Dla wielu fanów czarnego sportu w Polsce Ben Cook był postacią anonimową. Nic dziwnego, że w Lesznie kibice niezbyt optymistycznie podchodzili do tematu zakontraktowania tego zawodnika przez Fogo Unię. Działacze apelowali jednak o to, by dać mu szansę i nie skreślać nim nie wyjedzie na tor. Nie brakowało zwolenników angażu innych żużlowców - Michaela Jepsena Jensena, Mateja Zagara czy Kennetha Bjerre.
Australijczyk w piątek udowodnił, że warto było na niego postawić. Filigranowy żużlowiec w świetnym stylu przywitał się z polską ligą. W Częstochowie walczył na równi z gwiazdami miejscowego Krono-Plast Włókniarza. Nic dziwnego, że był na ustach wszystkich obserwatorów tego meczu.
- Tego to się chyba nikt nie spodziewał po Benie, bo on nigdy w Polsce nie jeździł. Myślę, że robotę zrobiło to, że on w Wielkiej Brytanii jeździ na obiekcie zbliżonym do polskich owali i potrafi jeździć tym samym tak płynnie, nie łamiąc za bardzo motocykla i nie kontrując go. Wie, jak zbudować prędkość z wyjścia. Nie ukrywam, że sprzęt też ma dobry, bo silnik spisywał się znakomicie - powiedział Rafał Okoniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Duże zmiany w teamie Maxa Fricke'a. Żużlowiec opowiedział o szczegółach
26-latek z Cowry jest niskim i dosyć szczupłym żużlowcem. Przez wielu został określony "nową wersją" Wiesława Jagusia. Przy ulicy Olsztyńskiej przy swoim nazwisku zapisał dziewięć punktów z bonusem. - Spodziewałem się, że pojedzie dobrze. Obserwowałem go na treningu i dobrze wyglądał na motocyklu, choć kiedy ja byłem, to nie jeździł spod taśmy, więc nie miałem jakiegoś odzwierciedlenia. Jednak czasami jak rzucisz okiem, to widzisz, czy ktoś jedzie szybko czy nie. Z tego co wiem, to dobrze radzi sobie w Wielkiej Brytanii, został dosprzętowiony i pokazał swój potencjał - dodał Bartosz Smektała.
Podczas próby toru Cook wydawał się być wolniejszy od Andrzeja Lebiediewa. Poczynił jednak odpowiednie korekty i kilka minut później do końca nękał atakami Leona Madsena. Była to zapowiedź tego, jaki drzemie w nim potencjał.
- Ben ma silniki od czołowych tunerów, a że trafił z ustawieniami, to mu poszło. Częstochowski tor nie jest specjalnie trudny do jazdy, bo szybki i przyjemny do ścigania. Chłopak jest niziutki, chudziutki, to przyjemnie się go oglądało. Pokazał kawał fajnego żużla - komentował występ swojego klubowego partnera Andrzej Lebiediew.
Zawodnik z Nowej Południowej Walii w piątkowy wieczór w Częstochowie pokonał Mikkela Michelsena, Maksyma Drabika i Kacpra Worynę. Pozytywnie na jego temat wypowiadał się także tymczasowy kapitan Unii Grzegorz Zengota. - Ben ma bardzo dobry sezon w Wielkiej Brytanii. Wiadomo, że obie ligi rządzą się swoimi prawami, ale udowodnił, że ta forma nie jest dziełem przypadku. Jedzie mądrze, jest szybki, a mimo małego doświadczenia z naszymi torami potrafi wyprzedzać. Cieszymy się, że tak wszedł w nasz zespół, bo dorzuca punkty, których my potrzebujemy jak powietrza - przyznał nasz rozmówca.
Zapytaliśmy Zengotę, czy gdyby Cook na Wyspach Brytyjskich ścigał się na mniejszych owalach typu ten w Plymouth (216 metrów), Edynburgu (260 metrów) czy w Workington (273 metry), to jazda w Polsce mogłaby mu sprawić większe problemy? - Ciężko powiedzieć. Jest po prostu w dobrej formie i gdzie nie jedzie, to często zdobywa dwucyfrowe wyniki. Jest dojrzałym zawodnikiem i fajnie, że ktoś go dostrzegł i dostał szansę. Jest to też trochę powiewu świeżej krwi - zakończył zawodnik Unii.
Czytaj także:
- Wpis prezesa Unii Leszno robi furorę. Wystarczyło tylko jedno słowo
- Nigdy nie ścigał się w Polsce, a tu nagle takie coś