Żużel. Rozczarowanie w Gdańsku. "Dostaliśmy mocną lekcję żużla"

Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak na prowadzeniu
Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak na prowadzeniu

Energa Wybrzeże Gdańsk przegrało w Ostrowie Wielkopolskim z Arged Malesa aż 32:57. Po spotkaniu w szeregach gdańszczan panowało spore rozczarowanie szczególnie, że już po pięciu biegach wszystko było jasne.

Dla gdańszczan porażka różnicą 25 punktów to na pewno nie to, po co przyjeżdżali do Ostrowa Wielkopolskiego. - Liczyliśmy na więcej. Stać nas było na 32 punkty, dostaliśmy mocną lekcję żużla od ostrowian. Nie możemy płakać nad tym meczem, bo to nam nic nie da, tylko musimy skoncentrować wszystkie siły na to, by w Poznaniu zapisać pierwsze punkty w tabeli. Jeśli tam nie wygramy, to nasza pozycja będzie niewygodna. Wiemy gdzie jesteśmy, w jakim miejscu. Wiemy, że czeka nas multum pracy. Z mojej strony chciałbym pogratulować Mateuszowi Tonderowi, który odjechał bardzo dobry mecz i to daje nam światełko w tunelu, że będzie dobrze - powiedział Eryk Jóźwiak , menedżer Energa Wybrzeża Gdańsk.

Właśnie Mateusz Tonder był liderem drużyny, zdobywając 8 punktów i bonus. - Nie ma co ukrywać, że był to ciężki rywal, ale nie wiedzieliśmy, że będzie tak ciężko. Zgubił nas początek meczu i przegrane pierwsze biegi. Drużyna gospodarzy odjechała, poczuła się pewnie. Walczyliśmy do końca i kolejny mecz mamy w Poznaniu. Trzeba potrenować na podobnym torze i nie ma co się negatywnie nastawiać, bo to dopiero początek sezonu i każdy poznaje swój sprzęt. Bierzemy się do roboty i będzie dobrze - ocenił Tonder.

Żadnego biegu indywidualnie nie wygrał kreowany na lidera Krzysztof Kasprzak. - Był to bardzo ciężki przeciwnik, a ostrowianie byli bardzo dobrze zgrani z torem i każdy będzie miał problem wygrać na tym torze. Nawet jak wygrywałem starty, prowadziłem w biegach, to szybko mnie wyprzedzali, a jak wjeżdżałem w ślad tego co prowadził, mijali mnie po krawężniku. Nie miałem prędkości. Później coś znaleźliśmy, ale w 14. biegu dolali wody i znów to nie zagrało. Nie pomogło nam zamieszanie z Tomem Brennanem, mieliśmy pecha w biegu juniorskim. Mam nadzieję, że od 3. kolejki nie będzie już wiatru w oczy - stwierdził były Indywidualny Wicemistrz Świata.

ZOBACZ WIDEO: Wraca temat powrotu do przepisu o KSM. "Nareszcie"

Przed meczem gdańszczanie wysłali helikopter po Toma Brennana, który pojawił się na stadionie w okolicach 4. biegu więc wtedy, gdy miał wyjechać na tor. Ostatecznie pojawił się na nim trzykrotnie i nie zdobył punktów. - Na pewno nie jest to doświadczony zawodnik i może nie udźwignął tego psychicznie. Klub wynajął helikopter, było dużo zamieszania dookoła i było widać, że odbiło to piętno na nim. W życiu trzeba próbować wszystkiego. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy by nie mieć później do siebie pretensji. Nie przyniosło to rezultatu, wszystkie siły koncentrujemy na sobocie - zaznaczył Eryk Jóźwiak.

- Jestem bardzo rozczarowany swoją postawą. Na pewno nie jest to to, co chciałbym pokazywać w lidze dla gdańskiej drużyny. Bardzo dziękuję gdańskiemu klubowi za to, że ściągnął mnie helikopterem do Ostrowa, niestety nie dałem nic do wyniku drużyny. Szalony dzień mi nie pomógł, wszyscy mi pomogli, ja dawałem z siebie 110 procent, ale okazało się to za mało - podkreślił po meczu Tom Brennan.

Czytaj także:
Faworyt ligi przegrał pierwszy mecz w sezonie

Czesi wygrali na własnym torze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty