Zwycięstwo dziewiętnastoletniego Artioma Łaguty jest jedynie potwierdzeniem nadchodzących zmian na mapie żużlowego świata. Młodszy z braci Łagutów ma wszystko, czego potrzeba zawodnikowi, chcącemu zostać najlepszym jeźdźcem globu. Świetna technika, wyborne opanowanie motocykla, nienaganna sylwetka i wszechstronność jazdy. Młody Rosjanin imponuje ambicją, brawurą i odwagą, a tegorocznymi sukcesami na arenie międzynarodowej tylko potwierdza swoje wysokie aspiracje. Nie bez powodu porównuje się go do Emila Sajfutdinowa, którego początki kariery były równie obiecujące. Łączy ich ogromny potencjał, talent i odwaga. Od wciąż trzeciego jeźdźca świata, Łaguta różni się tym, że szanując kości przeciwników nie zwykł faulować ich bezmyślnie. Poza tym nie gwiżdżą na niego na polskich stadionach.
Reprezentacja Federacji Rosyjskiej rośnie w siłę i w niedalekiej przyszłości ma ogromne szanse zdetronizować złotą drużynę z Polski. Duńczycy i Szwedzi popadają w przeciętność, a następcami Tony Rickardssona, czy Nicki Pedersena trudno któregokolwiek z młodych skandynawskich zawodników okrzyknąć. Brytyjski żużel goreje od czasów zakończenia kariery przez Marka Lorama, a swój udział w rozgrywkach Grand Prix Anglicy mogą zawdzięczać jedynie prezentowanym dzikim kartom. Kibice z Antypodów spore nadzieje słusznie wiążą z Darcy Wardem i Chrisem Holderem. Speedway zza oceanu reprezentuje tylko czterdziestoletni sympatyczny Greg Hancock. W Polsce zaś, choć co roku pojawiają się wielkie żużlowe talenty, to po kilku sezonach i przejściu w wiek seniora popadają zwykle w przeciętność. Rosjanie zaś mają Sajfutdinowa, Lagutę i równie utalentowanego szesnastoletniego Wadima Tarasienko, który w tym roku zadebiutował w pierwszej lidze i rywalizuje z rówieśnikami w mistrzostwach świata juniorów. W połączeniu z doświadczeniem Grigorija Łaguty, Renata Gafurowa, czy Romana Povazhnego może przynieść sukces w kolorze złota.
W sobotnim Grand Prix Challenge, rozgrywanym na prywatnym wiejskim folwarku Ole Olsena, Artiom Łaguta był klasą dla siebie. Bez skrupułów rozprawiał się z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami, w tym aktualnymi uczestnikami cyklu GP (Zetterstroem, Harris, Lindgren). Dla niego sezon się jednak nie skończył, a szans na kolejne sukcesy będzie jeszcze sporo. W klasyfikacji generalnej indywidualnych mistrzostw świata juniorów, po dwóch rozegranych turniejach, pochodzący z dalekiego Władywostoku młokos traci raptem cztery punkty do liderującego Maksima Bogdanowa - swoją drogą kolejnej perełki z łotewskiego Lokomotivu Daugavpils. W czeskich Pardubicach Laguta będzie miał spore szanse powtórzyć sukces swojego rodaka Sajfutdinowa z 2007 i 2008 roku i zostać najlepszym juniorem świata. W pierwszej lidze zaś wspomniany Lokomotiv z młodym Rosjaninem w składzie ma w tym roku ogromną chrapkę na awans do Speedway Ekstraligi. Gdyby ten wyczyn udało się zrealizować byłby to pierwszy niepolski zespół w historii występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Choć w tym roku polscy kibice będą bardziej podekscytowani i pochłonięci zdobyciem przez Tomasza Golloba upragnionego złotego medalu mistrzostw świata (jeśli sprzed nosa nie zgarnie mu tego Jarosław Hampel), to podejrzewam wróżąc z fusów, że Artiom Łaguta będzie bezdyskusyjnie objawieniem sezonu. Unikając groźnych kontuzji i prawidłowo prowadząc swoją sportową karierę będzie miał spore szanse na stałe zagościć w żużlowej elicie. Czego mu życzę z całego serca. Owa elita zaś powinna się już przyzwyczaić, że wielkie żużlowe talenty ze wschodu pojawiać się będą coraz częściej.
Tomasz Dzionek