Marcin Imański: W sezonie 2010 będzie pan reprezentował barwy Stali Gorzów. Jakie były główne powody tej decyzji?
Tomasz Gapiński: Pierwszym takim aspektem, którym się kierowałem była obecność Tomasza Golloba. Z Tomkiem jeździłem w ubiegłym sezonie w Szwecji i ta współpraca mi odpowiadała, można się od niego dużo nauczyć. Po drugie mam bardzo blisko do Gorzowa - tylko 60 kilometrów. To były dwa główne aspekty. Wielu ludzi twierdzi, że kierowałem się warunkami finansowymi, ale tak nie było, gdyż miałem więcej ciekawszych ofert, a zdecydowałem się właśnie na Gorzów.
Czy na pańską decyzję o przeniesieniu miała także wpływ obecność trenera Czernickiego? Miał pan już okazję pracować z tym szkoleniowcem...
- Na pewno tak. Z trenerem Czernickim współpracowałem już w Pile i bardzo dobrze nam się pracowało. Myślę, że podobnie będzie w Gorzowie, a może jeszcze lepiej.
Na pana oficjalnej stronie internetowej znalazłem informację, że pana wzorem do naśladowania są m. in. Gollob i Pedersen. Dlaczego właśnie ci zawodnicy?
- Wiadomo, Nicki Pedersen jest trzykrotnym mistrzem świata, a Tomek Gollob od lat jest najlepszym polskim zawodnikiem. Tomek przekazuje wiele informacji, z kolei Nickiego można tylko podpatrywać i starać się naśladować. To jest ta odwrotność między zawodnikami, że z Tomkiem można bardzo dobrze współpracować i jeszcze się uczyć. Dlatego właśnie zdecydowałem się na jazdę w Gorzowie.
Czy w związku z tą współpracą z Tomaszem Gollobem chciałby pan jeździć z nim w parze, czy nie ma to znaczenia?
- Jeżeli tylko będzie dobra forma, sprzęt i będzie dopisywać szczęście, to nie będzie miało znaczenia, czy w parze będę jeździł z Tomkiem, Matejem czy Davidem.
Niejednokrotnie miał już pan okazję jeździć na gorzowskim torze. Jak pan wspomina te starty?
- Myślę, że moje starty w Gorzowie były dobre. Może poza ostatnim spotkaniem w ubiegłym sezonie, w którym miałem z Tomkiem mały przypadek. Ogólnie zawsze dobrze mi się jeździło w Gorzowie. Tutaj jest tor techniczny, a ja lubię na takich jeździć.
Jakie tory pan preferuje - przyczepne czy może bardziej twarde?
- Taki jaki będzie tor, taki będę preferował.
Znamy już skład gorzowskiej Stali. Jaki będzie cel na następny sezon? "Żółto-niebiescy" mają szansę na medal?
- Skład jest perspektywiczny, patrząc na wszystkich. Szanse na medal zawsze są. Mamy zimę, początek sezonu zweryfikuje. W minionym wszystko tak naprawdę zaczynało się we wrześniu. Polonia Bydgoszcz była na szóstym miejscu przed play-offami, a prawie wylądowała na podium. Sport żużlowy tak naprawdę jest nieobliczalny i nie można już teraz powiedzieć, że zdobędziemy złoty, srebrny czy brązowy medal. Na pewno będziemy robić wszystko ze swojej strony, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik dla klubu.
Jak obecnie wyglądają przygotowania do następnego sezonu?
- Przygotowuję się razem z chłopakami w Gorzowie. Będę przyjeżdżał we wtorki, środy i czwartki, a w soboty będę przygotowywał się sam, w domu w Krzyżu. W sobotę jest jazda na rowerach, więc bez problemu mogę to robić u siebie. We wtorek mamy siłownię, w środę trening na sali, a w czwartek zajęcia z judo. Na te zajęcia będę przyjeżdżał do Gorzowa. Chłopacy dodatkowo w poniedziałek mają jeszcze trening na sali. Później trener Czernicki planuje dwa zgrupowania - w styczniu i w marcu przed sezonem, stąd myślę, że nasza forma fizyczna i psychiczna będzie dobra.
Niektórzy żużlowcy w przerwie zimowej korzystają z motocykli crossowych, by ciągle mieć kontakt z motocyklem. Z tego co wiem pan planuje zakup takiego motocykla. Myśli pan, że to jest dobra forma treningu w okresie przerwy między sezonami?
- Obecnie praktycznie wszyscy żużlowcy tak robią. Jeżeli sezon żużlowy dobiega końca, to przesiadam się na motocykl crossowy, żeby mieć jakiś kontakt z motocyklem i dobrą kondycję. Motocykl crossowy jest bardzo dobry do naszej kondycji i mięśni. Posiadam jeden, ale chciałbym go zmienić na mocniejszy. Takiego właśnie obecnie szukam. Myślę, że go zakupię, sprzedam starszy i będę mógł nadal trenować.
W okresie zimowym pewnie ma pan więcej wolnego czasu. Co pan robi w wolnych chwilach?
- Muszę przyznać, że aż tak dużo tego wolnego czasu nie mam. Wtorek, środa i czwartek to treningi, choć nie pochłania to całego dnia, ale oprócz tego także pracuję. Obecnie rozkręcam swój mały biznes.
Przed nami okres świąteczny. Jak wyglądają święta w rodzinie Gapińskich?
- Wygląda to całkiem standardowo. Wigilia to spotkanie z rodziną żony, a w drugi dzień świąt jedziemy do rodziny z mojej strony. Co roku wygląda to tak samo i nic nie zmieniamy. Przez parę wolnych dni odpoczywamy, relaksujemy się, spotykamy i odrabiamy czas, którego brakuje w trakcie sezonu.
A co Tomasz Gapiński chciałby znaleźć pod choinką?
- Muszę przyznać, że nie mam jakichś specjalnych życzeń. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie, a reszta już przyjdzie sama.