Po prawie dwudziestu latach Witold Skrzydlewski rezygnuje z dalszego finansowania czarnego sportu w Łodzi i sprzedaje miejscowy klub - H.Skrzydlewska Orzeł za symboliczną złotówkę. Choć działacz od lat zapowiadał, że zdecyduje się na taki krok, to mimo wszystko kibice z zaskoczeniem przyjęli niedawny komunikat.
Marta Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty przyznała, że prowadzenie ośrodka żużlowego przez dziewiętnaście lat nie jest porażką, a wręcz przeciwnie. To właśnie Skrzydlewski doprowadził do tego, że łodzianie dwukrotnie wygrali rozgrywki na zapleczu PGE Ekstraligi. To dzięki niemu wybudowano obiekt, który jest jednym z najnowocześniejszych w kraju.
Klub to jednak nie tylko zarząd i pracownicy biurowi. To także sztab szkoleniowy i żużlowcy, którzy walczą o punkty na torze. Jak oni zareagowali na informacje płynące od ich pracodawcy? - Zawodnicy na razie nie przywiązują do tego zbytnio wagi. Robią swoje. Wiadomo, jest to ich biznes, więc oni chcą zdobywać jak najwięcej punktów. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Może prezes jeszcze zmieni decyzję i zostanie z nami. Ja tak naprawdę, to nie wyobrażam sobie tego klubu bez pana Witka - przyznał Maciej Jąder, którego cytuje serwis lodzkizuzel.pl.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
Przed H. Skrzydlewska Orłem Łódź dwa ostatnie mecze ligowe w rundzie zasadniczej. Zespół, któremu w pierwszej fazie rozgrywek realnie zajrzało widmo spadku do Krajowej Ligi Żużlowej, ma szansę na to, by awansować do play-offów.
W sobotę Orzeł pojedzie w ramach 14. kolejki w Krośnie. Tydzień później na Moto Arenę zawita Energa Wybrzeże Gdańsk.
Czytaj także:
- Tego słowa zabrakło kibicom w oświadczeniu Włókniarza. Padło dopiero teraz
- W Rybniku rośnie kolejny talent. W 24 godziny został mistrzem świata i Europy