Zespół KS Apatora Toruń przegrał trzy z czterech ostatnich meczów i zamiast myśleć o walce o złoty medal musi coraz mocniej martwić się tym, by nie zająć szóstego miejsca po rundzie zasadniczej, bo to mogłoby oznaczać odpadnięcie już w ćwierćfinale. Co ciekawe, w klubie bardziej niż chwiejną formą liderów, przejmują się właśnie młodzieżowcami.
Przez dłuższy czas zastanawiano się, co zrobić, by pomóc młodym żużlowcom i sprawić, by zaczęli zdobywać punkty. Ostatecznie stwierdzono, że głównym problemem jest... strach młodych zawodników. Po analizie biegów z ich udziałem okazało się, że obaj podstawowi młodzieżowcy (Krzysztof Lewandowski i Mateusz Affelt) przymykali w swoich wyścigach gaz i to w miejscach, w których nie powinni tego robić.
O tym, że za słabą postawą podopiecznych Piotra Barona może stać strach świadczy także to, że do załamania formy doszło nagle w trakcie sezonu, a obniżka dyspozycji dotyczy tylko rozgrywek PGE Ekstraligi. Wychodzi więc na to, że kilka niepowodzeń na tyle mocno wpłynęło na ich psychikę, że dziś zawodnicy obawiają się rywalizacji na sto procent.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
- Juniorzy mają swój problem i mogę jedynie powiedzieć, że nie jest on związany ze sprzętem. Niestety w tej sytuacji bardzo trudno im pomóc. Nad poprawą pracują specjaliści z zewnątrz, ale także my sami. To jednak dłuższy proces, a na efekty musimy poczekać - przyznał w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty trener Apatora, Piotr Baron. Szkoleniowiec nie chciał jednak potwierdzić, czy faktycznie chodzi o strach jego podopiecznych.
Problemy ze strachem przed rywalizacją z lepszymi zawodnikami nie są niczym nowym, a w ostatnich latach doświadczyło ich wielu zawodników. W wielu klubach słychać głosy, że młodzi żużlowcy świetnie radzą sobie na treningach, czy imprezach młodzieżowych, ale w trakcie meczów ligowych nie są w stanie odblokować choćby połowy swojego potencjału. Poza zawodnikami z Torunia w tym roku mówiło się tak choćby w kontekście Kacpra Halkiewicza.
O problemach ze sprzętem w przypadku torunian nie ma mowy, bo obaj zawodnicy korzystają z silników Ryszarda Kowalskiego, a Lewandowski ma już w swoim warsztacie jednostkę napędową, z której w zeszłym roku z powodzeniem korzystał Patryk Dudek, a która przez kilka miesięcy była zdeponowana w policyjnym magazynie. I Affelt, i Lewandowski mają więc sprzęt z najwyższej półki.
Nieco inaczej diagnozowane są słabsze występy debiutanta Antoniego Kawczyńskiego. 16-latek ma pecha, że debiut przypadł na okres, w którym słabiej radzą sobie obaj jego koledzy z formacji juniorskiej. Krytyka za brak punktów po części spada także na niego, choć wszyscy powinni sobie zdawać sprawę, że stawia on dopiero pierwsze kroki w dorosłym żużlu. Z tego też powodu w kolejnych meczach to właśnie on ma otrzymywać kolejne szanse.
Czytaj więcej:
Czego brakuje Pawlickiemu?
Rusiecki odpowiada Komarnickiemu. "Złote usta"