
Nie ma się więc co dziwić, że rokrocznie pojawia się kolejka chętnych z całego świata, którzy robią wszystko, by dołączyć do elity. Nawet jeden dobry sezon może wystarczyć, by na długie lata zapewnić sobie spokój finansowy.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Michelsen ujawnił bolesną prawdę
Nowe informacje na temat stanu zdrowia Hansena