Aby wygrać całe spotkanie, żużlowcy Marmy Hadykówki Rzeszów musieli zwyciężyć w ostatniej odsłonie dnia. Bieg 15 wygrał Lee Richardson, jednak Rafał Okoniewski musiał uznać wyższość pary gospodarzy i na metę przyjechał dopiero czwarty. Wyścig, podobnie jak całe spotkanie, zakończył się ostatecznie podziałem punktów. - Razem z Lee (Richardsonem - dop. red.) wyszliśmy całkiem nieźle spod taśmy. On w pierwszym łuku pojechał troszeczkę szerzej, ja próbowałem się na niego nałożyć, ale wyniosło mnie na szeroką i nie zdołaliśmy z wyjścia z wirażu wrócić do krawężnika, żeby przytrzymać Kjastasa Puodżuksa. Później jechaliśmy na 4:2, co oznaczało nasze zwycięstwo. Niestety popełniłem błąd, a Artiom Łaguta był bardzo szybki i musiałem się bardzo napocić, żeby go utrzymać za plecami. Niestety, nie udało się. Szkoda, bo mogliśmy wygrać, ale przed meczem remis bralibyśmy w ciemno, dlatego cieszymy się z wyniku. Gdyby nie słaby początek zawodów, to mogłoby być jeszcze lepiej - powiedział po meczu "Okoń".
Rafał Okoniewski: Przed meczem remis bralibyśmy w ciemno
W minioną niedzielę Marma Hadykówka Rzeszów sensacyjnie zremisowała na torze w Daugavpils z tamtejszym Lokomotivem 45:45. Co więcej, rzeszowianie z Łotwy mogli wywieźć nawet dwa punkty.
Źródło artykułu: