- Dwa punkty przyjechały do Grudziądza. Najważniejsze, że ten mecz się odbył, że wszyscy zawodnicy są zdrowi i nie wypadła nam następna kolejka oraz poszukiwanie nowego terminu. Zdobyliśmy 51 punktów na terenie przeciwnika, a przypomnę, że Rybnik tam przegrał i zapewne niejedna drużyna poniesie jeszcze porażkę w Miszkolcu, bo to jest dość specyficzny tor z długimi prostymi, tzw. agrafka. Poza tym jest bardzo twardy, w ogóle nietrzymający. Pokonaliśmy drogę 800 km w jedną stronę, na stadionie było piękne słońce 28 stopni, wygraliśmy mecz i wróciliśmy zadowoleni - ocenił niedzielne spotkanie szef grudziądzkiego klubu.
Drużyna GTŻ-u stanowiła zgrany monolit. Kibice najwięcej pretensji mieli jednak do Edwarda Kennetta, który uzbierał jedynie dwa "oczka". - Nie wiem skąd taka teza, że niezbyt udanie się zaprezentował. W pierwszym swoim starcie miał jeden punkt i skorygował przełożenia. W drugim biegu jechał na podwójne zwycięstwo z Tomaszem Chrzanowskim, wtedy właśnie zatarł mu się silnik. Później wsiadł na nowy motor i przyjechał na trzeciej pozycji, więc nie było podstaw, by go zastąpić. W ostatnim swoim starcie był ostatni, co świadczy o tym, że ten motocykl nie był już tak dobry. Nie można oceniać zawodnika tylko przez pryzmat zdobyczy punktowej, tylko przez to co się dzieje na torze - broni swojego zawodnika Zbigniew Fiałkowski.
Wiele kontrowersji wzbudził też fakt, iż dobrze dysponowany tego dnia Kevin Woelbert pojawił się na torze tylko dwukrotnie, w obliczu słabej zdobyczy punktowej Kennetta i nie najlepszego początku Artura Mroczki. - W którym momencie trener miał wstawić Woelberta? Byłem w Miszkolcu i przyglądałem się całkowitej pracy trenera. Czy po tym wyścigu, kiedy wraz z Chrzanowskim wiózł podwójną wygraną? Czy może w kolejnym? Artur Mroczka w pierwszym starcie dotknął taśmy, w kolejnym był ostatni, czy to już jest powód, żeby nie dawać mu kolejnej szansy? Jak widać w następnych startach już się spasował. Osobiście byłem tam, widziałem co się dzieje na torze, który był bardzo twardym a zarazem śliski. Trener musiał patrzeć na wynik, a kiedy się okazało, że poradzimy sobie, zapytał Woelberta czy chce jechać w 14. wyścigu, odpowiedział, że chce z pierwszego pola i tak też było. Nikt z zawodników nie jest obrażony, tylko kibice gdzieś tam się wypowiadają w internecie, nie widząc co się dzieje na torze. Patrzymy przede wszystkim na wynik drużyny i żeby był kolektyw i nie szukamy sensacji, że komuś coś nie wyszło. Na razie nam wychodzi, posunięcia trenera są dobre. Oczywiście była wpadka z Gnieznem, ale to jest tylko sport, bo gdybyśmy wiedzieli dzisiaj, że skończymy sezon na danym miejscu to nie widzę sensu jechać. Każdy kibic ma prawo się wypowiadać, tylko niech podpisze się imieniem i nazwiskiem. Wczoraj w Miszkolcu było trzech kibiców z Grudziądza, którzy dokładnie widzieli ten tor oraz zachowanie zawodników. Taki kibic jak najbardziej może coś ocenić. Najpierw trzeba patrzeć na wynik, później na jazdę poszczególnych zawodników i to wszystko musi się zgrać. W naszej drużynie nie ma jakichkolwiek animozji, jeden zawodnik drugiemu pomaga. Tym zawodnikom należą się słowa uznania za to co robią na torze - stwierdził prezes GTŻ-u.
Przed podopiecznymi Roberta Kempińskiego rewanż na własnym torze z ekipą z Miszkolca. Czy w składzie drużyny będą jakieś korekty? - Będziemy myśleć kogo ewentualnie zastąpić. Nie wiemy jeszcze w jakim składzie przyjedzie Miszkolc. U siebie jechali prawie w najmocniejszym składzie, bo nie mieli tylko Tabaki. Pojedziemy w takim zestawieniu, żeby ten mecz spokojnie sobie wygrać i dołożyć do swojego dorobku kolejne dwa punkty plus punkt bonusowy. Każdy z zawodników walczących o miejsce w składzie może przyjechać, potrenować. Przypomnę, że Kamil Brzozowski miał bardzo duże problemy ze swoimi silnikami, ale obecnie odebrał nowy. Dlatego mówię, że wspomnianych Brzozowskiego czy Kennetta nie można oceniać po jednej wpadce, tylko należy patrzeć przez pryzmat całości. Nie zawsze można wyciągnąć wnioski zwracając uwagę tylko na punktację - uważa Fiałkowski.