- Prawda jest taka, że byłoby lepiej, gdybym nie podpisał kontraktu nigdzie, a zrobiłem to w Opolu i to na dwa lata. To była zresztą inicjatywa klubu, bo sam tego nie proponowałem, choć przyznam, że przyjąłem taką opcję z entuzjazmem. Teraz wiem, że lepiej było czekać i walczyć o ofertę z jakiegoś innego klubu w trakcie rozgrywek, a nawet odpuścić temat i zakończyć karierę. Oszczędziłbym sobie zmartwień i nie miałbym długów. Zamiast tego Kolejarz zniszczył mi karierę i życie, bo żużel niewątpliwie był całym moim życiem. Układałem wszystko z myślą o sporcie, nawet swoją pracę na ciężarówkach czy studia - powiedział Tomasz Orwat w opublikowanym w piątek na łamach WP SportoweFakty wywiadzie.
W dalszej części rozmowy zawodnik mówił o tym, że klub nadal nie zapłacił mu wszystkich pieniędzy, które wynikały z zawartych umów. Zdradził także, jak wyglądały kulisy treningów organizowanych przez opolską drużynę. Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.
Kolejarz Opole postanowił ustosunkować się do słów Tomasza Orwata. Oficjalne stanowisko klubu przesłał nam dyrektor marketingu Grzegorz Grabalski. Prezentujemy je poniżej.
ZOBACZ WIDEO: Dokonał niemożliwego i pokonał Zmarzlika. Janowski o finale IMP
Oświadczenie OK Kolejarza Opole
Towarzystwo Sportowe Kolejarz Opole przedstawia swoje stanowisko dotyczące wywiadu z Tomaszem Orwatem , który ukazał się dziś na łamach Sportowych Faktów.
Tomasz Orwat w umowie z klubem miał i owszem zapis dotyczący poniesienia kosztów serwisu silnika przez TS Kolejarz Opole, wcześniej jednak otrzymał od nas kwotę 25 000 zł na zakup wybranego silnika. Taką samą kwotę otrzymywał każdy z zawodników, którzy mieli wpisane to w kontrakt, nawet jeśli ich zakup był droższy. W związku z tym, że zawodnik nie był powoływany do składu i odjechał w naszych barwach jeden bieg w całym sezonie, żadnym sposobem jego silnik , który serwisuje się co 20 - 25 biegów nie mógł wymagać obsługi z tym związanej. Stąd nasza decyzja o odmowie pokrycia tego kosztu - klub nie ma w zwyczaju finansowania startów zawodnika w zawodach indywidualnych, do których nie był zgłaszany przez TS Kolejarz Opole.
Start zawodnika w jednym meczu sezonu był wewnętrzną decyzją sztabu szkoleniowego, do której miał pełne prawo. Umówiliśmy się, że powyżej pewnej średniej biegowej Tomasz Orwat będzie jeździł regularnie i faktycznie w swoim biegu o 0,2 pkt przekroczył tą średnią, ale liczy się też dyspozycja na treningach i w przypadku niektórych zawodników to ona decyduje o startach . Podpisując kontrakt z klubem posiadającym szeroką kadrę, zawodnik musi liczyć się z tym, że jego powołanie na mecze będzie uzależnione od formy sportowej i wyników jego i pozostałych członków drużyny. Skład, na który postawił sztab szkoleniowy na podstawie obserwacji i analizy treningów, spisywał się dobrze i nie było powodu, by cokolwiek zmieniać. W tym miejscu musimy podkreślić, że jedynym wyznacznikiem był poziom sportowy zawodników.
Zawodnik miał zagwarantowany zwrot kosztów paliwa za dojazdy na zawody, na które zostanie powołany przez klub i te zobowiązania zostały wypełnione. Dodatkowo przynajmniej kilka razy tankowaliśmy busa zawodnika na koszt klubu po jego treningu mając na uwadze odległość która miał do pokonania, a takich regulacji umowa nie zawierała.
To poważny zarzut w stronę klubu i gdyby nie było na treningu żadnego trenera to wyglądałoby to źle, ale nasz sztab składał się w tym roku z jeszcze jednego trenera Krzysztofa Basa, który podczas nieobecności Marcina Sekuli prowadził treningi pierwszej drużyny w zastępstwie. Nie znajdujemy w tym niczego dziwnego. Krzysztof Bas jest doświadczonym trenerem i jego zdanie zawsze się liczyło. Jeśli zawodnik stawia zarzuty, że brakowało mu dwóch pozostałych szkoleniowców, to być może pomylił sport żużlowy z inną placówką. Nie było czegoś takiego jak odsunięcie zawodnika od składu, ponieważ nie był on powołany do niego na mecze w fazie play off. Decyzje o składzie na mecz podejmuje cały sztab szkoleniowy i tak było w każdym przypadku.
Stwierdzenie, że klub Kolejarz Opole zniszczył panu Orwatowi karierę i życie to chyba najcięższy zarzut skierowany w stronę klubu. Gdyby każdemu z nas ktoś zniszczył życie, to na pewno dochodzilibyśmy swoich racji w odpowiednim do tego miejscu, a nie na łamach, ponieważ wygląda to żałośnie. Razem z mecenasem zastanowimy się, czy po postawieniu takich oskarżeń nie zdecydujemy się dochodzić dobrego imienia klubu Kolejarza Opole przed właściwym organem.
Życzymy zawodnikowi powodzenia i możliwości kontynuowania kariery w innej drużynie, którą powinien znaleźć bez problemu skoro na treningach przyjeżdżał za Robertem Chmielem.
Z poważaniem
Zarząd Towarzystwa Sportowego
Kolejarz Opole