Akt oskarżenia w sprawie skradzionego silnika trafił do sądu. Głośna sprawa coraz bliżej finału!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski
zdjęcie autora artykułu

Ta sprawa wstrząsnęła środowiskiem sportowym w Toruniu i miała spory wpływ na wynik Apatora. Choć długo trzeba było czekać na konkrety, to dziś wiadomo, kto został oskarżony o kradzież sprzętu Krzysztofa Lewandowskiego.

Cała sprawa od początku wyglądała bardzo zaskakująco, bo przypomnijmy, że stało się o niej głośno, gdy przedstawiciele KS Apatora Toruń zaczęli mieć podejrzenia, że sprzęt na którym dobrą formę odzyskał ich zawodnik Patryk Dudek, to ten sam silnik, który kilka miesięcy wcześniej został skradziony z warsztatu Krzysztofa Lewandowskiego.

Wszystko skończyło się interwencją policji, która przez kilka miesięcy badała, czy zarekwirowany silnik, to faktycznie ten sam sprzęt, który został skradziony wcześniej toruńskiemu juniorowi. W tej sprawie głos zabierali niemal wszyscy zamieszani w sprawę. Dziś znamy już ostateczne ustalenia policji i prokuratury, a efektem tego jest akt oskarżenia wobec byłego mechanika Krzysztofa Lewandowskiego.

- Postępowanie prokuratury zakończyło się skierowaniem do Sądu Rejonowego w Toruniu aktu oskarżenia przeciwko Maciejowi M. o czyn z art. 278 par. 1 Kodeksu karnego, czyli kradzież rzeczy ruchomych. Przedmiotem kradzieży były m. in. motocykle żużlowe, akcesoria, części i silnik GM 372. Wskazany silnik posiadał zmienione numery. Sprawa nie została jeszcze zakończona przed sądem - przyznaje Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Okazuje się, że silnik został zwrócony władzom KS Apatora Toruń jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. - Faktycznie otrzymaliśmy zarekwirowany silnik, po czym praktycznie od razu przekazaliśmy go Krzysztofowi Lewandowskiego. Z tego co wiemy, to wciąż go używa. Nie chcę jednak komentować sprawy - przyznaje prezes klubu, Ilona Termińska.

Do dziś prokuratura nie ustaliła, jak to możliwe, że skradziony silnik po wielu miesiącach znalazł się w boksie Patryka Dudka i raczej już nie będzie badać tego wątku, bo byłego wicemistrza świata nie ma wśród świadków powołanych w trakcie postępowania.

Wiadomo, że mowa o całkiem dobrym sprzęcie, na którym Dudek w połowie ubiegłego sezonu zaczął uzyskiwać znacznie lepsze wyniki niż wcześniej. Gdy silnik został zabrany, zawodnik znów popadł w kryzys. W tym roku silnik nie spisuje się jednak tak dobrze, bo Lewandowski wciąż zawodzi oczekiwania, notując średnią 0,913 pkt/bieg.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Tyle milionów "wpompowano" w Falubaz. Kwota zwala z nóg Znakomita wiadomość dla fanów Fogo Unii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty