Pierwszy turniej w ramach Speedway Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie rozegrano w 2015 roku. Sobotnie wydarzenie będzie zatem ósmym w historii stolicy naszego kraju i choć Polacy wielokrotnie wygrywali w przeróżnych rejonach świata, to na tym obiekcie jeszcze im się to nigdy nie udało.
Najbliższej tego był Maciej Janowski, który w 2017 i 2018 roku zajmował drugie miejsce. Na najniższym stopniu podium stawali Jarosław Hampel (2015), Patryk Dudek (2019) i Bartosz Zmarzlik (2023). Fani wierzą, że ten sezon będzie momentem, w którym doczekamy się hymnu narodowego nie tylko na rozpoczęcie zawodów, ale i po wyścigu finałowym.
O ten cel powalczy czterech Polaków: Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera, Szymon Woźniak i Mateusz Cierniak. Największe szanse zdaniem kibiców ma pierwszy z nich, który będzie równocześnie atakował fotel lidera mistrzostw świata.
ZOBACZ WIDEO: Wierzył w Pawła Przedpełskiego. "Zdecydowanie nie miałem racji"
- Nie nastawiam się na jakiś konkretny cel, to po prostu kolejna runda w Grand Prix. Chcę się bawić żużlem, bo kocham jeździć, choć na pewno lepiej to robić będą z przodu. To będzie jednak dla mnie kolejny dzień - mówił Bartosz Zmarzlik po meczu w Częstochowie w Ekstraliga Media Center.
Kup bilet na ORLEN FIM SGP of POLAND - WARSAW - 11 maja, godz. 18:45.
Kibice, którzy zamierzają spędzić sobotni wieczór na PGE Narodowym w Warszawie, jak i przed telewizorami wierzą, że uczestnicy 2. rundy Grand Prix zapewnią nam doskonałe widowisko sportowe. - Bardzo czekam na ściganie w Warszawie i wierzę, że damy duże show - dodał Zmarzlik.
Czytaj także:
1. Zmarzlik kontynuuje serię świetnych wyników w Częstochowie
2. Byli pewni swojego toru. "Nie bardzo chcieli jechać na próbę"