Doświadczony zawodnik rozpoczął nieźle, bo od dwóch dwójek, lecz w biegu 9. nie wytrzymał napięcia i wjechał w taśmę. Po tym zajściu nie zdołał on już pokonać rywala, choć miał do tego dwie okazje.
- Punktowaliśmy w kratkę, choć początek nie był najgorszy. Miałem prędkość do momentu tej nieszczęsnej taśmy, potem już te ustawienia z początku meczu kompletnie nie działały, zgubiłem rytm. Po taśmie też coś zgubiliśmy - ocenia Maciej Janowski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Sajdak, Pawełczak, Komarnicki i Frątczak
- Tor był twardy, gospodarze dobrze się przygotowali i ciężko było nam wyjeżdżać ze startu, to był problem. Każdy z nas troszkę błądził. Wprowadziliśmy dużo nowego sprzętu, sporo też zostało wypróbowane, ale tym razem się pomyliliśmy. Cały rok walczymy ze sprzętem i zmieniamy bardzo dużo - stwierdza były Indywidualny Mistrz Polski.
Przed rewanżem niepokoić sympatyków Sparty może fakt, że ich kapitan gorzej radzi sobie na domowym owalu niż w delegacji. Do tej pory wykręcił on tam średnią 1,65, co jest szóstym wynikiem w zespole Dariusza Śledzia. Lepiej od "Magica" radzi sobie nawet junior Jakub Krawczyk.
- Mam nadzieję że za dwa tygodnie odwrócę tę tendencję - mówi. A 14 punktów, które muszą odrobić wrocławianie, to dużo? - To się okaże po rewanżu. Wiadomo, że to dość sporo, ale nie pozostaje nam nic innego jak walczyć - zakończył 34-latek.