Żużel. To ostatni sezon Janowskiego w Sparcie? Zawodnik odpowiedział na plotki

WP SportoweFakty / Michał Chęć
WP SportoweFakty / Michał Chęć

W tym okresie transferowym ze Spartą Wrocław pożegnał się Tai Woffinden, a w kolejnym z tego klubu odejdzie kolejna legenda, czyli Maciej Janowski? O takiej możliwości coraz otwarciej mówią nie tylko kibice, ale także eksperci.

Maciej Janowski w tym roku złamał swoją żelazną zasadą i po raz pierwszy od dziesięciu lat usiadł do negocjacji z przedstawicielami ligowych rywali Betard Sparty Wrocław. Żużlowiec otrzymał oferty m.in. z Gorzowa Wlkp, Częstochowy i Grudziądza, ale ostatecznie dogadał się we Wrocławiu. Marek Cieślak uważa, że presja jaką zawodnik wywarł na prezesie Sparty Andrzej Rusko może zemścić się na nim w przyszłym roku, a działacz może już teraz planować, jak zbudować silny zespół bez najlepszego wychowanka być może w całej historii klubu.

Co o tym sądzi sam zawodnik?

- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Jeśli pan prezes uzna, że powinienem zmienić klub, to tak będzie. Ja mam nadzieję, że będę na tyle wartościowym zawodnikiem, że nawet - mimo jakiejś zadry -  prezes postanowi inaczej, a ja nie będę musiał szukać sobie nowego klubu - przyznał Maciej Janowski w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.

Władze Sparty faktycznie mogą odczuwać zadrę, bo jeszcze w trakcie sezonu, Janowski publicznie w wywiadzie dla Red Bulla przyznał, że podczas negocjacji we Wrocławiu nie poczuł entuzjazmu i zainteresowania do przedłużenia z nim kontraktu.

ZOBACZ WIDEO: Cegielski dostał ofertę przejęcia klubu. "Nie skusiłem się"

To właśnie po tych słowach z ofertami zwróciły się do niego inne kluby PGE Ekstraligi, a zawodnik zaczął z nimi negocjować.

- Nigdy nie czułem się dobrze w roli negocjatora. Dla mnie najważniejsze są relacje i jeśli czuję się dobrze, to nie widzę potrzeby rozmawiać z innymi klubami, nawet jeśli gdzie indziej miałbym zarabiać nieco więcej. Właśnie z tego powodu w ostatnich dziesięciu latach nie byłem na żadnych rozmowach poza Wrocławiem. Nie negocjowałem z żadnym innym klubem. Mam nadzieję, że za rok znów nie będzie potrzeby negocjować z innymi klubami - przyznaje zawodnik.

Sytuacja wychowanka nie wydaje się jednak pewna, bo już teraz dużo mówi się o tym, że wrocławianie bardzo szybko mogą ruszyć na rynek transferowy i szukać wzmocnień zespołu. Od lat na liście życzeń są choćby Anders Thomsen, Mikkel Michelsen, czy Dominik Kubera. Okoliczności są takie, że już niedługo transfer tego pierwszego może się okazać bardzo łatwy do zrealizowania. Już kilka dni temu mówiło się o tym, że Thomsen nie jest zainteresowany przedłużeniem kontraktu ze Stalą do 2026 roku i mógłby trafić właśnie do Wrocławia. Choć jego menedżer błyskawicznie zdementował plotki, to jednak należy się spodziewać, że w kolejnych miesiącach znów czołowi zawodnicy będą łączeni ze Spartą, a działacze tego klubu na pewno szybko nie zapomną Janowskiemu jego tegorocznego podejścia do negocjacji.

- Jedyne czego żałuję to tego, że wcześniej nie mieliśmy okazji porozmawiać. Nie żałuję, że powiedziałem o swoich odczuciach publicznie. Musiałem patrzeć na siebie i martwić się o to, czy inne kluby będą mną zainteresowane i czy w ogóle będą wiedziały, że jestem gotowy na rozmowy. Na szczęście spotkaliśmy się z działaczami we Wrocławiu i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Może niepotrzebne były niedomówienia pomiędzy nami, ale najważniejsze jest to, że zostaję we Wrocławiu. Moje relacje z działaczami nigdy nie zmienią podejścia do Sparty, bo zawsze kibicowałem tej drużynie. Tutaj mamy kwestie biznesowe i raczej nie łączyłbym ich z moimi uczuciami do klubu - dodał.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty