Żużel. Prezes Innpro ROW-u zrównał swój zespół z ziemią. Padła anegdota dotycząca gry wstępnej

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek i Antoni Skupień
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek i Antoni Skupień

Innpro ROW nie miał żadnych szans w meczu z Abramczyk Polonią. Zawodnicy próbowali tłumaczyć się warunkami torowymi, ale prezes wypalił wprost, że ich występ to hańba. - Nawet nie wiem, co powiedzieć - komentował Krzysztof Mrozek dla Canal+.

Poza słabą postawą gospodarzy niedzielnego spotkania, wiele mówiło się o stanie nawierzchni, która była wysuszona. Już w trakcie próby toru nad Rybnikiem unosiły się tumany kurzu, a w dalszej części zawodów sytuacja bynajmniej nie ulegała poprawie.

W jednej z przerw Jakub Jamróg zauważył, że tor nie przypomina tego, na którym trenuje na co dzień, za co obwinił komisarza, Krzysztofa Gałańdziuka.  - Szczerze powiedziawszy byliśmy słabsi. Tor był jednakowy dla drużyny z Bydgoszczy, jak i Rybnika. My natomiast byliśmy bardzo gościnni, bo rzeczywiście komisarz toru był od wczoraj, bał się wody. Ten tor był jeden do jeden taki, jak w Bydgoszczy, czyli sucha kopa, trochę wyrywająca się. Proszę zobaczyć, prawie wszystkie starty żeśmy wygrali - mówił ironicznie prezes Innpro ROW-u Rybnik w rozmowie z Natalią Pietruchą dla Canal+ Sport.

- Dwoma zawodnikami, czy jak to mówi trener Marek Cieślak półtora się meczu nie wygra. Wygląda to słabiutko przed play-offami. Trzeba coś zrobić. Pewne ruchy na pewno podejmiemy - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto

Jedynie Rohan Tungate i Brady Kurtz stanęli na wysokości zadania i nie zawiedli miejscowych kibiców. Australijski duet zdobył łącznie 25 punktów z czterema bonusami, blisko dwukrotnie więcej niż reszta drużyny. Pietrucha, prowadząc pomeczowy wywiad z Mrozkiem zauważyła, że ten zawsze porównuje rundę zasadniczą do gry wstępnej. Jego odpowiedź była rozbrajająco szczera.

- Mówi pani o grze wstępnej. Która kobieta, jakby widziała takiego faceta, jak Innpro ROW Rybnik kiwnęłaby na niego łapą? Naprawdę musimy wziąć się do roboty, bo jedziemy źle i bardzo źle. U siebie na torze, tak jechać, to jest po prostu wstyd. Trzeba to wszystko przekonstruować i wziąć się do roboty. Nawet nie wiem, co pani powiedzieć, bo mówiąc po śląsku tako gańba - odparł sternik klubu z Rybnika.

Gdy do rozmowy z prezesem Mrozkiem włączyli się eksperci prowadzący studio, z trenerem Markiem Cieślakiem na czele, zauważyli, że sztab szkoleniowy ich zdaniem za długo zwlekał z rezerwami taktycznymi.

- Drodzy państwo. Najpierw odniosę się do toru. Jeśli na próbie się kurzy i to maksymalnie, chyba coś jest nie tak. Przed zawodami prosimy o tą wodę i słyszymy, że nie. Czemu nie? Bo nie. To jest słabe. Jeżeli ludzie przychodzą na zawody i mają wyjść czarni, jak z dołu kopalni, to okej. Co do rezerw taktycznych, tylko przypominam, że początek wyglądał słabo u wszystkich. Kim i kogo miał zastępować trener Antoni Skupień? - dopytywał Mrozek.

Na co usłyszał od byłego trenera, że w piątej odsłonie zawodów należało nie korzystać z usług Grzegorza Walaska. Cieślak dodał, iż spodziewał się podwójnego zwycięstwa gości, a dziesięciopunktowa strata to ogromny cios wymierzony w drużynę.

- Panie trenerze, nie chcę usprawiedliwiać trenera Skupienia, ale ładnie po angielsku lepiej wypuścić tego zawodnika trzy razy, a nie po pierwszym nieudanym występie go odstawić. Pierwsze niepowodzenie może być tylko wpadką - podsumował rozmowę prezes ROW-u.

Zobacz także:
Fajfer zdradził przyczynę porażki ebut.pl Stali. "Już było za późno"
"To była zwariowana Bydgoszcz". Kubera zabrał głos po zwycięstwie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty