Żużel. Nie ma powodów do niepokoju. Były żużlowiec wskazuje pozytywy w GKM-ie

Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey (po lewej) i Jason Doyle (po prawej)
Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey (po lewej) i Jason Doyle (po prawej)

- W kontekście dwumeczu ten rezultat jest bardzo dobry - komentuje wynik ZOOleszcz GKM-u z NovyHotel Falubazem (42:48) Piotr Markuszewski. Były żużlowiec widzi pozytywy w grudziądzkiej drużynie, choć zaznacza, że w niedzielę zawiódł Jason Doyle.

ZOOleszcz GKM Grudziądz przegrał w drugiej kolejce PGE Ekstraligi na torze w Zielonej Górze z NovyHotel Falubaz 42:48 (więcej TUTAJ). To oznacza, że ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego zajmuje w tej chwili ostatnie miejsce w najlepszej żużlowej lidze świata (więcej TUTAJ).

Mimo wszystko zdaniem Piotra Markuszewskiego w Grudziądzu nie trzeba się jeszcze martwić. Przede wszystkim zabrakło punktów Jasona Doyle'a (cztery "oczka" - dop.red), który był źle spasowany i nie mógł sobie poradzić. - To był bardzo słaby występ. Zna ten tor i powinien grać pierwsze skrzypce - mówi w rozmowie z WP SportoweFaky były żużlowiec.

Do tego zwraca uwagę na słabą dyspozycję juniorów oraz zawodnika na pozycji U24. Cała trójka łącznie zdobyła zaledwie dwa punkty. W jego opinii drużyna jednakże pokazała, że chce jechać i w niektórych żużlowcach było widać sporo mocy, co jest pozytywne. - W kontekście dwumeczu ten rezultat jest bardzo dobry. Przy dobrej formie wcześniej wspomnianego Australijczyka byłby dużo lepszy - przekonuje 50-latek.

ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"

Tak naprawdę GKM od początku mógł liczyć tylko na Maxa Fricke'a oraz Wadima Tarasienko, którzy ostatecznie łącznie zapisali obok swoich nazwisk 26 z 42 punktów całej drużyny. Po słabej pierwszej części spotkania do tej dwójki dołączył Jaimon Lidsey. Australijczyk zdobył 10 "oczek". - Jeśli w kolejnych potyczkach będzie taki sam, to Grudziądz będzie bardzo dobrą drużyną - zaznacza Markuszewski.

Drugi raz bardzo słabo zaprezentował się Kacper Pludra. Żużlowiec, który w sezonie 2024 debiutuje na pozycji zawodnika do 24. roku życia, w dwóch meczach pojawił się na torze w trzech gonitwach. W nich ani razu nie przekroczył linii mety na punktowanej lokacie. - Na razie ta pozycja jest słaba. Diabeł tkwi w szczegółach. Być może to kwestia początku rozgrywek i małej liczby jazdy oraz złego sprzętu. Widać, że się na nim męczy i źle wychodzi spod taśmy - ocenia nasz rozmówca.

Aczkolwiek według niego z biegiem czasu powinno być lepiej. 21-latek potrzebuje jednak większej liczby startów, a dzięki temu wejdzie na odpowiedni poziom. Dlatego on sam uważa pozostawienie Pludry w GKM-ie za dobrą decyzję, chociażby dlatego, że trudno byłoby znaleźć kogoś innego. - Kacper występował już jako junior w grudziądzkiej ekipie i dobrze, że nie zmienił barw klubowych. Wydaje mi się, że się odnajdzie i będzie dobrze jeździł - podsumowuje Markuszewski.

Czytaj także:
Żużel. Rozczarowanie w Gdańsku. "Dostaliśmy mocną lekcję żużla"
Żużel. Polonia bez lidera w decydującym biegu. Buczkowski wyjaśnia powody absencji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty