W niedzielnym meczu z Betardem WTS Wrocław Damian Baliński po raz kolejny zaprezentował się w parze z Januszem Kołodziejem. Wszystkie swoje biegi rozstrzygnęli podwójnie na swoją korzyść, pokonując między innymi Jasona Crumpa czy Kennetha Bjerre. Tym samym jeszcze raz udowodnili, że znakomicie współpracują i rozumieją się na torze. - W parze z Januszem jeździ mi się bardzo dobrze. Przede wszystkim dlatego, że jest koleżeński na torze, czeka i jak trzeba to pomoże. To jest najważniejsze, żeby jadąc parą móc na siebie liczyć i pomagać sobie nawzajem. Wtedy można spokojnie i dużo łatwiej przywieźć dobry wynik. Jestem bardzo zadowolony i myślę, że każdy, kto ogląda nas na torze, również cieszy się z tego, że tworzymy razem taki duet - powiedział dla SportoweFakty.pl Damian Baliński.
Po wyjściu ze startu do wyścigu dziesiątego doszło do kontaktu Balińskiego z Australijczykiem Jasonem Crumpem. Zawodnik leszczyńskiej Unii upadł na tor, ale nikomu nic się nie stało i bieg powtórzono w czteroosobowym składzie. - Po tym upadku z moim zdrowiem wszystko jest w porządku. Nie ma żadnego problemu, czuję się dobrze, nie jestem nawet pobijany. Tak czasami jest, że gdy cała czwórka równo wyjdzie ze startu, to później dla kogoś brakuje tego miejsca. Dobrze, że jestem cały i zdrowy - zapewnił ulubieniec leszczyńskiej publiczności.
W nominowanym, czternastym biegu za Damiana Balińskiego pojechał Sławomir Musielak. Wyścig okazał się pechowy dla Jarosława Hampela, któremu na prowadzeniu zdefektował motocykl. Dzięki temu wrocławianie odnieśli jedyne biegowe zwycięstwo w tym spotkaniu. - Rozmawialiśmy z trenerem w momencie, w którym wynik meczu był już przesądzony. Myślę, że akurat Sławkowi te biegi są teraz jak najbardziej potrzebne, żeby chłopak miał jak najwięcej startów. Co prawda wyścigi nominowane są akurat dosyć ciężkie i mają silną obsadę, ale Sławek musi takie szanse wykorzystywać. Jedziemy zespołowo i trzeba sobie pomagać w każdym momencie i w każdej sytuacji.
Już w najbliższą niedzielę leszczyńska Unia wybiera się do Torunia na mecz z miejscowym Unibaxem. Popularny "Bally" nie rozpamiętuje swego groźnego upadku w ubiegłorocznym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski na toruńskim torze i zapowiada walkę o zwycięstwo. - Wiadomo, że takie chwile są najgorsze, ale to było rok temu. Teraz mamy nowy sezon i nowe wyzwania oraz plany. Na pewno nie żyję tym, co było w zeszłym roku. W Toruniu będę starał się pojechać jak najlepiej i nie myśleć o tym co zdarzyło się kiedyś. Chcę przywieźć cenne punkty i wygrać to spotkanie. Na pewno będzie ciężko, tym bardziej, że Unibax potrzebuje punktów. Ale postaramy się pojechać jak najlepiej.