Zagadkowe słowa Miśkowiaka. Po roku wciąż nie dostał wszystkich obiecanych pieniędzy?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
zdjęcie autora artykułu

W środowisku już od jakiegoś czasu mówi się o tym, że po latach jazdy we Włókniarzu Częstochowa Jakub Miśkowiak miałby nie zostać w pełni rozliczony. Swoją ostatnią wypowiedzią zawodnik raczej nie utnie tych spekulacji.

W ostatnim Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty 23-letni żużlowiec został poproszony o ostateczne wyjaśnienie plotek na temat ewentualnych długów, jakie zostały po latach jazdy we Włókniarzu Częstochowa. Można było się zdziwić, bo zawodnik nie wykorzystał okazji, by zatrzymać takie plotki.

- Nie chciałbym mówić o takich tematach publicznie. To bardziej prywatne sprawy. Mamy dobre relacje z Włókniarzem i wzajemnie się szanujemy, a mi zawsze przyjemnie wraca się do Częstochowy. O ewentualnych długach nie chcę nic mówić, bo to moje prywatne sprawy - przyznał Jakub Miśkowiak, a mimo dopytywania nie chciał zaprzeczyć, że długi istnieją.

O niepokojącej sytuacji finansowej Włókniarza spekuluje się już od jakiegoś czasu. Faktem jest to, że poprzedni sezon klub zakończył ze stratą finansową wynoszącą 1,16 mln złotych, a jego właściciele musieli pożyczyć mu pieniądze na funkcjonowanie.

Wiadomo jednak, że przynajmniej z oficjalnych umów, klub musiał rozliczyć się co do złotówki lub zawrzeć wiążące porozumienie z zawodnikami, którym zalegał pieniądze. Możliwe też, że ewentualne zaległości dotyczą dodatkowych umów sponsorskich, a na to - przynajmniej oficjalnie - klub nie ma wpływu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 838 metrów pod ziemią! Niezwykła przygoda siatkarzy

- Mam w klubie zasadę, że nie komentujemy spraw finansowych zawodników. Mogę jedynie powiedzieć, że mamy z teamem Jakuba Miśkowiaka bardzo dobre relacje - skomentował słowa swojego byłego podopiecznego prezes Włókniarza, Michał Świącik.

Choć jeszcze niedawno mówiło się sporo, że Miśkowiak może na kolejny sezon wrócić do Częstochowy, to dziś sprawa wydaje się zamknięta.

- Negocjacje z ebut.pl Stalą Gorzów na sezon 2025 nie trwały zbyt długo. Tor bardzo mi odpowiada, a na tym obiekcie ciągle się rozwijam i udoskonalam swoją technikę jazdy. Od początku wiedziałem, że chce zostać w Stali, dlatego nie rozmawiałem z innymi klubami. Dobrze się tutaj czuje i chcę pojechać lepiej niż w tym sezonie - wyjaśnia Miśkowiak.

Zawodnik do lat 24 gorzowskiego klubu może w tym roku odegrać czołowe rolę w swojej drużynie. W niedzielę Stal zmierzy się z Betard Spartą Wrocław, a Miśkowiak otrzyma trudną rolę zastąpienia w zdobywaniu punktów kontuzjowanego Oskara Fajfera. Pomóc w tym ma przesiadka na silnik od Briana Kargera. Zawodnik po raz pierwszy od wielu lat zdecydował się kupić sprzęt od innego tunera, a w ostatnich meczach - także dzięki nowemu silnikowi - obserwował zwyżkę formy.

Czytaj więcej: Niemcy w szoku. Tak żegnano Polaków Zmarzlik najlepszy w Grand Prix Łotwy w Rydze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty