Kampania prezydencka oficjalnie rozpocznie się 8 stycznia, co ogłosił marszałek Szymon Hołownia. Politycy puszczają już jednak oko do wyborców, bo poznaliśmy większość kandydatów w majowych wyborach.
Jak czytamy w WP Wiadomościach, główna partia opozycyjna potrzebuje na kampanię nawet 30 mln zł. Problem w tym, że Państwowa Komisja Wyborcza obcięła jej subwencję w związku z nieprawidłowościami wokół kampanii wyborczej do parlamentu w 2023 roku.
Dlatego PiS mobilizuje do wpłat na rzecz partii działaczy i sympatyków. A pieniądze będą bez wątpienia bardzo istotne, bowiem trzeba wypromować szerzej nieznanego kandydata ugrupowania w wyborach prezydenckich. Inaczej Karol Nawrocki, szef IPN, nie będzie mógł skutecznie rywalizować o głosy Polaków.
Sportowcy nie lubią PiS?
- Szczerze się dziwię, że TV Republika pokazuje tylko konto swoje, a nie informuje o tej wielkiej zbiórce, która powinna nastąpić, by wygrał kandydat obywatelski - mówiła ostatnio Joanna Lichocka w TV Republika, co wywołało szereg komentarzy.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Były obóz rządzący musi liczyć na zbiórkę i mobilizację swoich wyborców. Gdy we wrześniu PKW ogłosiła swoją pierwszą decyzję, Prawo i Sprawiedliwość zgromadziło ok. 8-10 mln zł dzięki pospolitemu ruszeniu sympatyków. Zgodnie z prawem, partia musi ujawniać wszelkie wpłaty na swoje konto. Postanowiliśmy przejrzeć rejestr wpłat i sprawdzić, czy PiS może liczyć na wsparcie środowiska sportowego. Wnioski są zaskakujące.
Z list Prawa i Sprawiedliwości do parlamentu startował chociażby Jan Tomaszewski, ministrem sportu była dawna szpadzistka Danuta Dmowska-Andrzejuk, a na partyjnej konwencji w maju 2023 roku pojawili się Sebastian Mila i Sławomir Szmal. Tych nazwisk próżno jednak szukać w rejestrze wpłat na rzecz PiS.
Rejestr po raz ostatni aktualizowany był 24 listopada i zawiera wpłaty odnotowane do 8 listopada. Nie ma w nim nazwisk przedstawicieli środowiska sportowego, co może być zaskakujące, bo PiS przez osiem lat przeznaczał spore środki na promocję poprzez sport.
Wyróżnić można jedynie wpłaty Daniela Obajtka (100 000 zł w maju, 12 000 zł we wrześniu), który jako prezes Orlenu podejmował decyzje o finansowaniu polskiego sportu, i Ryszarda Czarneckiego (106 050 zł w maju), który w ostatnich latach promował się poprzez środowisko żużlowe i siatkarskie, chciał nawet zostać prezesem związku siatkarskiego.
W czerwcu 15 000 zł na partię wpłacił Kamil Bortniczuk, były minister sportu w rządzie PiS. Dwa tygodnie później zrobił jeszcze jeden przelew - na kwotę 110 zł i 70 gr. W każdym z tych przypadków mowa jednak o politykach powiązanych ze sportem, a nie czynnych czy byłych do niedawna sportowcach.
PO w zupełnie innej sytuacji
Postanowiliśmy też sprawdzić, jak wygląda sytuacja po drugiej stronie politycznego sporu. Wszakże Platforma Obywatelska również ma w swoich szeregach wiele dawnych gwiazd sportowych aren. Z jej ramienia do Sejmu i Parlamentu Europejskiego dostali się m.in. Apoloniusz Tajner, Jagna Marczułajtis-Walczak i Małgorzata Niemczyk. W rejestrze wpłat PO za 2024 rok nie znajdziemy tych nazwisk.
Najhojniejszym sportowcem w szeregach PO okazał się Tomasz Frankowski, który w latach 2019-2024 zasiadał w Parlamencie Europejskim, a w ostatnich wyborach nie uzyskał mandatu. Były piłkarz w maju wpłacił 40 000 zł, parę dni później wykonał trzy przelewy - każdy na kwotę 10 000 zł, po tygodniu wsparł partię po raz kolejny - dwukrotnie przelał po 10 000 zł. Pod koniec miesiąca wykonał jeszcze jeden przelew na 10 000 zł.
Wpłat na rzecz PO dokonywała też małżonka Tomasza Frankowskiego - Edyta. W jej przypadku mowa o przelewie na kwotę 60 000 zł, a następnie trzech po 10 000 zł każdy. Łącznie państwo Frankowscy przelali zatem 190 000 zł.
Na stronie PO znajdziemy też rejestr wpłat z 2023 roku, dzięki czemu wiemy, którzy sportowcy wsparli kampanię parlamentarną partii rządzonej przez Donalda Tuska. Bardzo aktywny był Paweł Papke. Były siatkarz, a później prezes PZPS wykonał szereg wpłat na konto PO. Łącznie opiewały one na kwotę 34 300 zł. Inwestycja się "opłaciła", bo Papke po raz kolejny uzyskał mandat poselski.
15 000 zł na PO w 2023 roku wpłacił Robert Wardzała. Były żużlowiec od lat zaangażowany jest w pracę na rzecz partii - przy okazji poprzednich wyborów po kilkuletniej przerwie powrócił do Sejmu RP. Kwotą 20 000 zł swoje ugrupowanie wsparł Robert Dowhan, były prezes żużlowego Falubazu Zielona Góra, który do niedawna był senatorem tej partii, a jesienią 2023 roku trafił do Sejmu.
Platforma Obywatelska w 2023 roku mogła też liczyć na wsparcie ludzi biznesu. 52 000 zł na partię przelał Roman Karkosik, który jeszcze kilkanaście lat temu należał do najbogatszych Polaków w rankingu "Wprost" i był właścicielem żużlowego Apatora Toruń. 50 000 zł na rzecz PO przekazała żona biznesmena - Grażyna Karkosik.
Kto może wpłacać pieniądze na partię polityczną?
"Partii politycznej mogą być przekazywane środki finansowe jedynie przez obywateli polskich mających stałe miejsce zamieszkania na terenie Rzeczypospolitej Polskiej" - czytamy w ustawie o partiach politycznych z 27 czerwca 1997 roku.
Art. 25 tej ustawy precyzuje, że "łączna suma wpłat od osoby fizycznej na rzecz partii politycznej, z wyłączeniem składek członkowskich w kwocie nieprzekraczającej w jednym roku minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę, oraz wpłat na Fundusz Wyborczy partii politycznej, nie może przekraczać w jednym roku 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów, obowiązującego w dniu poprzedzającym wpłatę".
Obecny roczny limit wpłat na partię wynosi 64 500 zł (15 x 4300). Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Funduszu Wyborczego. Wzrasta on jednak do 25-krotności pensji minimalnej w każdym roku, w którym odbywają się więcej niż jedne wybory. Taka sytuacja miała miejsce w 2024 roku (wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego). Oznacza to możliwość wpłaty nawet 107 500 zł.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty