W poprzednich latach Rafał Trojanowski stosunkowo szybko przedłużał kontrakt w stolicy Wielkopolski. Tej zimy był nieco inaczej. Wiele mówiło się o tym, że jeden z liderów PSŻ-u może nawet zmienić otoczenie. - Dlaczego trwało to nieco dłużej? Przede wszystkim chodziło o problemy finansowe poznańskiego klubu, które pojawiły się po zakończeniu ostatniego sezonu. Należy również pamiętać, że doszło do przekształcenia stowarzyszenia w spółkę, co też nie było bez znaczenia dla całej sprawy. Nie będę ukrywał, że pojawiły się inne oferty pierwszoligowe. Wszystkie dokładnie rozważałem. Jednak nikomu nie złożyłem nawet słownej deklaracji. Na każdym kroku podkreślałem, że na pierwszym miejscu są rozmowy z Poznaniem, w którym startowałem do tej pory. Dopiero gdyby coś poszło nie tak, w grę wchodziły inne oferty. Przyznam szczerze, że niektóre były naprawdę ciekawe. Można powiedzieć, że tej zimy nie martwiłem się o swoją przynależność klubową. Czekałem na wyjaśnienie sytuacji i ostatecznie jestem w stolicy Wielkopolski na kolejny rok - powiedział zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W czasie zimy środki społecznego przekazu bardzo często informowały, że Trojanowskiemu blisko jest do Rzeszowa. Jak się jednak okazuje, sprawa zawodnika poznańskiego klubu była wielokrotnie przedstawiana nierzetelnie. - Od razu chciałbym sprostować informacje dotyczące moich startów w Rzeszowie. Kiedy przebywałem w Anglii przeczytałem w mediach, że zrezygnowałem z jazdy w Rzeszowie, ponieważ obawiałem się walki o miejsce w składzie. Pojawiła się tam nawet moja wypowiedź, że w Rzeszowie byłbym tylko rezerwowym i dlatego wolę startować w Poznaniu. Nigdy nie unikałem rywalizacji i nigdy nie wypowiadałem takich słów. Rozmowy z Rzeszowem nie były wcale aż tak zaawansowane. Ten klub również nie upierał się jakoś szczególnie na moją osobę. Prowadziłem rozmowy, ale nie były one szczególnie konkretne. Na Rzeszów uparli się raczej dziennikarze, którzy informują o pewnych faktach. Powiem szczerze, że inne oferty, które otrzymałem - a było ich kilka - były bardziej konkretne - tłumaczy.
O jakich ofertach mówi Trojanowski? - Rozmawiałem z prezesem i trenerem z Gdańska. Pierwszym klubem, jaki się ze mną skontaktował było jednak Gniezno. Zainteresowanie wyrażała również drużyna z Daugavpils. Część z tych ofert była bardziej korzystna od rzeszowskiej. Jak już jednak mówiłem, przez cały czas czekałem na rozwój wydarzeń w Poznaniu. Wiadomo, że zmiana statusu prawnego klubu wiązała się z upływem czasu. Pewne kwestie trzeba było po prostu dopiąć na ostatni guzik - wyjaśnia żużlowiec.
Nie bez znaczenia dla jednego z liderów PSŻ-u był także skład, który zbudowali sternicy jego klubu. - To również było bardzo istotne. Można powiedzieć, że czekałem właściwie do ostatniego momentu, żeby zobaczyć, jak rozwinie się ta sytuacja. Każdego roku nasze notowania były niskie. Mówiło się, że będziemy walczyć raczej o utrzymanie. Wielokrotnie stawaliśmy na wysokości zadania. Nie ukrywam jednak, że chciałem startować w klubie, który będzie miał nieco większe aspiracje i będzie w stanie nawiązać walkę nawet z najlepszymi drużynami w pierwszej lidze. Myślę, że taką ekipę udało się zbudować tej zimy w Poznaniu. Jestem przekonany, że przy takim składzie świetna atmosfera będzie w dalszym ciągu naszym wielkim atutem. Oczywiście, do tego wszystkiego potrzeba jeszcze trochę szczęścia. Myślę, że wszyscy zawodnicy naszego klubu zrobią wszystko, żeby optymalnie się przygotować do nadchodzących rozgrywek. Mam tylko wielką nadzieję, że będą nas omijać kontuzje i inne przypadki losowe - kontynuuje Trojanowski.
Na co stać jego zdaniem PSŻ Poznań w tegorocznym sezonie? - Myślę, że stać nas na miejsce w pierwszej czwórce. To jak najbardziej realny cel i mogę zapewnić, że będziemy dążyć do jego realizacji. Mamy naprawdę ciekawy skład. Liga staje się jednak z roku na rok coraz bardziej wyrównana. Nie tylko my się wzmocniliśmy. Silniejsze będą również inne drużyny i dlatego na pewno nie będzie nam łatwo o punkty. Trzeba dać z siebie sto procent i efekty będą widoczne. Wielokrotnie mogliśmy się przekonać, że w tym sporcie silny skład na papierze to nie wszystko - odpowiada.
Żużlowiec klubu ze stolicy Wielkopolski poza planami drużynowymi ma również cele indywidualne. - Jestem już dogadany na Ukrainie. Będę startował w drużynie z Czerwonogradu. Powinien wystartować tam w 6 może 8 meczach. Myślę, że jazda na tamtejszym torze pomoże mi w dopasowaniu się do innej nawierzchni niż ta, którą preferujemy na Golęcinie. Nie ukrywam, że w nadchodzącym sezonie moim głównym celem będą także Indywidualne Mistrzostwa Polski. Chciałbym w końcu znaleźć się w finale tej prestiżowej imprezy. Jeżeli chodzi o inne kraje, to nie udało się jeszcze podpisać żadnego kontraktu. W Danii będzie o to naprawdę trudno, ponieważ jestem tam zawodnikiem kategorii A. W Szwecji za klubem rozgląda się natomiast mój menadżer, Przemysław Nasiukiewicz - powiedział Trojanowski. - Przy okazji pozdrawiam wszystkich moich kibiców i życzę dużo zdrowia i spełnienia marzeń w Nowym Roku - dodał na zakończenie.