Amerykanin zakochał się w Polsce. "Wspaniały kraj do wychowywania dzieci"

Materiały prasowe / Monster Media / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Joe Parsons
Materiały prasowe / Monster Media / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Joe Parsons

- Uwielbiam wasz kraj, jego kulturę i ludzi - mówi Joe Parsons, który jako dyrektor Monster Energy ma ogromny wpływ na rozwój żużla na światowych rynkach. Amerykanin od dwunastu lat mieszka w Polsce - ma tutaj żonę i wspólnie wychowują syna.

W tym artykule dowiesz się o:

Joe Parsons przyczynił się do tego, że firma Monster Energy jest obecnie oficjalnym napojem energetycznym żużlowych mistrzostw świata Speedway Grand Prix. Amerykanie postawili na show i ubarwili turnieje SGP, organizując przy okazji zawodów różnego rodzaju pokazy i akcje marketingowe. Równocześnie na swoich ambasadorów wybrali polskich żużlowców - pierwszym był Tomasz Gollob, a obecnie rolę tę pełni przede wszystkim Patryk Dudek.

Sam Parsons osiadł na stałe w Polsce. Od dwunastu lat mieszka w pobliżu Torunia, gdzie wspólnie z żoną Darią wychowuje małego syna. - To bezpieczny, przyjazny i wspaniały kraj do wychowywania dzieci - tak opisuje nasz kraj w rozmowie z WP SportoweFakty jeden z najpotężniejszych ludzi światowego speedwaya.

ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Mogę zaryzykować stwierdzenie, że pokochałeś nasz kraj?

Joe Parsons, dyrektor Monster Energy: Przeprowadziłem się do Polski we wrześniu 2013 roku. Uwielbiam wasz kraj, jego kulturę i ludzi, ponieważ jako Amerykanin czuję, że mamy podobne wartości. To bezpieczny, przyjazny i wspaniały kraj do wychowywania dzieci. Nie podoba mi się biurokracja, bo niektóre sprawy zajmują więcej czasu niż powinny, na przykład uzyskanie pozwolenia na pobyt.

Polska ma niesamowite jedzenie, a pierwszymi potrawami, które przychodzą mi na myśl, są gołąbki i żurek. Kiedyś moja żona Daria namówiła mnie na spróbowanie czerniny... cóż, to się już nie powtórzy.

Zagraniczni żużlowcy mówią często, że jako kraj mocno się rozwinęliśmy na przestrzeni ostatnich lat. Widzisz to podobnie?

Muszę się z tym zgodzić. Infrastruktura transportowa w ciągu ostatnich dwunastu lat uległa drastycznej poprawie.

Joe Parsons stał się jedną z wiodących postaci w światowym żużlu (fot. Monster Media/Mateusz Wójcik)
Joe Parsons stał się jedną z wiodących postaci w światowym żużlu (fot. Monster Media/Mateusz Wójcik)

Stany Zjednoczone od lat są dla nas ważnym sojusznikiem. Czy zdarza się, że ktoś zaczepia cię na ulicy i dziękuje za to, co dla nas robicie?

Nigdy nie byłem źle traktowany tylko dlatego, że jestem Amerykaninem. Wręcz przeciwnie, ciągle słyszę pytanie: "Jak się znalazłeś w Toruniu?". I dla mnie odpowiedź jest dosyć prosta. Moja żona Daria i żużel, a dokładniej Chris Holder i Darcy Ward, sprowadzili mnie tutaj. Oczywiście jestem rozpoznawany i okazywanie szacunku to przyjemność, niezależnie od tego, czy jest to "hej, czy mogę zrobić sobie zdjęcie", czy po prostu chęć rozmowy.

Pochodzisz z Kalifornii. Czytałem, że lubisz surfowanie i jazdę na deskorolce. Nie brakuje ci kalifornijskiego stylu życia w Polsce?

Oczywiście tęsknię za stylem życia, w którym dorastałem, ale nigdy mnie on nie opuścił. W rzeczywistości ten sam fundament kalifornijskiego, swobodnego stylu życia jest obecny w codziennym życiu w naszym domu. Kilka lat temu moja rodzina kupiła łódź do wakesurfingu i mogłem wprowadzić tę kulturę do życia wszystkich. Teraz nie skupiam się na mnie, ale na moim ośmioletnim synu Adamie, który w zeszłym roku zainteresował się hokejem na lodzie - gra w MKS Sokoły Toruń - i dzięki temu zainteresowaniu otworzyłem oczy na inny sport, i styl życia.

Masz świetną pracę, poznajesz dzięki niej najlepszych sportowców i odwiedzasz piękne miejsca. To ma jednak minusy w postaci częstych podróży. Jak to znosi twoja rodzina?

Niektórzy mogą mówić, że mam fajną pracę, ale dla mnie to styl życia. Tak, to praca, która pozwala mi utrzymać rodzinę, ale jednocześnie moi bliscy rozumieją, że taki właśnie jestem. Oczywiście podróże nie są dla nich łatwe i są chwile, kiedy naprawdę trudno jest mi być z dala od rodziny, ale tak wygląda moje życie i wszyscy na tym korzystamy. W listopadzie i grudniu podróżuję bardzo rzadko, więc jestem w domu, i zajmuję się wszystkimi obowiązkami ojca i męża.

Jako firma macie ogromny wpływ na kariery zawodników. Co decyduje o tym, kogo wybieracie na swojego ambasadora? Podejmujesz te decyzje osobiście?

Bardzo dobre pytanie. Oczywiście konsultuję się z naszym kierownictwem z biura w USA w sprawie globalnych możliwości, takich jak mistrzostwa świata Speedway Grand Prix, i z naszym kierownictwem w Europie w sprawie możliwości europejskich, ponieważ zawsze koncentrowałem się na budowaniu tej marki, niezależnie od tego, gdzie jestem.

Po 24 latach pracy w Monster Energy czuję, że zbudowałem zaufanie u naszego kierownictwa, aby podejmować takie decyzje. Jednym z kluczowych elementów podejmowania decyzji o tym, kogo sponsorować, a kogo nie, są relacje i osobowość w połączeniu z wynikami. Przez te lata miałem ogromne szczęście, że mogłem kierować się tą filozofią.

Jaki był najtrudniejszy moment w twojej karierze? Wypadek Darcy'ego Warda, który złamał kręgosłup i zabrał mu szansę na ogromne sukcesy?

Wypadek Darcy'ego to z pewnością jeden z tych, których nigdy nie zapomnę. Podróżowałem wtedy po Włoszech na motocrossowe mistrzostwa świata MXGP i odebrałem telefon od mojej żony z informacją o zdarzeniu. Byłem zdruzgotany, zszokowany i miałem złamane serce z powodu Darcy'ego, ponieważ wszyscy wiemy, że był na drodze po mistrzostwo świata. Darcy zawsze był i nadal jest dla nas rodziną.

Joe Parsons (z prawej) wszedł do żużla poprzez współpracę z Gregiem Hancockiem (z lewej) (fot. Monster Media/Mateusz Wójcik)
Joe Parsons (z prawej) wszedł do żużla poprzez współpracę z Gregiem Hancockiem (z lewej) (fot. Monster Media/Mateusz Wójcik)

Czy masz poczucie, że zrealizowałeś "amerykański sen"? Od gościa roznoszącego gazety po posadę dyrektora w międzynarodowej firmie.

Z pewnością osiągnąłem swoje cele i marzenia, odkąd zacząłem pracować dla Monster Energy we wrześniu 2001 roku. Moim pierwszym zadaniem dla marki było zbudowanie strony monsterenergy.com, ponieważ posiadałem rozległą wiedzę zdobytą u mojego poprzedniego pracodawcy, Toshiby.

Żużel nie był moim pierwszym wyborem. Sporty ekstremalne i motocross to DNA Monstera, ale po przeprowadzce do Europy mój dobry przyjaciel, Bruce Penhall, przedstawił mnie Gregowi Hancockowi i tak to się zaczęło. I owszem, jeszcze jako dziecko, każdego ranka przed szkołą dowoziłem na rowerze gazety dla "The Orange County Register".

Co jakiś czas wypuszczacie na rynek napój we współpracy z waszym sportowcem-ambasadorem. Gdyby któryś z żużlowców miał dostać swój smak, kto by to był? I jaki byłby to smak?

Napój Darcy’ego Warda, ale smak zawsze zależy od sportowca, bo ostatecznie to efekt współpracy. Gdybym to ja decydował, powiedziałbym, że połączenie mięty i limonki pasowałoby do Darcy’ego.

Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (6)
avatar
Piotr Tuzimek
19.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Energetyki powinny byc zakazane. 
avatar
real_M
18.09.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętam jak zrobili na MA w Toruniu wielka kampanię promocyjną , cena tego dziadostwa była chyba 10 zł , wtedy Red Bull był za szóstaka. To był mecz zdaje się że z Lesznem , nadkomplet i chyba Czytaj całość
avatar
Don Ezop Fan
18.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Joe, a w Wilkszynie byles?;) 
avatar
sparki
18.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A jak mozna zapomniec wypadek Warda,to byla esensja zuzla w Jego wykonaniu i czlowiek,ktory przy dobrych ukladach zdominowal by zuzel na dlugie lata,jak dzisiaj Zmarzlik. 
avatar
WacławusGigantus
18.09.2025
Zgłoś do moderacji
19
6
Odpowiedz
Nie na długo, Tusk zaczął desant inżynierów i lekarzy 
Zgłoś nielegalne treści