Żużel. Opłacało się czekać na taki turniej! Spektakl i rekordowa wygrana Bartosza Zmarzlika w Malilli!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
zdjęcie autora artykułu

Warto było czekać dwie godziny na rozpoczęcie Grand Prix Szwecji. Tor w Malilli zrobiła po części pogoda, ale głównie wytężona praca ludzi z pomocą ciężkiego sprzętu. Turniej obfitował w piękną walkę, a wygrał go wprost fenomenalny Bartosz Zmarzlik!

- Jeśli już gdzieś ma padać, a zawody mają się odbyć, to tutaj są najlepiej do tego przygotowani. W miejscowym klubie dysponują bardzo dobrym sprzętem. Plus ten tor jest bardzo twardy pod spodem, więc łatwo usuwa się wodę z nawierzchni - przyznawał Nicki Pedersen w rozmowie ze stacją Eurosport, czyli opiekun reprezentacji Danii oraz zwycięzca imprez Grand Prix w Malilli z lat 2015 i 2018.

Niemal dokładnie takich samych słów użył potem Andrzej Lebiediew. I tak, zgadza się, organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Po blisko dwóch godzinach od czasu planowanego rozpoczęcia imprezy, a de facto po trzech godzinach prac, doprowadzili tor do stanu używalności. - Chapeau bas i wielkie ukłony dla organizatorów - to z kolei opinia jeszcze przed pierwszym biegiem Piotra Protasiewicza, byłego żużlowca i obecnie eksperta Eurosportu.

Po godz. 20:00 pogoda już nie przeszkadzała, dlatego Phil Morris wraz z szeroką grupą ludzi po intensywnych pracach w końcu dali zielone światło i ściganie na Skrotfrag Arena mogło się rozpocząć dokładnie o 20:50. Warunki rzecz jasna były dość niestandardowe, lecz problemów z jazdą żużlowcy nie mieli żadnych. A to tylko potwierdzało, że nawierzchnia jest odpowiednio przygotowana i również do walki. Walki, która okazała się szalenie ciekawa.

Uczestnicy GP Szwecji byli tak zniecierpliwieni po długim oczekiwaniu, że jechali bez kompleksów i nie zważali na to, że materiał, po którym jadą i który wydobywa się spod ich kół, jest ciężki. Musiał podobać się choćby atak Mikkela Michelsena, który na ostatnim okrążeniu trzeciego biegu skradł trzy punkty Lebiediewowi. Tymczasem potem Duńczyk nie był już taki hardy, bo złapał dwa zera, za to rozważny i systematyczny był Łotysz, co też do końca dziwić nie mogło, bo reprezentuje on miejscową drużynę Dackarna.

Nie wszystkie próby ataków przynosiły korzyści, o czym przekonywał się regularnie sponiewierany przez rywali Tai Woffinden. Brytyjczyk był aktywny, ale nieskuteczny, przez co kontynuuje on fatalną passę w tym roku. Również Szymon Woźniak nie pierwszy raz przekonał się, jak trudno ścigać się w elitarnym cyklu. Polak walczył z całych sił, lecz i nie ustrzegł się błędów. Szczególnie straty poniesione w wyścigu jedenastym, jednym z najlepszych w całych zawodach, były kosztowne i przez to Polaka ponownie zabrakło w półfinale.

Pierwsze dwie serie ułożyły się pod dyktando tych, którzy błyskawicznie startowali i czym prędzej gnali do mety. Mowa tu o Robercie Lambercie i Maxie Fricke'u. Od drugiej ich rolę przejął podrażniony zerem w pierwszej próbie Jack Holder. Australijczyk wygrał potem cztery razy i to on zanotował triumf w rundzie zasadniczej. Wiele go nie obchodziło, bo po znakomitych wyjazdach spod taśmy raczej nie widywał przed sobą rywali.

Nudy absolutnie nie było, gdy na torze pojawiał się Bartosz Zmarzlik. Zaczął jeszcze od "jedynki", ale od drugiej próby był już o wiele szybszy i skuteczniejszy. Zresztą w dziewiątej gonitwie indywidualny mistrz świata popisał się niesamowitą pogonią za Dominikiem Kuberą, mijając klubowego kolegę na czwartym kółku. A wszystko to pomimo tego, że jechał z fatalnego pola D. Skazywało ono większość zawodników z niego startujących na duże kłopoty. Jednak nie 29-latka, który zdobył z niego w sumie 5 punktów, bo też i w wyścigu czternastym dał show, przedzierając się z czwartego na drugie miejsce.   ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że sprzęt go niszczy

W tym momencie Zmarzlik miał już pewny 50.(!) z rzędu półfinał w turnieju GP. Awansował do niego też Kubera. Najmłodszy z polskiego tercetu był niesamowicie skrupulatny i cierpliwy. Nie wygrał ani razu w rundzie zasadniczej, a mimo to załapał się do decydującej fazy zmagań na 315-metrowym owalu. Potrzebne było do tego aż 9 punktów. Nie wystarczyło więc 8 "oczek", jakie miał na koncie Fredrik Lindgren. Choć Szwed popisywał się efektownymi akcjami, to przegrywał tym, że słabo wyjeżdżał ze startu. Tym samym 38-latek nie przedłużył swojej fenomenalnej serii sześciu kolejnych awansów do finału w Malilli.

W półfinałach karty rozdali zawodnicy, którzy w tabeli punktowej byli na miejscach 1-4 i jako pierwsi wybierali wewnętrzne pola startowe. Fricke'owi i Holderowi wyraźnie one pomogły, ponieważ wygrali wyjazd spod taśmy i pomknęli po finał, obdzierając ze złudzeń z powrotem szybszego w drugiej połowie turnieju Michelsena. Z kolei w drugim półfinale przez jedno kółko w tarapatach był Zmarzlik, gdzie jechał za plecami Lamberta i Kubery. Od drugiego okrążenia lider klasyfikacji postanowił zabawić się z konkurencją i najpierw "połknął" rodaka, a potem stoczył pasjonujący bój z Brytyjczykiem chwalącym silniki przygotowywane przez Ashleya Hollowaya.

Wygrana pozwoliła obrońcy tytułu mistrzowskiego wybierać kolor kasku w finale jako pierwszemu. Nie to potrzebne było jednak tak naprawdę Polakowi, żeby triumfować na szwedzkiej ziemi. Po starcie Zmarzlik jechał jeszcze za Fricke'em, jednak potem zaprosił Australijczyka na prawdziwą karuzelę. Na wjeździe w drugi łuk "zapikował" pod rywala, choć ten jeszcze skontrował. Mistrz po dosłownie chwili ponowił taki atak na początku drugiego okrążenia. I na to Fricke nie był już w stanie odpowiedzieć.

A potem? A potem Zmarzlik płynął, płynął i płynął po zwycięstwo. Zwycięstwo historyczne, bo już czwarte w Malilli (poprzednio robił to w latach 2017, 2021, 2022) i już 24. w karierze w GP. Oznacza to pobicie na dobre kilkunastoletniego rekordu Jasona Crumpa! To był po prostu spektakl. W lepszym stylu polski żużlowiec nie mógł wskoczyć na samodzielne pierwsze miejsce w tabeli wszech czasów. Nie mógł też lepiej wskoczyć, prawdopodobnie, na autostradę prowadzącą go po piąty złoty medal IMŚ w życiu.

Wyniki Grand Prix Szwecji:

1. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 17 (1,3,3,2,2,3,3) - 20 pkt GP 2. Max Fricke (Australia) - 16 (3,3,2,2,1,3,2) - 18 3. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 14 (3,3,1,1,3,2,1) - 16 4. Jack Holder (Australia) - 14 (0,3,3,3,3,2,0) - 14 5. Mikkel Michelsen (Dania) - 10 (3,0,0,3,3,1) - 12 6. Dominik Kubera (Polska) - 10 (2,1,2,2,2,1) - 11 7. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 11 (2,2,2,2,3,0) - 10 8. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 9 (0,2,3,3,1,0) - 9 9. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 8 (1,2,3,0,2) - 8 10. Szymon Woźniak (Polska) - 7 (3,0,1,3,0) - 7 11. Martin Vaculik (Słowacja) - 6 (2,1,2,1,w) - 6 12. Leon Madsen (Dania) - 5 (2,1,0,1,1) - 5 13. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 4 (1,0,0,1,2) - 4 14. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 3 (0,2,0,0,1) - 3 15. Jan Kvech (Czechy) - 2 (0,1,1,0,0) - 2 16. Kim Nilsson (Szwecja) - 2 (1,0,1,0,0) - 1 17. Filip Hjelmland (Szwecja) - ns - 0 18. Philip Hellstroem-Baengs (Szwecja) - ns - 0

Bieg po biegu: 1. Woźniak, Madsen, Woffinden, Kvech 2. Lambert, Kubera, Lindgren, Huckenbeck 3. Michelsen, Lebiediew, Zmarzlik, Holder 4. Fricke, Vaculik, Nilsson, Bewley 5. Lambert, Bewley, Madsen, Michelsen 6. Fricke, Lebiediew, Kubera, Woffinden 7. Zmarzlik, Huckenbeck, Vaculik, Woźniak 8. Holder, Lindgren, Kvech, Nilsson 9. Zmarzlik, Kubera, Nilsson, Madsen 10. Holder, Vaculik, Lambert, Woffinden 11. Lindgren, Fricke, Woźniak, Michelsen 12. Bewley, Lebiediew, Kvech, Huckenbeck 13. Holder, Fricke, Madsen, Huckenbeck 14. Bewley, Zmarzlik, Woffinden, Lindgren 15. Woźniak, Lebiediew, Lambert, Nilsson 16. Michelsen, Kubera, Vaculik, Kvech 17. Lebiediew, Lindgren, Madsen, Vaculik (w/u) 18. Michelsen, Woffinden, Huckenbeck, Nilsson 19. Holder, Kubera, Bewley, Woźniak 20. Lambert, Zmarzlik, Fricke, Kvech

Półfinały: 21. Fricke, Holder, Michelsen, Bewley 22. Zmarzlik, Lambert, Kubera, Lebiediew

Finał: 23. Zmarzlik, Fricke, Lambert, Holder Sędzia: Aleksander Latosiński (Ukraina) Frekwencja: około 8 000 widzów   CZYTAJ WIĘCEJ: Nowe twarze bez kompleksów. Polscy juniorzy w komplecie na podium w Malilli! Włókniarz uwolnił wielki potencjał. Kwintet seniorów zagrał koncert na torze Falubazu!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty