Wrocław walczy: Olimpijski uratowany - kibice na wałach

Sytuacja we Wrocławiu jest nadal poważna, ale dramatu nie ma. Wokół najbardziej interesującego fanów żużla obszaru, czyli Stadionu Olimpijskiego, poziom wody stabilizuje się. Gorzej jest w innych częściach miasta.

W tym artykule dowiesz się o:

O godzinie 5 rano, kiedy do miasta nadeszło czoło fali kulminacyjnej za obiektem wrocławskiego Betardu odmierzyliśmy 180 cm. wału wznoszącego się ponad lustro wody. O godzinie 18 w sobotę pozostało go jeszcze 150 cm. Wody na szczęście przybywa już tylko w minimalnym tempie. Wokół samego Olimpijskiego w tej chwili nic nie zapowiada dramatu, walka trwa natomiast niecałe 3 km w górę rzeki, w newralgicznym dla całej "Wielkiej Wyspy" punkcie - przy Jazie Bartoszowickim. Pojawiły się pierwsze przecieki wałów i na bieżąco są one uszczelniane.

O ile sytuacja wzdłuż Odry jest ustabilizowana, o tyle problemem miasta są mniejsze rzeki. "Cofka" wody z Odry na Ślęzie spowodowała zalanie niższej części wielkiego osiedla na Kozanowie. Tam w tej chwili ogniskuje się główny front walki w mieście. Wody z każdą godziną przybywa, wiadomo już, że prace, z udziałem wojska, potrwają przynajmniej do rana. W nieco mniejszym stopniu problemy sprawiają: Widawa (na osiedlach Zakrzów i Psie Pole) oraz Oława (zagraża m.in. siedzibie PZMot Lucjana Korszka położonej na Niskich Łąkach).

Najgorszą przysługę wyrządzają miastu w tych trudnych chwilach internetowe tabloidy, które kłują wzrok krzykliwymi tytułami: "Dramat we Wrocławiu. Woda przerwała wały i zalewa miasto. Ludzie w panice uciekają". Wolność w internecie ma też swoje minusy...

Warto podkreślić, że bierni wobec sytuacji nie pozostali także kibice wrocławskiej Sparty. Skrzyknęli się i całą noc bronili fragmentu wałów przy pętli tramwajowej na Osobowicach. Świtem widzieliśmy ich także na Niskich Łąkach w okolicach PZMot-u oraz Szpitala im. Marciniaka. Jak widać w obliczu zagrożenia nawet animozje pomiędzy działaczami wrocławskiego żużla idą w niepamięć.

Źródło artykułu: