Stanęliśmy na wysokości zadania - rozmowa z Kacprem Gomólskim, zawodnikiem Startu Gniezno

Dla Kacpra Gomólskiego sezon 2009 był pierwszym rokiem startów w rozgrywkach ligowych. Wychowanek Startu Gniezno zadebiutował na zapleczu ekstraklasy. 16-letni żużlowiec swoje występy podsumowuje w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Dawid Bilski: Kilka miesięcy temu zakończyłeś pierwszy sezon startów rozgrywkach ligowych. Jaki to był dla ciebie okres?

Kacper Gomólski: Wychodzę z założenia, że zawsze mogło być lepiej. Ale z racji, że to był mój pierwszy sezon, to patrzę na niego z przymrużeniem oka. Teraz szykuję się do przyszłorocznych startów, by być o wiele lepszym zawodnikiem.

Wraz z zespołem Startu dotarliście aż do półfinałów play-off I ligi. Liczyłeś na taki wynik przed sezonem?

- Liczyłem, że znajdziemy się w czołowej szóstce. Stanęliśmy na wysokości zadania, można powiedzieć, że wykonaliśmy je ponad plan. Dotarliśmy do półfinału, ale na drodze stanęła nam mocna Unia Tarnów. Lepiej mieć czwarte miejsce i respekt u niektórych drużyn niż jednak to szóste.

Co było kluczem do tego sukcesu, czy atmosfera w zespole była odpowiednia?

- Sukcesem było to, że wygrywaliśmy przede wszystkim mecze u siebie, a na wyjazdach walczyliśmy o bonusy. Wykonaliśmy to prawie w stu procentach, bo potknięcie mieliśmy tylko w pierwszym meczu z zespołem z Rybnika. Atmosfera była dobra. Byłaby jednak jeszcze lepsza, gdyby na torze niektórzy zawodnicy oglądali się za partnerem z pary.

Jakbyś podsumował swoje starty indywidualne. Jesteś z nich zadowolony?

- Nie były takie złe. Jednak myślałem, że w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Polski i Brązowym Kasku zajmę nieco wyższe miejsca. Ale cóż stało się inaczej i nie poszło wszystko po mojej myśli. Mogę mieć pretensje tylko do siebie. Sprzęt był, tylko zabrakło mojej pewności siebie i odpowiedniej koncentracji. Mam przed sobą jeszcze kilka lat startów, jako młodzieżowiec i postaram się, aby kolejne występy były zdecydowanie lepsze.

Przed sezonem do Startu Gniezno trafił Marcel Kajzer. Wydawało się, że nieco bardziej doświadczony zawodnik od ciebie, będzie dla ciebie silną konkurencją na pozycji juniora. Tak chyba jednak nie było?

- Zdawałem sobie sprawę, że będzie mi ciężko rywalizować z Marcelem o miejsce w składzie. Na początku sezonu jeździliśmy po równo. W pewnym momencie trener powiedział mi, że na mecz do Grudziądza zamiast mnie pojedzie Marcel. Ja nie załamywałem się wówczas, nie byłem na nikogo zły. Pojechałem także razem z zespołem do Grudziądza, zabierając nawet swoje motocykle, w końcu nigdy nic nie wiadomo, co się może wydarzyć. Później Marcel miał kłopoty sprzętowe i już nie walczył o skład tak mocno, jak to było na początku sezonu. Jesteśmy z Marcelem dobrymi kolegami i nigdy nie było między nami ostrej walki o skład.

Czy któreś zawody utkwiły ci w pamięci jakoś szczególnie?

- Tak, mecz z PSŻ-em Poznań na własnym torze. Wygraliśmy bardzo wysoko, a ja zaliczyłem najlepszy występ ligowy. Zdobyłem w nim 7 punktów i 2 bonusy. Jeszcze jedne zawody utkwiły mi w pamięci, a dokładniej półfinał MIMP, także w Gnieźnie. Zdobyłem w tej imprezie 12 punktów. W jednym biegu defekt odebrał mi szansę zdobycia pierwszego kompletu w mojej krótkiej karierze.

Jak wyglądała praca w teamie braci Gomólskich? W związku z Twoimi startami ligowymi tacie doszło więcej obowiązków.

- Nasza współpraca w teamie układała się bardzo dobrze i przebiegała w bardzo przyjaznej atmosferze. Mnie oraz Adrianowi pomagali: tata, wujek Sławek Dudek, Paweł Woźny i Marek Nowak. Zawsze były ustalenia, kto jedzie na zawody z Adrianem a kto ze mną. Nawet gdy były jakieś drobne kłótnie, to po chwili przybiliśmy sobie piątkę i pracowaliśmy dalej.

Mogłeś mimo młodego wieku liczyć na wsparcie sponsorów w minionym sezonie?

- Na szczęście tak. Niektórzy młodzi zawodnicy nie mają sponsorów. Nie będę wymieniał ich wszystkich, ponieważ nie chciałbym nikogo pominąć. Korzystając z okazji dziękuję im za to, że postawili akurat na mnie, początkującego, młodego zawodnika a nie na przykład bardziej doświadczonego.

Starty zwłaszcza w turniejach indywidualnych w środku tygodnia wiązały się z nieobecnością w szkole. Jak do tego podchodzili twoi nauczyciele, mogłeś liczyć na przychylność?

- No, tak zawody młodzieżowe odbywały się w tygodniu i często nie było mnie w szkole. Jednak na szczęście, niektórzy moi nauczyciele rozumieli to, bo interesują się speedwayem. Gorzej było natomiast z tymi, który nie wiedzą, co to żużel.

Zawodnicy w tym okresie przygotowują się już pod kątem nowego sezonu. Jak to wygląda ciebie? Wiem, że korzystasz z możliwości trenowania na crossie.

- Tak. Trenuję od początku listopada. Trenuję w hali, siłowni, gram w piłkę na stadionie. Do tego dochodzi prawie, co niedzielę cross i basen. Cały czas ćwiczę, żeby w sezonie nie było żadnych problemów z kondycją. Przygotowuję się do sezonu z moim bratem Adrianem i próbuję mu dorównać. Jest to jednak trudne zadanie, bo nie znam innego zawodnika, który ma taką kondycję jak on.

W zespole Startu pozostali dwaj bracia Jabłońscy. Byłbyś pewnie bardzo zadowolony gdyby w nowym sezonie w jednym klubie startowali także bracia Gomólscy, a to jest bardzo możliwe.

- Krzysztof z Mirkiem przedłużyli swoje kontrakty. Ja na pewno byłbym szczęśliwy, gdyby doszedł do naszego zespołu Adrian. W końcu prawie cały skład byłby oparty na wychowankach. Krzysztof z Mirkiem w jednej parze i ja z Adrianem w drugiej, to byłoby coś pięknego. Ale nie wiadomo czy tak akurat będzie.

Czy starty poza granicami kraju w twoim przypadku będą także wchodziły w grę? Coraz więcej młodych zawodników idzie w tym kierunku.

- Na pewno myślę o tym. Liga zagraniczna daje to , że poznaje się nowe tory i nabiera większego doświadczenia. Chciałbym podpisać kontrakt w Szwecji, ale co z tego wyjdzie zobaczymy.

Stawiasz już powoli cele na nowy sezon?

- Nie myślę o przyszłym sezonie. Skupiam się teraz na treningach, żeby przygotować się bardzo dobrze do sezonu. Jeszcze nie myślę o celach na przyszły rok. Na to przyjdzie czas.

Po roku zbierania doświadczeń na torach I ligi z pewnością nieco wzrosną wymagania w Gnieźnie, co do twojej postawy. Rozmawiałeś już może z działaczami Startu, jaka będzie twoja rola w zespole w przyszłym roku? Nie obawiasz się, że aby podnieść rywalizację do Gniezna może będą chcieli sprowadzić mocnego zawodnika na pozycji juniora?

- Najprawdopodobniej w Gnieźnie para juniorów będzie oparta na wychowankach. W takim razie moja rola będzie taka, żeby ciągnąć tę parę, ale na pewno będzie ciężko. Jeśli przepracuję dobrze zimę i będę miał dobry sprzęt, to na pewno będę się bardzo starał, żeby nie zawieść gnieźnieńskich kibiców, których serdecznie pozdrawiam!

Komentarze (0)