#OrzechowaOsada PSŻ Poznań sensacyjnie awansowało do półfinału Metalkas 2. Ekstraligi. W nim jednak stanęła już przeszkoda nie do przejścia w postaci Innpro ROW-u Rybnik. Już pierwszy mecz pokazał, kto tu jest faworytem i ma po prostu silniejszy skład. Rybniczanie nie podzielili losów innych zespołów, które poniosły porażkę na Golęcinie. W odróżnieniu od Abramczyk Polonii Bydgoszcz, która w ćwierćfinale przegrała piętnastoma punktami, wywieźli z Poznania małą zaliczkę, wygrywając 47:43.
- Oczywiście, że lepiej byłoby udać się na rewanż, broniąc wyniku, lecz w tej sytuacji będziemy tam walczyć o zwycięstwo i to sześciopunktowe. Jakiś tam zapas na pewno jest. W meczu rundy zasadniczej nie wystąpił Mateusz Dul. Słabsze występy mieli Aleksandr Łoktajew i Ryan Douglas. Ten wynik nie jest dla nas idealny, ale nie pojedziemy do Rybnika na wycieczkę - zapowiadał po pierwszym spotkaniu półfinałowym Jacek Kannenberg.
Z pewnością licznie zgromadzeni kibice przy ulicy Warmińskiej liczyli na powtórkę ze konfrontacji z Abramczyk Polonią. Ten mecz z ROW-em układał się jednak zupełnie inaczej. Tym razem to PSŻ miał problem z lepszym wychodzeniem spod taśmy. Regularnie goście byli szybsi na pierwszych metrach, czego efektem była nawet ośmiopunktowa przewaga po dziewiątym biegu.
ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?
- Przede wszystkim zabrakło wygranych startów. Tak jak my z Bydgoszczą je wygrywaliśmy i Polonia miała ogromne problemy. Tak w meczu z ROW-em to my się męczyliśmy. Dopiero w drugiej części meczu gdzieś to się ruszyło - komentował na gorąco menedżer PSŻ.
Wspomniany problem ze startami dotknął przede wszystkim Matiasa Nielsena i Szymona Szlauderbacha. Duńczyk w ostatnich starciach pełnił rolę trzeciego lidera, bardzo często przywożąc "dwucyfrówki", w związku z tym klub zdecydował się przedłużyć z nim kontrakt. W meczu z ROW-em jednak zabrakło jego punktów. Tak samo wychowanka Unii Leszno. Obaj zdobyli zaledwie po sześć "oczek".
- Gdyby Matias czy Szymon zrobili po dziewięć, czy dziesięć punktów, to teraz rozmawialibyśmy w zdecydowanie lepszych humorach. Faktycznie ich "oczek" zabrakło. Cieszy mnie za to postawa Mateusza Dula, który wrócił po kontuzji i pojechał dobre zawody. Wiadomo, że Kacper Grzelak wciąż jeszcze walczy ze zdrowiem, ale jego jazda nie wyglądała źle. Jakieś tam pozytywy można wyciągnąć - mówił Jacek Kannenberg.
Mimo że nastroje w poznańskiej ekipie mogą być dość stonowane po porażce, to znalazłoby się kilka rzeczy, które mogą cieszyć menedżera PSŻ po sobotnim pojedynku. Jedną z nich z pewnością jest powrót do ścigania Mateusza Dula. Zawodnik formacji U24 dostał szanse w czterech biegach, w których przywiózł cztery punkty. Nawet gdy wydawało się, że po dwóch słabych startach nie dostanie już okazji do wyjazdu na tor, to otrzymał duży kredyt zaufania, który spłacił. Decyzja sztabu szkoleniowego PSŻ obroniła się zatem, bo 22-latek mocno powalczył z liderem rywali.
- To są play-offy. Tu nie ma czasu na budowanie zawodników. Bardziej zaważyło może to, że w tym biegu dziesiątym był Brady Kurtz, więc wiedziałem, że może być ciężko z nim wygrać, a nie chciałem zmarnować rezerwy. Finalnie wyszło tak, że zostawiając Mateusza, wyjechaliśmy na 5:1, choć Australijczyk go wyprzedził. Być może dzięki temu, że daliśmy mu szanse wyjechać na tor w tym wyścigu, to dobrze też wypadł w dwunastej gonitwie - podsumował Jacek Kannenberg.
Oczywiście w zdecydowanie lepszej sytuacji przed rewanżem jest Innpro ROW Rybnik. #OrzechowaOsada PSŻ Poznań będzie jednak walczyło do samego końca, żeby jak najlepiej zakończyć sezon, a kilku zawodników po tym pierwszym spotkaniu ma lekki niedosyt. Mecz w Rybniku odbędzie się w sobotę o godzinie 16:00.
Czytaj także:
Jeden punkt dzielił ich od półfinałów. "To boli"
Tai Woffinden ogłosił kibicom decyzję. Nie tego oczekiwali