Żużel. Jan Kvech nie ukończył zawodów Grand Prix!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jan Kvech
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jan Kvech
zdjęcie autora artykułu

To nie jest weekend Jana Kvecha. Czech w piątek uczestniczył w upadku podczas meczu PGE Ekstraligi w Lublinie, a w sobotę w Landshut znów zapoznał się z torem. Później wycofał się ze zmagań.

Przypomnijmy, że Jan Kvech w piątek zaliczył groźny upadek w Lublinie, kiedy to w dziewiątym biegu dnia podczas próby ataku na Mateusza Cierniaka zahaczył o tylne koło mistrza świata do 21. roku życia i z dużą siłą uderzył o tor.

Czech więcej przy Alejach Zygmuntowskich się nie pojawił. W rozmowie telewizyjnej przyznał, że żałował tego, ale zdawał sobie sprawę z wyniku, jaki był na koncie NovyHotel Falubazu. Kvech wierzył, że w sobotę poprawi swój nastrój. Rozpoczął jednak od kolejnej kraksy.

Tym razem Kvech nie opanował motocykla i zahaczył o tylne koło Dominika Kubery, a upadając uderzył o tor plecami. Żużlowiec narzekał na ból ręki i zdecydował się wycofać z dalszych zmagań w Landshut.

- W ciągu dwóch dni dwa bolesne w skutkach upadki. Jeśli ma się pogłębić jakiś uraz albo jego jazda ma być ryzykiem, to faktycznie lepiej sobie odpuścić. Zdrowie jest najważniejsze - powiedział Piotr Protasiewicz, dyrektor sportowy NovyHotel Falubazu na antenie Eurosport Player.

Czytaj także: 1. Sroga kara dla żużlowca. Został zawieszony na 20 miesięcy! 2. Roczna przerwa okazała się dla niego zbawienna

ZOBACZ WIDEO: "Nie ma sensu". Szczere słowa Bartosza Zmarzlika o torach w Grand Prix

Źródło artykułu: WP SportoweFakty