Unia Tarnów była faworytem meczu w Opolu, ale eksperci mówili otwarcie, aby nie lekceważyć OK Kolejarza Opole, bo ten na własnym torze bywa bardzo groźny i nieobliczalny. Przekonał się o tym jeden z pretendentów do awansu do Metalkas 2. Ekstraligi, a na torze rządzili Stanisław Melnyczuk (12+2), Robert Chmiel (12+1) oraz Mathias Thoernblom (12). Najlepiej punktującym uczestnikiem tego wydarzenia był jednak David Bellego, który w sześciu startach zapisał na swoim koncie 13 oczek.
- Jak wspominałem, na początku spotkania próbowaliśmy łapać ustawienia. Dodatkowo sądzę, że w pierwszym wirażu popełniłem kilka własnych błędów. Na dwa ostatnie wyścigi wprowadziliśmy korekty w motocyklu i dwukrotnie udało mi się dobrze rozegrać pierwszy wiraż, a później zwyciężyć. Speedway nie jest łatwym sportem i trzeba walczyć naprawdę ciężko, aby wygrywać spotkania - przyznał po meczu w rozmowie z serwisem klubowym unia.tarnow.pl.
Tarnowianom w Opolu udało się uratować punkt bonusowy. Łatwo jednak nie było, choć początkowa faza meczu należała właśnie do nich. Po siedmiu wyścigach na tablicy wyników widniał rezultat 14:22, który zmienił się na korzyść gospodarzy po dwunastym biegu (38:34). Różnica między pierwszymi sześcioma wyścigami, a drugą fazą starcia wyniosła zatem aż szesnaście punktów.
- Cóż, ten dzień tak naprawdę nie był łatwy. Sądzę, że każdy zespół na własnym torze pokazuje swój potencjał, nieważne w której lidze startuje. Wszędzie to widzimy. Dzisiejszy mecz był bardzo ciężki, było naprawdę gorąco. Myślę, że pola startowe odgrywały w tym spotkaniu pewną rolę, ponieważ jak widzieliśmy trzecie było bardzo złe. Ja startowałem z niego dwukrotnie. Chyba zaczynaliśmy ten mecz mając częściej drugie i czwarte. Gdy rywale z nich startowali, to według mnie mogli mieć pewną przewagę. Nie był to dobry dzień, ponieważ jak widziałeś wprawdzie tor był w porządku, jednak na nim trudno się rozpędzić. Zwłaszcza pierwszy wiraż był bardzo istotny - dodał Bellego.
Francuz podkreślił, że drużynie zabrakło Timo Lahtiego, z którym wynik mógłby być inny. Słoweniec Matic Ivacic, który go zastępował wywalczył pięć punktów w pięciu startach i po dobrym początku (2,3), w drugiej fazie ścigania nie powiększył swojego dorobku (0,d,-).
Czytaj także:
- Nazar Parnicki mógł trafić do innego klubu z PGE Ekstraligi
- Hampel bohaterem kolejnego hitu transferowego?
ZOBACZ WIDEO: Piotr Baron mówi wprost. "Strasznie ciężko tym chłopakom pomóc"