Żużel. Cieślak mówi, dlaczego Zmarzlik przegrał z Kurtzem. Bolesna prawda na temat Janowskiego?

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik / Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik / Marek Cieślak

- Zmarzlik był we Wrocławiu fenomenalny. To był kosmiczny żużel, ale w finale spóźnił się minimum o jeden łuk. Janowski? Te zawody pokazały, że pociąg mu odjechał, a on został na peronie z bagażem - mówi Marek Cieślak, były trener kadry.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Bartosz Zmarzlik wygrał z kompletem punktów fazę zasadniczą Grand Prix Polski we Wrocławiu. Jechał znakomicie, ale w finale lepszy okazał się jego główny rywal w walce o tytuł Brady Kurtz. Czy reprezentant Polski popełnił jakiś błąd?

Marek Cieślak, były trener żużlowej reprezentacji Polski: Nie powiedziałbym, że Bartek popełnił jakikolwiek błąd. Miał niesamowitych przeciwników. To oni pomogli Kurtzowi dowieźć wygraną do mety. Przecież zarówno Bewley jak i Holder stawiali się mocno na dystansie. W końcu udało mu się z nimi uporać, ale mam wrażenie, że spóźnił się minimum o jeden łuk. Gdyby zrobił to nieco wcześniej, to wygrana mogła być w jego rękach. Dodam, że Zmarzlik tego dnia był dla mnie fenomenalny. To nie była zwykła jazda, to był kosmiczny żużel w jego wykonaniu. Nazwałbym to sprawą artystyczną. Australijczyk nie robił takich rzeczy, ale finał był dla niego.

Czwarte pole na finał było dobrym wyborem?

Czwarte pole wydawało się logiczne, ale dodałbym też, że rywal miał plan, który w dodatku świetnie zrealizował. Kurtz założył, że wybierze pierwsze pole, jeśli Bartek ustawi się najbliżej płotu. Nie chciał być obok niego. Rozegrał to idealnie. To pokazuje, że ma naprawdę silną “psychę”. Pierwszy łuk finału w jego wykonaniu to było coś perfekcyjnego. O błędzie Zmarzlika bym nie mówił, bo trudno było przewidzieć, że Bewley i Holder pojadą w ten sposób. Ewidentnie pomogli Kurtzowi. Gdyby nie oni, to Bartek by go połknął.

ZOBACZ WIDEO: Polski talent wspomina początki. Nie od razu było kolorowo

Zmarzlik ma trzy punkty przewagi przed ostatnią rundą. Jak w pana ocenie zakończy się ta pasjonująca walka o tytuł?

Po zawodach siedziałem i się nad tym zastanawiałem. Analizowałem głównie, jaki jest tor w Vojens. Nie mam wątpliwości, że to będzie zupełnie inna jazda niż we Wrocławiu, gdzie zawodnicy odbijali się od płotu czy szukali w różnych miejscach szybkości. Teraz większe znaczenie będzie miał krawężnik. Nie będzie tylu mijanek.

Komu te warunki będą bardziej sprzyjać?

Bartek potrafi jechać w takich warunkach, ale po stronie Kurtza jest przewaga, która polega na tym, że on na co dzień startuje w Anglii. A przecież to żadna tajemnica, że geometria toru w Vojens jest skopiowana z obiektów brytyjskich. W grę będzie wchodzić zatem zupełnie inna technika jazdy, a kluczowe będą starty. Są trzy punkty zaliczki po stronie Zmarzlika, ale będzie mu szalenie trudno. Nie zakładam jednak, że zawody zakończą się wygraną jednego z nich, a ten drugi będzie tuż za nim. Jest jeszcze kilku gości, którzy mogą włączyć się do walki.

Z dziką kartą we Wrocławiu jechał Maciej Janowski, który zgasł po dwóch dobrych wyścigach. Bardzo słabo wypadł też Dominik Kubera, który uzbierał zaledwie trzy punkty.

Nie jestem specjalnie niczym zaskoczony. Zakładałem, że tak może to wyglądać, bo mamy obecnie jednego zawodnika klasy mistrzowskiej. Mam nadzieję, że Patryk Dudek wejdzie do Grand Prix. Jeśli chodzi natomiast o Macieja Janowskiego i jego obecność w światowej czołówce, to ten pociąg już odjechał, a on został na peronie z bagażem.

Niektórzy twierdzą, że Janowski powinien zmienić klub w polskiej lidze, że potrzeba mu nowej motywacji.

Nie wydaje mi się, że zmiana klubu pomoże. To, co on ma do wykonania, jest najtrudniejsze. Nie chodzi o zmianę zespołu, ale światopoglądu. Myślę, że największym kłopotem jest sposób myślenia i podejścia do żużla. Wyniki osiąga się w dużej mierze głową. Nie mogę się zgodzić, kiedy niektórzy opowiadają, że obecnie 70 czy 80 proc. sukcesu żużlowca to sprzęt. Z jednej strony Maciej pewnie nie ma łatwo we Wrocławiu, ale zauważyłbym też, że Sparta ma do niego anielską cierpliwość. Jest wrocławianinem, ambasadorem i bardzo wiele dla tego klubu zrobił. Trochę na tym teraz "jedzie", ale każda cierpliwość kiedyś się kończy. Myślę, że powoli dochodzi do tej granicy. Sądzę, że przyszły rok odpowie na pytanie, czy miłość między władzami a Maćkiem się skończy, czy jednak będzie trwać.

Dominik Kubera ma pewne miejsce w przyszłorocznym cyklu. Myśli pan, że z tego powodu zeszło z niego powietrze?

Tak mi się początkowo wydawało. Można powiedzieć, że wygrać cyklu już nie wygra ani z niego nie wyleci. To jednak tak nie działa. Przy takiej publiczności jak we Wrocławiu każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. W mojej ocenie Kubera doszedł do jakiegoś poziomu, którego nie potrafi przeskoczyć. On jest wystarczający, żeby wygrać Challenge czy punktować bardzo dobrze w polskiej lidze. Problem zaczyna się, kiedy niemal w każdym biegu obok stają trzej bardzo silni rywale. Coś w tej maszynce się zacięło. Dominik musi pracować, bo to pewnie siedzi też w jego głowie. Na dziś fakty są takie, że zatrzymał się w miejscu z poziomem swojej jazdy.

Rozmawiał Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (68)
avatar
Möchomorek
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Nie zawsze zgadzam sie z panem Narodowym, ale tu pełna zgoda. Okazyjny, satyryczny videoMEM z przymrużeniem oka ;) 
avatar
pener123
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
brawo panie Marku,kosmos 
avatar
Srdjan
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Marek Cieślak powiedział fakt, Bartek był tego dnia fenomenalny jednak i Bewley i Holder widać wyraźnie, że jadą dla Kurtza, ale to nie jest wymówka mogą to robić, Bartek musi się mocno spiąć w Czytaj całość
avatar
d.olczykowski
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Marek Cieślak. Trener. Zawodnik.
Szscun. Powiedział WSZYSTKO .
Co tu więcej komentować? 
avatar
Piotr Tadla
31.08.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Na dzień dzisiejszy daje Holderowi kontrakt na poziome 500 tysi i 5000 za punkt w PGE Ekstra ,a który klub go zatrudni za większe pieniądze jest po prostu żałosny 
Zgłoś nielegalne treści