ZOOleszcz GKM Grudziądz po raz pierwszy w historii awansował do fazy play-off w PGE Ekstralidze, ale na tym nie zamierza spocząć. W klubie zdają sobie sprawę z tego, że czas na celebrację wielkiego wydarzenia już minął i teraz czas na przygotowania do ćwierćfinałów Drużynowych Mistrzostw Polski.
Kluczem do sukcesu była jednak nie tylko dobra postawa na torze, ale i atmosfera w drużynie. Robert Kościecha w rozmowie z nowosci.com.pl przyznał, że zbudowanie team spirit było jednym z najważniejszych celów, kiedy objął nową dla siebie funkcję. Był obóz w Hiszpanii, męskie rozmowy, ale przed sezonem również w klubie spotkano się z mechanikami.
- Te rozmowy bardzo nam pomogły poukładać pewne techniczne sprawy w trakcie sezonu. To działało nawet w najtrudniejszych chwilach, bo wszyscy w teamie przestrzegają najważniejszych zasad. Bardzo ważne było określenie wzajemnych oczekiwań i wymagań, żeby każdy wiedział, jaka jest jego rola w parkingu. Dziś miło mi słuchać słów zawodników, że takiej atmosfery w zespole nigdy jeszcze nie było - dodał Kościecha.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Mimo bardzo dobrej atmosfery w zespole Kościecha nie zapomina, jaka jest jego rola. Przede wszystkim wśród młodzieżowców, gdzie potrzebna była interwencja. Szkoleniowiec przyznał, że jeden z juniorów otrzymał od sponsora dwie ramy, a trzecią z klubu. Kościecha spodziewał się, że to za dużo i nie będzie o to dbał.
- Gdy po kolejnym treningu zostawił motocykl bez mycia, zabrałem sprzęt i schowałem na klucz. Od tego czasu zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu. Dziś zwłaszcza juniorzy dostają od razu za dużo, sprzęt, busy, mechanicy. Tymczasem do sukcesów droga wiedzie poprzez skromność i pokorę, tego staram się ich uczyć - dodał Kościecha.
Czytaj także:
- Młody Polak podpadł amerykańskiemu gigantowi
- Maksym Drabik przemówił po dłuższym czasie!