Zawody w Debreczynie rozpoczęły się dla Macieja Janowskiego bardzo pechowo, bo w ferworze walki spowodował upadek Piotra Pawlickiego i został wykluczony z powtórki wyścigu. W cyklu TAURON SEC w porównaniu do Grand Prix - do klasyfikacji generalnej liczą się punkty zdobyte na torze, więc każde oczko może być na wagę złota.
Reprezentant Polski nie ukrywał, że wierzył w to, że jest w stanie powalczyć o zwycięstwo i trudno nie było go uznawać za faworyta zawodów. Ostatecznie na swoim koncie zapisał 12 punktów. - To był trudny turniej, bo pierwszy raz jeździłem przy 30 stopniach Celsjusza w... błocie. Nie ułatwiłem sobie tych zawodów przez wykluczenie w pierwszym biegu, ale dobra i uważna praca teamu sprawiła, że motocykl był coraz szybszy. Udało się wejść do barażu i go wygrać, w finale też niewiele brakowało, ale popełniłem błąd - powiedział po zawodach Janowski w materiale przesłanym przez organizatora cyklu mistrzostw Europy.
- Największym utrudnieniem była woda na torze, bo on był bardzo twardy, ale ilość wody sprawiała, że było lodowisko i dużo błota. Było ciężko o równą jazdę - dodał wicelider cyklu Tauron Speedway Euro Championship.
Kolejnym przystankiem uczestników Indywidualnych Mistrzostw Europy będzie Grudziądz, gdzie zawody zaplanowano na 20 lipca. - Kolejna runda będzie równie interesująca, a moje nastawienie tak samo bojowe - zapowiedział żużlowiec.
Trzecia runda odbędzie się w niemieckim Guestrow (24 sierpnia), z kolei wielki finał Tauron SEC zaplanowano na 21 września w Chorzowie. - Cieszę się, że żużel rozpycha się coraz bardziej i możemy prezentować się na takich arenach. Stadion Śląski jest jednym z piękniejszych stadionów, więc cieszę się, że znów będę mógł tam startować.
Czytaj także:
- Z Cowry do najlepszej ligi świata
- Transfer Cellfast Wilków nie był wcale taki oczywisty
ZOBACZ WIDEO: Co czeka Roberta Kościechę? Klarowna deklaracja prezesa GKM-u