To był jego wieczór na Stadionie Narodowym. "Takie noce sprawiają, że warto jeździć na żużlu"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Bewley
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Daniel Bewley

To był wieczór jednego aktora Daniela Bewleya. Brytyjczyk najpierw stworzył świetne widowisko w biegu ostatniej szansy, a chwilę później w finale udowodnił, że jest królem National Speedway Stadium.

W tym artykule dowiesz się o:

Daniel Bewley w biegu ostatniej szansy jechał na trzecim miejscu i wydawało się, że pogodzić się musi z faktem, że nie pojedzie w finale. Udowodnił jednak, że na National Speedway Stadium w Manchesterze można zrobić naprawdę wiele, a nawet wyprzedzić dwóch rywali, by zameldować się w decydującym wyścigu Grand Prix w Wielkiej Brytanii.

Zawodnik pojawił się przed kamerami Eurosportu, by udzielić wywiadu Marcelinie Rutkowskiej-Konikiewicz. Nim jednak rozpoczęła się rozmowa, to Brytyjczyk pokazał swój golf, który zakłada pod kevlar. Był mocno potargany, a plecy zawodnika były czerwone.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Sajfutdinow, Murawski i Hellstroem-Baengs

- Dziury dają mi lekki przewiew. Z kolei plecy, to było w środę. Pojechałem na motocross, sporo słońca i ciepła, więc się nieco... spaliłem - mówił Bewley.

26-latek był bardzo wzruszony tym, co wydarzyło się na National Speedway Stadium. Opowiadał, jak ważna jest dla niego wygrana przed kibicami m.in. Belle Vue Aces, gdzie stawiał pierwsze kroki i uczył się jazdy w lewo.

- Takie noce naprawdę sprawiają, że warto jeździć na żużlu. Może krawężnik sprawiał wrażenie, że dobrze działa, ale czułem się komfortowo po szerokiej. Wiedziałem, że uda mi się go w końcu wyprzedzić. Zresztą każdy mógł wybrać taką ścieżkę. Bardzo chciałem awansować do finału - komentował bieg ostatniej szansy.

- Świetnie się czułem! Najbardziej chciałem, aby ten bieg się skończył, świetnie się bawiłem, ale czułem presję i chciałem tylko minąć linię mety. Wygrać w bardzo ważnym dla mnie miejscu, to jest wielka rzecz - dodał z kolei na temat finału.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści