Żużel. Tomasz Gapiński wściekł się na torze na Adriana Gałę. Zdradził, co mu powiedział

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński i Adrian Gała
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński i Adrian Gała
zdjęcie autora artykułu

- Z Adrianem się kumplujemy, a właściwie kumplowaliśmy, bo po tej sytuacji nie wiem, czy będziemy dalej - powiedział rozżalony Tomasz Gapiński po tym, jak Adrian Gała bezpardonowo potraktował go w 14. biegu meczu Wybrzeże - Orzeł (41:49).

O planowanej godzinie startu niedzielnego meczu Energa Wybrzeżu groził nawet walkower. Ostatecznie udało się odjechać zawody, choć nawierzchnia nie należała do łatwych. - Jak ktoś się przejdzie po torze po zawodach, to może zobaczyć jakie są dziury. Cieszymy się, że skończyliśmy cało i zdrowo, bo może to nie wyglądało z trybun tak źle, ale dziury są straszne, zwłaszcza na wejściu w łuk, gdzie jest większa prędkość. Widać to było w 14. biegu, gdy doświadczony Krzysztof Kasprzak nie przytrzymał motocykla, wyjechał szeroko i go postawiło. Dało się jeździć, całe szczęście że nie było poważnych kontuzji - powiedział Tomasz Gapiński. Doświadczony senior H.Skrzydlewska Orła odniósł się też do bezpardonowej akcji Adriana Gały, który po faulu na nim otrzymał żółtą kartkę. Zawodnik Wybrzeża na drugim łuku 14. wyścigu wjechał w Gapińskiego. - Kolega trochę nie panuje nad sprzętem. Bardzo go lubię, ale powiedziałem mu, żeby sobie obejrzał tę sytuację i wtedy będziemy rozmawiać. Nie chcę brzydko mówić na gorąco, ale musi sobie to obejrzeć - powiedział Gapiński. Zawodnika łódzkiej drużyny trudno utożsamiać z osobą porywczą, jednak po upadku momentalnie podbiegł z pretensjami do Adriana Gały. - Z Adrianem się kumplujemy, a właściwie kumplowaliśmy, bo po tej sytuacji nie wiem czy będziemy dalej. Zrobił to bez głowy. Może zrobić sobie i komuś krzywdę, najważniejsze że nikomu nic się nie stało. Zostawmy to - zaznaczył. ZOBACZ WIDEO: Zatrudnił Kudriaszowa w jego trudnym okresie. Tak wspomina zmarłego żużlowca

W niedzielę były dwa totalnie różne mecze - do 8. biegu, kiedy łodzianie prowadzili 31:17 i od 9. biegu, gdy gdańszczanie odrobili szybko 10 punktów. - Ja sam też niepotrzebnie pozmieniałem w sprzęcie. Jak przysłowie mówi: stary człowiek, a głupi. Byłem niedawno w Gdańsku i wiedziałem co mam zrobić, a zrobiłem w drugą stronę. Poniosły mnie na starość emocje. Później wróciłem do starych ustawień i było dobrze - dowoziłem punkty, walczyłem. Może się rozprężyliśmy i uwierzyliśmy w to, że będzie łatwo. Najważniejsze, że jako klub mamy zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać 14. biegu. Całe szczęście się udało. Może zejdzie z nas ciśnienie i będzie nam łatwiej dalej funkcjonować - stwierdził Tomasz Gapiński. Po jednym meczu sytuacja w tabeli jest totalnie inna. - Jest jakiś promyk nadziei, już w ostatniej kolejce w Ostrowie Wielkopolskim taki był. Cieszymy się z tej wygranej, ale nie podpalajmy się. Do końca rundy zasadniczej jeszcze daleko. Skupiamy się na meczu z Cellfast Wilkami i chcemy go wygrać. Z drugiej strony gdańszczanie mogą też przyjechać do Łodzi i wygrać, to tylko żużel. Ja niejedno w żużlu widziałem, nie skreślam nikogo. Podobnie jak i my możemy zwyciężyć w Poznaniu - podsumował żużlowiec.

Czytaj także:  Świetny mecz Arged Malesy w Krośnie Szalony pościg w Gdańsku

Źródło artykułu: WP SportoweFakty