Ze względu na przeszłość polityczną swojego właściciela dziś PRES Grupa Deweloperska Toruń musi sobie radzić bez znaczącego wsparcia spółek Skarbu Państwa, bo były senator, właściciel firmy i klubu żużlowego, zadarł i z Platformą Obywatelską, i z PiS-em. Ale poradził sobie, a Apator uzyskał rekordowy budżet - blisko 30 mln złotych. To duży wyczyn, bo największe polskie przedsiębiorstwa konsekwentnie omijają czołowy polski klub żużlowy.
Za rządów PiS Apator Toruń był jedynym klubem z Ekstraligi żużlowej bez sponsora wśród spółek Skarbu Państwa, bo politykom ówczesnej partii rządzącej Przemysław Termiński kojarzył się z Platformą Obywatelską. Z kolei po zmianie władzy decydujące zdanie zaczęli mieć politycy skonfliktowani z Termińskim. Można odnieść wrażenie, że to jeszcze pogorszyło jego sytuację.
ZOBACZ WIDEO: Michael Jepsen Jensen zachwyca żużlowy świat. Duńczyk zdradza swój sekret
Były senator PO w latach 2015-2019 podpadł partyjnym kolegom tym, że nie bał się mówić, co myśli, zarzucał im niekonsekwencje, wikłanie się w niepotrzebne konflikty i brak konstruktywnej pracy na rzecz rozwoju kraju. Taka postawa nie była mile widziana. Najmocniej Termiński zadarł z warszawską Platformą Obywatelską.
Efekt był taki, że w kolejnych wyborach Termiński co prawda dostał szansę startu do parlamentu, ale zaledwie z szóstego miejsca. Ostatecznie jego kariera w partii była skończona. Od kilku lat jest związany ze środowiskiem Szymona Hołowni i z jego listy nieskutecznie próbował dostać się do Sejmiku Województwa.
Termiński miał też szansę trafić do jednej ze spółek, jako członek Rady Nadzorczej KGHM. O sprawie w październiku 2024 roku pisał portal money.pl. Gdy tylko o planach zrobiło się głośno, zablokowano ten awans.
Trudno nie odnieść wrażenia, że odejście z polityki pomogło mu odzyskać popularność i miało wpływ na coraz lepsze wyniki klubu żużlowego. Jeszcze kilka lat temu zarzucano Termińskiemu, że nie zna się na żużlu, a w środowisku porusza się z gracją słonia w składzie porcelany. Termiński po meczach potrafił besztać zawodników w mediach, a jego polityka doprowadziła do spadku historycznego klubu do I ligi. Biznesmen odrobił jednak lekcję, a dziś to inni uczą się od niego.
KS Toruń w tym roku ma szansę na tytuł mistrza Polski i przerwanie wspaniałej serii Orlen Oil Motor Lublin, czyli klubu wyjątkowo hojnie dotowanego przez spółki Skarbu Państwa.
Torunianie jako pierwsi podpisali dwuletnie kontrakty z czołowymi zawodnikami świata, takimi jak były wicemistrz świata Patryk Dudek, aktualny wicemistrz świata Robert Lambert czy wielokrotny medalista najważniejszych imprez Emil Sajfutdinow. W ten sposób zagwarantowali sobie stałe miejsce w ligowej czołówce przynajmniej do sezonu 2026.
Na tegorocznej inauguracji ligi na własnym obiekcie pojawiło się aż 14 tysięcy kibiców. Tylko na tym jednym meczu klub zarobił 700 tysięcy złotych z wpływów ze sprzedaży biletów, a do klubu zgłosiło się kilku kolejnych sponsorów chętnych, by reklamować się właśnie podczas meczów tej drużyny.
Termiński dzisiaj niechętnie wypowiada się o polityce i realizuje się w biznesie. Podczas 12 lat rządów w toruńskim klubie wydał na sport około 10 mln złotych. Choć jeszcze dwa lata temu był gotowy sprzedać klub za pięć milionów złotych, dziś takiego tematu już nie ma, a wszyscy w klubie skupiają się na walce o złoty medal mistrzostw Polski.
Mateusz Puka, WP SportoweFakty