Nie milkną echa wtorkowego meczu pomiędzy ebut.pl Stalą Gorzów a ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Kibice spędzili na stadionie kilka godzin i zamiast piętnastu wyścigów spotkania najlepszej żużlowej ligi świata wrócili do domu po ujrzeniu wyłącznie próby toru i to w wykonaniu tylko jednej drużyny - gospodarzy.
"W opinii mojej drużyny, po przeprowadzeniu próby toru zawodnicy określili tor jako trudny do rywalizacji w czteroosobowym składzie" - mogliśmy przeczytać w oświadczeniu gorzowian, które podpisał Krzysztof Orzeł, kierownik drużyny.
Waldemar Sadowski, prezes klubu w rozmowie z WP SportoweFakty podkreślił, że nie padło w nim stwierdzenie odmowy udziału w meczu, wobec czego Stal jest bardzo zdziwiona decyzją o obustronnym walkowerze.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
- Z tego oświadczenia nie wynika odmowa startu. Ona wynika z protokołu zawodów. Oświadczenie nie jest żadnym dokumentem. W żadnym regulaminie nie mamy, że kierownicy przekazują oświadczenia. Oni podpisują protokół. [...] Jeżeli przed podpisaniem protokołu kierownicy oświadczają w imieniu zawodników sędziemu, że zawodnicy na tor nie wyjadą, to sędzia, czy też sekretarz wpisuje to do protokołu - poinformował Leszek Demski w magazynie "Kolegium Żużlowe" emitowanym przez Canal+ Sport.
- Oświadczenia były napisane po to, aby nie robić niepotrzebnego zamieszania, by nie powiedzieć cyrku, właśnie z włączaniem zielonego światła i zegara dwóch minut. Po to były nam te dokumenty. Jeżeli by ich nie było - ustnych czy pisemnych, to sędzia musiałby iść na wieżyczkę, włączyć światło, zegar i rozpocząć zawody. Później trzy biegi, nie ma sensu dalej ciągnąć meczu i mamy udokumentowaną odmowę startu. A tak sędzia nie udał się na wieżyczkę, bo miał wcześniej oświadczenia o wycofaniu drużyn z zawodów. Nie wyobrażam sobie, aby kierownicy drużyn przekazali sędziemu, że zawodnicy nie wyjadą, nie konsultując tego z nimi - wytłumaczył.
Zawodnicy w Gorzowie Wielkopolskim mieli stwierdzić, że wyjątkowo przyczepne jest pierwsze pole startowe i pierwszy łuk miał sprawiać najwięcej problemów. Z kolei pola zewnętrzne miały być wyjątkowo twarde. Czy to też wynika z oficjalnych dokumentów?
- Nie studiowałem jeszcze wszystkich dokumentów, a jedynie sprawozdanie sędziego i listę komisarza toru. Nie oglądałem zapisu ciągłego zawodów, więc nie jestem władny do oceny czy ten tor był regulaminowy. Jeśli sędzia tak stwierdził po próbie toru, to znaczy, że taki był - dodał Demski.
Podczas próby toru zawodnicy nie mogą wykonać startu z linii start/meta. Jak się okazuje - są przypadki, kiedy sędzia może wyrazić na to zgodę. - Mogli wystartować, bo to była próba ekstraordynaryjna, więc można było różne wersje przetestować. Przejeżdżali jednak blisko krawężnika, po tym odmoczonym pasie toru i nie było widać w jeździe, aby ich wyrywało, czy też tylne koło "przeskakiwało". Podkreślam jednak, że tego nie było widać w telewizji, a ja nie byłem na miejscu - dodał.
Leszek Demski pytany, co by się stało, gdyby jedna z drużyn wyraziła chęć rywalizacji. Na pewno uniknęlibyśmy powtórki sytuacji sprzed 11 lat, kiedy to Unia Leszno pokonała Stal Rzeszów 75:0 (wyniki TUTAJ). - Po trzech wyścigach sędzia przerwałby zawody i uznał jako walkower - zakończył Demski.
Czytaj także:
1. Zarząd Włókniarza docenił wsparcie i oddanie kibiców
2. Emil Sajfutdinow podważył decyzję sędziego