Damian Juszczyk: W KSM Krosno występowałeś od 2004 roku. Co zadecydowało o zmianie otoczenia?
Tomasz Łukaszewicz: Ostatnie dwa sezony miałem kiepskie. Chciałem jeździć w Krośnie, ale po działaczach widziałem, że oni już tego nie chcieli. Oferta z Wandy pojawiła się w dobrym momencie.
Po wieloletniej przerwie znów będziesz jeździł w Wandzie. Jesteś zadowolony z powrotu do Krakowa?
- Oczywiście, że chcę startować w Krakowie. Zawsze kiedy podpisuje się kontrakt w nowym klubie to jest to wyzwanie, zawodnik chce się pokazać. Widać, że coś się w tej Wandzie zaczyna dziać i to powinno przełożyć się na wyniki.
A czym różni się dzisiejszy Tomasz Łukaszewicz od żużlowca Wandy sprzed lat?
- Nie patrzę na to, co było kiedyś, bo wtedy byli inni zawodnicy, sprzęt, a teraz w Wandzie jest wielu żużlowców zagranicznych. Trzeba skupiać się na tym, co dzieje się teraz. Każdy mówi, że jak zrobię sprzęt to stać mnie na to, żeby jeszcze z niejednym wygrać. Nie narzekam na kondycję, teraz muszę tylko zainwestować w sprzęt.
Jak oceniasz swoje przygotowania do sezonu? Jesteś już gotowy do startów?
- Jestem dobrze przygotowany. Chętnie wsiadłbym już na motocykl. Podwozie jest gotowe i czekam na silniki.
Jak przedstawia się baza sprzętowa, którą dysponujesz?
- W tamtym sezonie kupiłem nową Jawę i się rozsypała. Jestem zadowolony z mechanika i muszą jeszcze być włożone nowe części.
Skoro już jesteśmy przy sprzęcie - czy nowe, znacznie ograniczające hałas, tłumiki to dobre rozwiązanie?
- Ktoś to wymyślił i szuka pieniędzy. Może hałas będzie mniejszy, ale to naciąganie zawodników. Żużel powinien być głośny i widowiskowy - przecież chyba o to chodzi!
Do pierwszego występu na torze realna siła zespołu pozostanie niewiadomą. Na papierze wszystko wygląda jednak zachęcająco.
- Nazwiska czasem nie jadą, bo zawodnik może być w słabszej formie. Wszystko zweryfikują pierwsze mecze i treningi.
Jak wyobrażasz sobie najbliższy sezon w barwach Wandy?
- Chcę uniknąć kolejnego straconego sezonu. Muszę się bardziej postarać i pokazać tym, którzy we mnie nie wierzą, że jeszcze ciągle mogę i chcę jeździć na żużlu. Na szczęście, wciąż jest duża grupa osób, które mnie wspierają - szczególne podziękowania należą się mojej dziewczynie Dagmarze i Kacprowi. Postaram się ich nie zawieść.