Stanisław Chomski (trener Wybrzeża): Można gdybać. Powinniśmy wywieźć te punkty. Sytuacji było wiele, upadki, kontrowersyjne wykluczenia. Sędzia decyduje i taki jest sport. Trudno, zabrakło nam trochę szczęścia. Wygrał gospodarz, który miał ten atut w postaci własnego toru. Polewanie toru także było po gospodarsku. Sędzia próbował interweniować, ale na niewiele się to zdało. Mi to akurat nie przeszkadza, że od tego kurzu wyglądam jak górnik, ale nie wiem czy kibice są zadowoleni. Po równiarce trzeba tor przemoczyć, przynajmniej ja tak to robię, ale być może przy tych warunkach pogodowych nie udało się do końca. Pamiętajmy, że to jest żużel, nie lodowisko, bo nawet na lodzie przewracają się łyżwiarki figurowe. Mecz był wysokiej rangi, tzw. „małe derby”, co świadczyć może liczba kibiców przyjezdnych w obu meczach. Doping był z obu stron bardzo dobry, co dopingowało zawodników, walka była fair, jedynie możemy dyskutować, że sędzia podjął takie a nie inne decyzje.
Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Wydaje mi się, że sędzia był dzisiaj przeciwko nam. Przy takim wyniku na styku, to zadecydowało o tym, że przegraliśmy ten mecz. Zrealizowaliśmy tylko plan minimum, bo zdobyliśmy tylko punkt bonusowy. Marzyło nam się więcej, przynajmniej ja liczyłem, że jesteśmy w stanie wygrać, co by nas mocno przybliżyło do czwórki. Myślę, że i tak nie jesteśmy w złym miejscu. Czy w niedzielę się uda zdobyć punkt bonusowy? Ciężko powiedzieć. Trzeba się skupić przede wszystkim na wygraniu meczu i podejść na luzie. W Rybniku też mamy otwartą furtkę. Nawet jeśli się nie uda wygrać to ten punkt bonusowy jest cenny. Dzisiaj cała drużyna dobrze i równo pojechała. Tylko liczba wykluczeń zadecydowała o porażce. Bardzo dobrze pojechał Damian Sperz, który w każdym biegu przywoził punkty. Tak powinna wyglądać drużyna, jeden za wszystkich siedmiu za jednego. Ta atmosfera bardzo pomaga w osiąganiu wyników. Wszyscy się wspierają, każdy może liczyć na rady. Nie ma zawiści czy zazdrości. Każdy sobie pomaga. Dziś ja jadę w biegach nominowanych, jutro jest na odwrót. Trzeba pamiętać, że jeden czy dwóch zawodników meczu nie wygra.
Artur Mroczka(GTŻ Grudziądz): Bolała mnie noga i nie mogłem za dużo z niej korzystać. Dobrze, że motocykl był bardzo dobrze dopasowany i mogłem sobie spokojnie, na luzie jechać. Przed ostatnim wyścigiem, kiedy już siedziałem na trybunach, miałem lekki stres, bo wynik był sprawą otwartą. Jednak wiedziałem, że "Buczek" i "Chrzanek" dadzą radę. Ciekawy mecz dla kibiców i dobrze, że wygraliśmy. Brakowało nam Kamila Brzozowskiego i Kevina Woelberta. Obserwowałem cały czas ten tor i robiłem sobie slalom, omijając te dziury. Przed nami mecz w Gnieźnie, gdzie tor jest twardy, więc nie powinienem mieć problemów z dopasowaniem sprzętu. Chciałbym tam zdobyć jak najwięcej punktów, także jadę z bojowym nastawieniem.
Tomasz Chrzanowski (GTŻ Grudziądz): - Było nerwowo, kibice tą atmosferę podkręcają i mi to akurat przeszkadza. Mecz się ciągnął strasznie długo, było niebezpiecznie, groźnie, tor się rozpadał. W poniedziałek była tutaj równiarka i na skutek warunków tutaj panujących rozleciał się trochę. Ze swoich dwóch biegów jestem niezadowolony. W piętnastym wyścigu jechali najlepsi i mi przypadło czwarte pole, z którego musiałem się męczyć. W jednym z biegów ratowałem się przed upadkiem w skutek braku widoczności, nie miałem możliwości zaplanowania ataku i mało brakowało, bym się nie wywrócił, ale dowiozłem ten cenny jeden punkt. Jedzie się tak jak przeciwnik pozwala. Dzisiaj Gdańsk wiedział, że będzie twardy tor i na taki się nastawił, dlatego stawiał nam czoła ile mógł.
Krzysztof Buczkowski (GTŻ Grudziądz): Strasznie nerwowo, strasznie zacięcie, ale chyba dobrze dla kibiców. Szkoda, że nie zdobyliśmy punktu bonusowego, do którego jednak nam dużo brakowało, więc cieszmy się z tych dwóch punktów. Jedziemy o to, by znaleźć się w pierwszej czwórce i na razie realizujemy nasz plan, więc myślę że nie jesteśmy na straconej pozycji i trzeba walczyć. Tor był bardzo trudny, po równiarce, strasznie dziurawy. Trzeba nad tym popracować, bo dzisiaj prawie sami w to wpadliśmy. Przed nami mecz w Gnieźnie, jeździmy po to, by wygrywać, dlatego pojedziemy tam zmobilizowani. Mam nadzieję, że z Kamilem Brzozowskim i powalczymy o dobry wynik. Jesteśmy strasznie nierównym zespołem. Jednym razem jadą wszyscy, zaś innym razem wiadomo. Nie ma zdecydowanego lidera u nas. Trzeba nad tym popracować, żeby te zwycięstwa sprawiały nam łatwość.
Joe Haines (GTŻ Grudziądz): Najważniejsze, że dziś wygraliśmy. Fajny mecz i nieźle mi się jeździło. Miałem jednak problemy na starcie i tor mi sprawiał trochę trudności, przez te koleiny.