Żużel. Wielki talent wyhamował. Co stało się z Bartoszem Smektałą?

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Przez lata stanowił o sile Fogo Unii z pozycji młodzieżowca, a nawet po przejściu w wiek seniora. Od momentu opuszczenia macierzy Bartosz Smektała popadł w przeciętność, a w nadchodzącym sezonie po raz pierwszy zobaczymy go w Metalkas 2. Ekstralidze.

Bartosz Smektała bardzo szybko wskoczył do wyjściowego, leszczyńskiego garnituru. Na koniec rundy zasadniczej sezonu 2014 kontuzję leczyli Nicki Pedersen oraz Przemysław Pawlicki, w związku z czym na numer seniorski przesunięty w zestawieniu meczowym został Tobiasz Musielak. Tym samym szansę dostał dopiero wchodzący w świat dorosłego speedwaya, 16. letni Smektała. I już w swoim drugim spotkaniu w życiu błysnął fenomenalną jazdą na dystansie, pokonując w Częstochowie Rune Holtę i Oskara Polisa.

Mocny Bartek, złota Unia

Lata 2017-2020 to okres hegemonii Byków, które seryjnie zdobywały tytuły DMP. Ogromną zasługę, poza bardzo mocną formacją seniorską, mieli w tym genialni wychowankowie na pozycjach młodzieżowych - Dominik Kubera i właśnie Smektała. Ten drugi zaliczył w ogóle jeden z największych progresów ostatniej dekady, przeskakując ze średniej 1,000 na aż 1,803 pkt./bieg. Poniżej tego wyniku nie zszedł ani razu w kolejnych trzech sezonach, po drodze wyrywając na ostatniej prostej złoto IMŚJ Maksymowi Drabikowi, a także kończąc wiek młodzieżowca i utrzymując się na takim samym poziomie jako senior (1,863).

Co poszło nie tak?

Obecnie przepaść dzieli Smektałę i Kuberę, który jest liderem Orlen Oil Motoru Lublin i drugi sezon będzie ścigał się w cyklu Grand Prix. Co mogło być przyczyną takiego stanu rzeczy?

- Na pewno musiały być jakieś aspekty, ale stojąc z boku ciężko jednoznacznie powiedzieć. Wpływ na pewno ma to z jakimi zawodnikami przebywasz, z kim jeździsz, jaki masz team, mechaników, tunerów. To wszystko się składa na jedną całość - mówi Adrian Miedziński.

ZOBACZ WIDEO: Castagna przyjedzie do Wrocławia na ostrą rozmowę. "Mam żal także do zawodników"

Zmiany nie zawsze są dobre

Tak chyba najlepiej można podsumować transfer Smektały do częstochowskiego Włókniarza, choć wydawał się to być idealny kierunek. Zazwyczaj notował fenomenalne wręcz rezultaty na torze przy Olsztyńskiej. Coś jednak nie zagrało. Wychowanek Unii mocno obniżył loty podczas dwuletniej przygody w barwach Lwów. Czy, według byłego reprezentanta klubu z Częstochowy, wpływ na to miał fakt, że częstochowianie ogólnie zazwyczaj w ostatnich latach męczą się na domowym owalu, ciężko jest stworzyć tej drużynie atut własnego owalu, czy też jest to kwestia indywidualna?

- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Każdy jest innym zawodnikiem. Możemy spojrzeć chociażby na Leona Madsena, który osiągał świetne wyniki w Częstochowie. To jest kwestia znalezienia schematu, ustawień. Ja tam spędziłem dwa lata. Pierwszy był lepszy, w drugim pojawiły się zmiany torowe, odszedł również Marek Cieślak. Z tymi zmianami męczyli się tam bardzo długo a to jest najgorsza rzecz dla zawodników, jeśli im się miesza z torem bo ciężko się z tym potem połapać i drużyna traci. Najważniejsze to te kwestie poukładać, gdyż moje doświadczenia z klubem są bardzo pozytywne, wielu wspaniałych ludzi tam spotkałem - wyjaśnia Miedziński.

Gdzie, jak nie w domu?

Przed sezonem 2023, słabnącą z każdym rokiem Unię, czekały kolejne, poważne zmiany personalne. Przede wszystkim z drużyny odchodził wieloletni kapitan i jedyny wychowanek na pozycji seniorskiej - Piotr Pawlicki. W związku z tym angaż Smektały, również wychowanka, wydawał się być idealnym rozwiązaniem dla słynącej przecież ze szkolenia Unii.

I faktycznie, można było odnieść wrażenie, że coś drgnęło. Nie do końca odzwierciedlała to średnia, gdyż była niewiele wyższa od roku poprzedzającego (1,667 pkt./bieg), natomiast w przetrzebionej kontuzjami ekipie Byków Bartosz złapał więcej luzu na motocyklu i, choć wciąż dość bojaźliwie, prezentował się solidnie. Szczególnie na "Smoku", gdzie tylko raz zszedł poniżej 7 "oczek".

Degradacja Unii i "Smyka"

Ciężko nie wyłapać swego rodzaju korelacji pomiędzy wynikami wychowanka, jak i całej drużyny z Leszna. Gdy ten jeździł świetnie - był tytuł za tytułem. Gdy przytrafił mu się najgorszy sezon od 8 lat - Byki spadły z ligi po raz pierwszy od trzech dekad a zaznaczyć warto, że zanim Bartek wskoczył na wyższy poziom, w 2016 roku również drużyna była bliska degradacji. W dodatku sam Smektała tak naprawdę nie pokazał w tym roku niczego, co skłaniałoby którykolwiek klub z elity do rozważenia jego kandydatury. Co więcej, sama Unia również zbudowała skład bez swojego wychowanka.

Co dalej?

Na kolejny sezon Smektała przenosi się do #Orzechowaosada PSŻ-u Poznań. Wydaje się, że tamtejszy owal premiuje największe atuty wychowanka Unii Leszno, czyli start. Tor na Golęcinie charakteryzuje się bowiem tym, że ciężko się na nim wyprzedza.

- Ten tor jest przede wszystkim wymagający. Jest długi, szybki i moim zdaniem da się tam wyprzedzać. Zależy oczywiście jak jest przygotowany. Na pewno wymaga poprawnej jazdy. Bartek jest zawodnikiem, który jeździć potrafi i poradzi sobie na każdym torze. Poznań jak widać idzie do przodu, w tym roku byli bardzo pozytywnym zaskoczeniem i Bartek pasuje do budowanej tam koncepcji - zakończył wychowanek klubu z Torunia.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty