Żużel. GKM uderza w komisarza toru. "Naoglądał się za dużo Grand Prix"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny
zdjęcie autora artykułu

ZOOleszcz GKM wygrał z ebut.pl Stalą 46:44, choć po pierwszej serii przegrywał różnicą dziesięciu punktów. Grudziądzanie słaby początek tłumaczą działaniami komisarza toru Krzysztofa Gałandziuka.

Po pierwszej serii piątkowego pojedynku w Grudziądzu nic nie zapowiadało sukcesu miejscowej drużyny, która była kompletnie bezradna i przegrywała 7:17. Później podopieczni Roberta Kościechy spisywali się już lepiej. Mozolnie odrabiali straty i rzutem na taśmę wyszarpali niezwykle cenne zwycięstwo.

- Słaby początek wynikał z tego, że komisarz toru chyba za dużo naoglądał się turniejów Grand Prix. Około godziny 20:00 wilgotność w Grudziądzu wynosiła około 80 proc. Tymczasem na torze pojawiło się bardzo dużo wody. Pierwszą kolejkę przegraliśmy głównie przez to, że było jej aż tyle na starcie. Dopiero później się dokleiliśmy i zaczęliśmy jechać zdecydowanie lepiej - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, członek rady nadzorczej w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz.

Grudziądzanie nie ukrywają, że wygrana nad gorzowianami odniesiona w takich okolicznościach smakuje im szczególnie. - Przewaga rywala była naprawdę znacząca, więc w pewnym sensie nasi zawodnicy dokonali mission impossible. Drużyna się odbudowała, pozostała zintegrowana i wyszarpała zwycięstwo, które ma dla nas ogromne znaczenie. Nie ukrywam, że w obliczu tych wszystkich wydarzeń ten sukces smakuje nam szczególnie - zaznacza.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Po wygranej nad ebut.pl Stalą GKM ma w swoim dorobku 11 punktów i jest bliski utrzymania w PGE Ekstralidze. W klubie nie ukrywają jednak, że po cichu liczą na awans do fazy play-off i przedłużenie sezonu. - Apetyt rośnie w miarę jedzenie. Mówiłem wcześniej, że 11 punktów prawdopodobnie wystarczy do utrzymania. Tyle mamy i teraz otwiera się kolejna możliwość, a więc awans do fazy play-off. Piątkowy mecz utwierdził nas w przekonaniu, że ta ekipa ma potencjał. Skoro jest w stanie się skonsolidować i wyciągnąć wynik w takim pojedynku, to możemy również powalczyć w play-off. Zrobimy wszystko, by tam się dostać. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce - twierdzi Fiałkowski.

Coraz pewniejsza sytuacja grudziądzkiego klubu powoduje również, że działacze są w lepszym położeniu, by sfinalizować rozmowy z zawodnikami pod kątem przyszłego sezonu. - Te tematy toczą się cały czas i są blisko finalizacji. To jednak oczywiste, że potrzeba jednoznacznej informacji, w której lidze pojedziemy w przyszłym roku. Można zatem powiedzieć, że piątkowy wynik na pewno nam pomaga. Rozmowy staną się łatwiejsze, aczkolwiek ich etap i tak jest już zaawansowany. Sądzę, że wkrótce będziemy mogli informować kibiców o tym, co będzie w Grudziądzu w przyszłym roku - przyznaje Fiałkowski.

Dodajmy, że WP SportoweFakty już wcześniej informowały, że grudziądzki klub nie powinien mieć problemów z zatrzymaniem swoich największych gwiazd, a więc Maxa Fricke i Wadima Tarasienki. Z naszych informacji wynika, że obaj żużlowcy nie chcą zmieniać otoczenia. GKM ma jednak spory ból głowy w przypadku pozostałych żużlowców, bo dla wszystkich nie wystarczy miejsca. Świetnie jedzie pozyskany awaryjnie Michael Jepsen Jensen. Dobrze radzi sobie Jaimon Lidsey, a w odwodzie pozostaje również Jason Doyle, który zapowiada, że w przyszłym sezonie wróci silniejszy.

- Rozmawiamy z wszystkimi zawodnikami, ale nie ukrywam, że również między sobą w klubie, jak ma wyglądać trzon tej ekipy. Te decyzje trzeba będzie niedługo podjąć. Jak już kiedyś powiedziałem, zależy nam w przyszłym roku na mocniejszym zespole, więc kilka rzeczy trzeba z pewnością dobrze przemyśleć - podsumowuje Fiałkowski.

Zobacz także: GKM wrócił z dalekiej podróży Sparta bez jednego z liderów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty