Żużel. Piękne słowa o legendzie Unii Leszno. "Jest z pewnością jednym z bohaterów"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leigh Adams
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leigh Adams
zdjęcie autora artykułu

Leigh Adams jest jedną z legend nie tylko światowego speedwaya, ale przede wszystkim leszczyńskiej Unii. Każdy jego rodak, który dołącza do klubu, wie, jakimi osiągnięciami mógł się pochwalić Australijczyk.

Leigh Adams jest jednym z wielkich, którym nigdy nie udało się osiągnąć upragnionego celu, którym było mistrzostwo świata na żużlu w rywalizacji indywidualnej. Prawie całą swoją karierę w czarnym sporcie przejechał bez poważniejszych kontuzji, a prawdziwy dramat zdarzył się wtedy, kiedy to odwiesił kevlar na kołek.

Adams swoją przygodę z polskimi rozgrywkami rozpoczął od dwóch sezonów w Lublinie, kolejnym przystankiem był Wrocław (1993), powrót do Lublina (1994-95). W 1996 roku został zawodnikiem Unii Leszno i w biało-niebieskich barwach występował już do końca swojej kariery. Co ciekawe, do Unii trafił za sprawą... wywiadu, którego udzielił "Tygodnikowi Żużlowemu".

- Myślę, że jeżdżąc w Fogo Unii Leszno i będąc Australijczykiem, całkiem łatwo jest poznać jego karierę w Lesznie i to, jak wielkim idolem był dla miejscowej publiczności. Uważam, że był wielką legendą - przyznał Keynan Rew w rozmowie z EkstraligaTV.

ZOBACZ WIDEO: Kibice wywiesili baner. Prezes klubu miał się tłumaczyć

Adams wielokrotnie podkreślał, że Leszno było dla niego fantastycznym miejscem, choć raz był bliski transferu do ekipy z Torunia. - Zarówno on, jak i Jason Crump byli moimi idolami, gdy dorastałem, tak samo zresztą, jak Tony Rickardsson i Craig Boyce. Leigh jest z pewnością jednym z bohaterów tutaj i fajnie mieć wiadomość, czego tutaj dokonał - mówił z kolei Ben Cook.

Obu Australijczyków w jakimś stopniu prędzej czy później porównywało się do Adamsa, zresztą, jak każdego reprezentanta tego kraju w Unii. A tych w tamtejszym ośrodku nie brakowało. Część z nich na obiekt im. Alfreda Smoczyka trafiła właśnie z polecenia samego Adamsa, który obecnie zajmuje się szkoleniem młodzieży w ojczyźnie i bardziej utalentowanych wypycha do Europy.

- Uważam, że on był jednym z najlepszych zawodników wszech czasów i oczywiście myślę, że jest wiele rzeczy, z których mógłbym od niego zaczerpnąć, ale myślę, że on jest inny. Trudno zatem przyjmować od kogoś rzeczy, których potrzebuje, a są z nieco innej epoki i mają pomóc w uzyskaniu najlepszej wersji siebie. Ale miał wspaniałą karierę i był ogromnym wzorem do naśladowania dla młodych chłopaków - dodał Rew.

- Spotkałem go kilkukrotnie, a gdy byłem jeszcze juniorem i miałem małe problemy z techniką jazdą oraz innymi drobiazgami - wspominał Ben Cook.

Czytaj także: - Regulamin pozbawił go walki o medal mistrzostw Polski - Włókniarz rozpoczął budowę składu na kolejny sezon

Źródło artykułu: WP SportoweFakty