Okropna kontuzja byłego zawodnika polskich klubów. Po raz pierwszy zabrał głos

Facebook / max.dilger.3 / Na zdjęciu: Max Dilger
Facebook / max.dilger.3 / Na zdjęciu: Max Dilger

Max Dilger pojechał do Francji na zawody kończące tamtejszy sezon żużlowy. Jeden wypadek wywrócił jednak jego życie do góry nogami. Niemiec walczy teraz o to, by móc znowu chodzić.

W tym artykule dowiesz się o:

"Kierujemy się na południe Francji na finał Ligue Nationale de Speedway w Morizes!" - takiej treści wpis opublikował Max Dilger w mediach społecznościowych 11 października. Zawody w regionie Nowej Akwitanii zaplanowano na kolejny dzień (12 października - dop red.).

"Modlę się. Max, bądź silny!" - taki wpis na Instagramie w nocy z soboty na niedzielę zamieścił były mistrz świata Jason Doyle. Z Francji zaczęły napływać fatalne informacje o groźnym upadku Dilgera i poważnej kontuzji.

- Max to mój przyjaciel, z którym dwa lata pracowałem. Jest po operacji złamanego kręgosłupa, i pojawia się małe światełko w tunelu. W obu nogach pojawiło się delikatne czucie w palcach - pisał w serwisie "X" Kamil Antoniewicz, obecnie mechanik Leona Madsena, a w przeszłości również Dilgera.

ZOBACZ WIDEO: Woźniak o udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika

W poniedziałek (28 października) triumfator mistrzostw Europy Par z 2013 roku zabrał po raz pierwszy głos po wydarzeniach we Francji.

"Jak większość z was już wie, mój ostatni występ w lidze francuskiej zakończył się źle. Wypadek w finale spowodował u mnie złamanie kostki, ręki, żeber i co najpoważniejsze - kręgosłupa. Tego samego dnia przeszedłem pilną operację i po spędzeniu tygodnia we Francji zostałem przetransportowany do kliniki w Niemczech. W ubiegły piątek przeszedłem drugą operację, aby poprawić stabilność kręgosłupa. To będzie bardzo długa droga, by wyzdrowieć. Jestem jednak zdeterminowany, by znów chodzić!" - napisał w mediach społecznościowych.

Los nie oszczędza Niemca. Dilger w ostatnich latach zaliczył kilkanaście kontuzji - od mniej poważnych urazów po złamanie miednicy czy zwichnięcie biodra. Cierpiał także na martwicę głowy kości udowej. Zimą tego roku przyznał, że pierwszy raz w jego głowie pojawiły się myśli, czy nie zakończyć kariery.

Miłość do czarnego sportu jednak wygrała. I przysporzyła mu kolejnego cierpienia. W tej chwili Dilger jest przykuty do łóżka, jednakże jest duża nadzieja na to, że jego tragiczna sytuacja nie będzie trwała wiecznie i wkrótce zawodnik przekaże pozytywne informacje w sprawie stanu swojego zdrowia.

Dodajmy, że Max Dilger w przeszłości ścigał się przez wiele sezonów w lidze polskiej, reprezentując m.in. drużyny z Piły, Krosna, Łodzi czy Opola.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty