Nicki Pedersen w przerwie zimowej zdecydował się na poważne zmiany. Zaufał mu Krzysztof Mrozek, ściągając go do beniaminka PGE Ekstraligi. Duńczyk miał być liderem Innpro ROW-u Rybnik, ale jak słychać zewsząd nie jest pozytywnym duchem drużyny. Wręcz przeciwnie - jego obecność rzekomo źle wpływa na kolegów z zespołu, którzy nie ukrywają rozczarowania i otwarcie skarżą się na niego.
Pedersen przed sezonem postanowił również wrócić do ścigania w szwedzkiej Bauhaus-Ligan po pięciu latach przerwy. Podpisał kontrakt z Dackarną Malilla, drużynowym wicemistrzem Szwecji.
ZOBACZ WIDEO: Ważny apel Jacka Frątczaka. Chodzi o Daniela Kaczmarka
Podobnie jak w Polsce, także na szwedzkich torach nie zachwycał. Wystąpił zaledwie w dwóch meczach, w których odjechał siedem biegów i zdobył siedem punktów. Nie trzeba tłumaczyć, że to wyniki zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Po nieudanym początku sezonu zdecydował się na przerwę od startów w Szwecji, tłumacząc ją chęcią skupienia się na występach w Polsce i Danii. Jak się jednak okazuje, do składu Dackarny już nie wróci.
Portal Speedwayfans.se poinformował, że selekcjoner reprezentacji Danii został wykreślony z kadry meczowej zespołu z Malilli. To oznacza definitywne rozstanie Pedersena z Dackarną, która nieźle sobie radzi bez Duńczyka.
Jeszcze zanim Duńczyk ogłosił swoją przerwę, klub zakontraktował Pawła Przedpełskiego w miejsce kontuzjowanego Jakuba Krawczyka. To Polak ma zastąpić Pedersena w dalszej części sezonu.
Obecnie Pedersen ma aktywny kontrakt - poza występami w Polsce - także w duńskiej drużynie Team Fjelsted, rywalizującej w SpeedwayLigaen. Być może to jedyna okazja do dalszych startów w tym sezonie, ponieważ nie znalazł się w awizowanym składzie Innpro ROW-u Rybnik na niedzielny mecz z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa.