Żużel. PSŻ Poznań pochwalił się nowym nabytkiem. Pracował w Sparcie Wrocław i Unii Leszno

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew

W poniedziałek działacze #OrzechowaOsada PSŻ-u Poznań poinformowali o zakończeniu współpracy z dotychczasowym toromistrzem. W środę przekazano, kto go zastąpi. I to mocny transfer ekipy z Metalkas 2. Ekstraligi.

Ubiegły tydzień był dla #OrzechowaOsada PSŻ-u Poznań bardzo udany. Podopieczni Adama Skórnickiego wygrali 48:42 z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, a dwa dni później pokonali 45:44 Texom Stal Rzeszów. To bardzo ważne punkty w kontekście walki o utrzymanie, a nawet i fazy play-off. Tymczasem w poniedziałek kibicom przekazano informację o zakończeniu współpracy z dotychczasowym toromistrzem - Janem Rychlewskim.

Długo na zastępstwo czekać nie musieliśmy. W środę poinformowano, że do drużyny z Golęcina dołączył Jan Choroś, człowiek, który jest w tym zawodzie ponad 30 lat i miał swój udział w największych sukcesach Betard Sparty Wrocław oraz Fogo Unii Leszno. Teraz czekają go nowe wyzwania. Tym razem na zapleczu najlepszej ligi świata.

- Pomagam im w przygotowaniu toru. Nie wiem czy toromistrz się rozchorował, czy się rozstali, ale powiedziałem, że chętnie pomogę - mówił Choroś w wywiadzie dla "Tygodnika Żużlowego".

ZOBACZ WIDEO: Duże zmiany w teamie Maxa Fricke'a. Żużlowiec opowiedział o szczegółach

Choroś w ubiegłym sezonie pracował w Lesznie, choć ta kooperacja została przedwcześnie zakończona i odbiła się szerokim echem, bowiem spowodowała również odejście Piotra Barona. Wielu zastanawiało się czy ten doświadczony szkoleniowiec nie zabierze toromistrza ze sobą do Grodu Kopernika. Tak się jednak ostatecznie nie stało.

- Na pewno nie chciałbym pracować gdzieś daleko, gdzie musiałbym dojeżdżać przez pół Polski. Jeszcze jak człowiek jest młodszy, to pewnie mniej na to zwraca uwagę, ale z wiekiem, to się staje coraz ważniejsze. Jeśli klub podchodzi do tego poważnie i mam mieszkanie, to jest to mniej uciążliwe, bo można się skupić na pracy, a nie na dojazdach - dodał w rozmowie, która została przeprowadzona przed komunikatem poznańskiego klubu.

Toromistrz przyznał również, że jest przeciwnikiem plandek, bowiem najlepszym zabezpieczeniem toru jest równy owal i spadek wody do studzienek. Choroś powiedział także, że kiedyś żużlowcy tak "nie płakali" o każdą dziurkę i nierówność na torze. - Według mnie, kiedy żużlowiec jest dobrze wyszkolony, to da sobie radę na każdym torze. Nie tylko na takim równym, jak stół, że on się przygotuje sprzętowo i jedzie. Kiedyś tory robiło się bardziej przyczepne i było prawdziwe widowisko, a przynajmniej więcej ścigania i walki.

Czytaj także:
- Z Cowry do najlepszej ligi świata
- Transfer Cellfast Wilków nie był wcale taki oczywisty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty