Żużel. GKM zatrzymał swoją gwiazdę. Od dawna był tylko jeden warunek

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny

ZOOleszcz GKM awansował do fazy play-off, a po meczu z Krono-Plast Włókniarzem ogłosił zatrzymanie Maxa Fricke. - Było wiele zainteresowanych klubów, ale nie chcieliśmy zmieniać czegoś, co działa - mówi Tomasz Gaszyński, menedżer zawodnika.

O porozumieniu Maxem Fricke z grudziądzkim klubem informowaliśmy już wiele tygodni temu. Australijczyk od dłuższego czasu wiedział, że nie zmieni drużyny. - Podjęliśmy decyzję, że zmiany nie będzie. Jedynym warunkiem było tak naprawdę tylko utrzymanie GKM-u w PGE Ekstralidze - mówi nam Tomasz Gaszyński, menedżer żużlowca.

Zawodnik otrzymał propozycje z kilku innych ośrodków. GKM był jednak przez cały czas spokojny, bo Australijczyk od początku jasno przedstawił swoje intencje. -  Było wielu zainteresowanych. Jako partner każdy potencjalny klub biorę zawsze na poważnie. Zapewniam jednak, że z nikim nie doszło do porozumienia - zaznacza.

- Nie chcę jednakże wchodzić w szczegóły, kto zaliczał się do tego grona, a kto nie. Rozmawialiśmy i analizowaliśmy wszystkie za i przeciw. Nie potrafię doprecyzować, kiedy zapadły ostateczne ustalenia. Wybraliśmy wariant, który służy nam już drugi rok - dodaje.

Fricke jest zdecydowanym liderem grudziądzkiej ekipy. To właśnie w GKM-ie zanotował duży progres i stał się zawodnikiem z TOP 10 PGE Ekstraligi. W dużej mierze z tego powodu nie brał pod uwagę zmiany otoczenia.

- W Grudziądzu wszystko jest bardzo profesjonalnie poukładane. To dlatego wyniki Maxa są na tak wysokim poziomie. Nie chcieliśmy zmieniać czegoś, co działa. Poza tym w zespole panuje świetna atmosfera. Zawodnicy doskonale się dogadują. To wszystko razem złożyło się na naszą decyzję - podsumowuje Gaszyński.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Cierniak, Kędzierski, Lewandowski i Sadowski

Zobacz także:
Skandal w Lesznie
Katastrofa Włókniarza

Źródło artykułu: WP SportoweFakty