Norbert Krakowiak: Nie przyjmuję czegoś takiego jak zły tor czy pogoda

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Norbert Krakowiak

- Nie może być tak, że jedziesz słabe spotkanie, a potem przez tydzień nie jesteś w stanie funkcjonować - mówi Norbert Krakowiak. 24-latek zapewnia, że poważnie podchodzi do sportu, lecz zwraca uwagę, że trzeba wiedzieć kiedy wcisnąć guzik "żużel".

Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Na razie nie jest pan zadowolony ze swojej dyspozycji?

Norbert Krakowiak, zawodnik Cellfast Wilków Krosno: Nie zastanawiam się nad tym. Na ten moment moje występy to góra i dół, przyzwoicie na wyjazdach, słabo u siebie, ale sport nigdy mnie nie definiuje. Staram się nie kwestionować swoich umiejętności, ciężko się przygotowuję do swojej pracy, utrzymuję formę fizyczną i dbam o inne elementy żużlowego rzemiosła. Obecnie wygląda to tak, a nie inaczej.

Średnia wyjazdowa (2,1 pkt/bieg - dop.red.) to jest to, na co pana stać?

Trudno na to pytanie precyzyjnie odpowiedzieć. Wiem, że mogę wiele, a gdzie jest szczyt moich możliwości, nie mam pojęcia. W meczach wyjazdowych spełniłem swoją rolę w drużynie, pojechałem w piętnastych biegach i wygraliśmy oba spotkania.

To, co się dzieje w Krośnie?

Spokojnie, zawsze domowy tor był moim atutem i w tym przypadku robimy wewnątrz teamu wszystko, aby doprowadzić do takiej sytuacji. Czasami potrzeba na to więcej czasu w przypadku niektórych zawodników.

ZOBACZ WIDEO: Druga siła PGE Ekstraligi. Stal najgroźniejszym rywalem Motoru?

Jednakże ten owal po prostu panu nie pasuje czy to może kwestia sprzętu?

Nie przyjmuję czegoś takiego jak zły tor. Każdego można się nauczyć i na nim jechać, zależy tylko jak szybko. Kiedy robię to samemu w Krośnie, bardzo mi on pasuje. Ściganie w czterech to inna dyscyplina sportu, potrzebuję pewnego obycia na tym owalu. Gdy w tamtym roku przeszedłem do Poznania, miałem tam podobne kłopoty, później jednak uzyskiwałem w tym miejscu bardzo dobre wyniki.

Pojawiły się jakieś nerwowe ruchy czy raczej zachowuje pan spokój, bo też do najważniejszej fazy sezonu jeszcze daleko?

Świeżo po meczu zawsze jest sporo emocji. Za każdym razem pojawiają się rozczarowanie, złość i inne emocje, gdy nie realizujesz czegoś, na czym ci mocno zależy. Jestem jednak takim człowiekiem, który szybko wraca do równowagi. Kiedy jest problem, jest też rozwiązanie, zawsze podchodzę do tego zadaniowo. Sport to nie całe życie, a tylko dodatek do niego. Nie może być tak, że jedziesz słabe spotkanie, a potem przez tydzień nie jesteś w stanie funkcjonować, całkowicie unikam takiego podejścia, bo ono tylko potęguje problem. Żebym był dobrze zrozumiany, bardzo poważnie podchodzę do swoich żużlowych obowiązków, dbam o każdy element, który ode mnie zależy. Trzeba po prostu wiedzieć kiedy wcisnąć guzik "żużel".

Aczkolwiek w eliminacjach IMP spisał się pan już dobrze. Znalazł pan ustawienia na swój tor czy to kwestia trochę słabszych przeciwników?

Miałem dobry dzień i, mimo że również popełniałem błędy, starczyło to na awans. Ten występ to na pewno dobry prognostyk, ale trzeba pamiętać, że zawody indywidualne i drużynowe to coś innego.

Pogoda także trochę przeszkadza? Nie ukrywajmy, że na razie była ona mocno zmienna.

Pozostali zawodnicy mają takie same warunki, proszę nie szukać przyczyn w takich sprawach.

Wracając do samego toru w Krośnie. W tym roku nie ma z nim żadnych problemów? Wszyscy wiemy, co było w ubiegłym sezonie.

Jest on świetnie przygotowany, drużyna jedzie dobrze, a przyjezdni mają problemy z jego rozszyfrowaniem. Mieliśmy ostatnio trochę mijanek, więc to jest zupełnie inna nawierzchnia od tej w poprzednim roku.

A jak na razie współpracuje się panu z Markiem Cieślakiem? Trener wypowiada się o panu pozytywnie.

Trenera znam już znacznie dłużej. To jest doświadczony i bardzo dobry szkoleniowiec, dobrze nam się razem współdziała. Nie mam żadnych zastrzeżeń.

Było coś, co całkowicie zmieniło pana spojrzenie?

Wiele mądrych rzeczy trener Marek mi przekazuje, potrafi to zrobić w prosty i zrozumiały sposób. O szczegółach tych rozmów nie będę oczywiście mówił.

Jednakże muszę dopytać, w jakich aspektach najbardziej panu pomaga?

Tak jak wspominałem przed sezonem, pracujemy nad sprawami techniczno-taktycznymi jazdy na motocyklu.

Wilki na razie spisują się bardzo dobrze. Spodziewał się pan tak dobrego początku?

W ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Kilka osób powiedziało mi jednak, że eksperci postrzegają nas jako czwartą siłę ligi. Kiedy skończy się sezon, będziemy mogli podsumować te przewidywania.

Waszym atutem jest to, że za każdym razem ktoś jest w stanie zastąpić kolegę z drużyny?

Zdecydowanie tak, mamy bardzo dobry zespół. Zawodnicy posiadają ogromny potencjał i trudno, aby w każdym meczu wszyscy jechali dobrze. Na szczęście gdy jeden ma słabszy dzień, nadrabia reszta. To bardzo dobra konfiguracja.

Jest pan zadowolony z wybrania krośnieńskiej oferty?

Jak najbardziej, na nic nie mogę narzekać. Klub zapewnia nam wszystko, co potrzebujemy. Ludzie w nim wiedzą, jak sprawiać, aby zawodnicy czuli się dobrze i mieli odpowiednie warunki do wzrastania.

Czytaj także:
Żużel. Niemal trzygodzinne zawody w Gdańsku i wygrana Krzysztofa Buczkowskiego
Żużel. Ambitne plany w Świętochłowicach. Wiadomo, kiedy ruszą prace

Komentarze (0)