Cyprian Szymko: Dopiero teraz pokazuję, że mam możliwości

W meczu pilskiej Polonii z Kolejarzem Rawicz, Cyprian Szymko pokazał, że mimo jak do tej pory dość słabych wyników, potrafi jeździć na żużlu. Pilski młodzieżowiec jechał na dystansie bardzo przytomnie, oglądał się za parowymi partnerami, a rywalom skutecznie blokował wyprzedzanie na trasie.

Mecz z Kolejarzem Rawicz rozpoczął się dla Cypriana Szymko, jak również pozostałych zawodników pilskiej Polonii, bardzo dobrze. Później już tylko nieliczni z Polonistów nawiązywali równorzędną walkę z "Niedźwiadkami", a dość niespodziewanie jednym z nich był właśnie Szymko. Młodzieżowiec jechał fenomenalnie w swoich pierwszych trzech startach, a w czwartym, będąc na prowadzeniu, wpadł w koleinę i nie miał szans utrzymać motocykla. - Wypadek troszeczkę wybił mnie z rytmu. Byłem bardzo napędzony, a nie chciałem zbyt mocno kontrować, wpadłem w małą wyrwę, ale musiałem położyć motocykl. Szczęście, że się nic nie stało. Wybiło mnie to z rytmu, ale skoncentrowałem się na piętnasty bieg i udało się w nim dobrze pojechać. Sebastian to bardzo dobry i szybki zawodnik, wygrał start i uciekł do przodu. Ja obroniłem swoją pozycję i z tego powodu się bardzo cieszę.

Pilski tor w niedzielę, ze względu na sporą ilość dziur, stanowił dla kilku zawodników spory problem. Dziwić może fakt, że lepiej czuli się na nim goście. Cyprian Szymko był jednak ze stanu nawierzchni zadowolony. - Ja lubię takie tory jaki był w niedzielę. To był tor można powiedzieć, że jednej ścieżki. Jeżeli ktoś nią jechał i omijał te dziury, to nie było większego problemu. Problemy zaczynały się, gdy zawodnicy zaczynali się ścigać. Sam gdy zostałem czwarty, to w zasadzie nie miałem już toru jazdy. Było dużo fajnych mijanek, dużo odsypanej nawierzchni po zewnętrznej. Można było bardzo fajne zawody pojechać. Te wcześniejsze upadki - Aleksa i Alana Marcinkowskiego, nie wynikały z toru, ale popełnili błędy.

Po meczu z Kolejarzem sezon dla pilskiej Polonii się zakończył. Cyprian Szymko zdaje sobie sprawę, że przez cały sezon to on był jednym ze słabszych punktów zespołu i nie ma pretensji do kolegów, którzy zawiedli w niedzielę. - Dziwna sytuacja, bo trudno mieć do kogoś pretensje. Jeżeli ktoś przez cały sezon zdobywa punkty i wygrywa nam mecze, to nie możemy mieć do niego żalu. Ja przez cały sezon byłem tłem, a dzisiaj już wiem od kogo miałem silnik pożyczony... To był silnik od Damiana Celmera i bardzo mu za to dziękuję. W zasadzie dopiero dzisiaj jest jakieś przebudzenie i jedyny plus dla mnie, to że pokazałem, że brakowało tego sprzętu. Nic więcej się nie zmieniło. Tylko wymieliłem silnik, na którym jechałem i stąd tyle punktów.

Cyprian Szymko nie ma jeszcze zaplanowanej dalszej części sezonu. Wydaje się, że teraz będzie zmuszony do poszukiwania pracy poza żużlem, aby uregulować zaległości m.in. za sprzęt. - Ciężko coś powiedzieć... mam dwa silniki w rozsypce i nie wiem co teraz będzie. Muszę przede wszystkim iść do pracy, aby odpracować długi. Potem dopiero będę myślał o żużlu. Ciężko po takim występie powiedzieć, że nie chce mi się jeździć. Chce, bo dopiero teraz pokazuję, że są możliwości, potrafię wygrywać biegi i to w zasadzie z każdym zawodnikiem. Trzeba poczekać chwilę i zobaczyć jak to się samo wszystko potoczy.

W trakcie sezonu działacze Polonii zapewniali, że pewne osoby obiecały swoją pomoc. Dzisiaj widać, że z obietnic nic konkretnego nie wynikało, a żużlowcy zostali pozostawieni sami sobie. Cyprian Szymko potwierdza, że zawodnicy czują się mocno zawiedzeni. - Nie wiem dokładnie na czym opierały się te obietnice. Nie będę ukrywał, że zawodnicy czują się w jakiś sposób oszukani, bo my przecież nikogo nie okradliśmy. Jechaliśmy swoje, zabrakło nam tej płynności finansowej. Ciężko stawiać jeden mecz na szali awansu do pierwszej czwórki, czy jego braku. Wydaje mi się, że cały sezon był taki, gdzie nie zawsze jechaliśmy pełnym składem, nie zawsze wszyscy byli w pełni dysponowani no i myślę, że to pokazał choćby niedzielny mecz i moja postawa.

Źródło artykułu: