Damian Baliński został wykluczony z udziału w swoim pierwszym wyścigu z powodu przekroczenia limitu dwóch minut. - Bezpośrednio przed moim pierwszym startem chciałem wzmocnić motocykl bo wydawało mi się, że jest odrobinę za słaby. Nawet nie zorientowałem się, że tak mało czasu zastało do rozpoczęcia wyścigu. Teraz myślę, że niepotrzebnie dłubałem przy sprzęcie przed tym biegiem, trzeba było jechać. Nawet gdybym zakończył ten wyścig na trzeciej lub czwartej pozycji to miałbym za sobą kilka przejechanych okrążeń i mógłbym jakieś konkretne wnioski wyciągać co do nawierzchni. Potrzebną wiedzę na temat toru uzyskałem dopiero po swoim drugim starcie, kiedy przyjechałem ostatni. Było widać, że wyciągnąłem z tego biegu odpowiednie wnioski i dokonałem właściwych korekt przy sprzęcie. Trzy kolejne wyścigi były już dobre w moim wykonaniu - powiedział po sobotnim spotkaniu Damian Baliński.
Zawodnik Unii Leszno nie ukrywa, że wykluczenia na początku zawodów są bardzo stresujące dla zawodników.- "Wygodniej" byłoby gdyby taka sytuacja przytrafiła mi się w późniejszej części zawodów. Takie wykluczenie przed odjechaniem choćby jednego okrążenia to coś czego nie życzę żadnemu zawodnikowi. W takich sytuacjach pojawiają się dodatkowe nerwy. Na szczęście udało mi się to opanować.
W trakcie sobotniego spotkania Unii Leszno z Betardem Wrocław tor nie sprzyjał walce. Pierwszym zawodnikiem, który zdołał minąć rywala na trasie był właśnie Damian Baliński. Leszczynianin dokonał tego w dziewiątym wyścigu, po którym "Byki" zaczęły systematycznie powiększać swoją przewagę. - Trudno mi na gorąco stwierdzić czy dziewiąty bieg miał przełomowe znaczenie dla losów spotkania. Przyznam szczerze, że nawet wtedy nie śledziłem wyniku. Miałem za sobą trudny początek zawodów i w parkingu musiałem skupić się na sobie, żeby nie popełnić już błędów w kolejnych wyścigach - powiedział po meczu Damian Baliński.