Chris Harris podczas ostatniej rundy Grand Prix w Vojens zdobył zaledwie cztery punkty. Brytyjczyk może mówić o dużym szczęściu, gdyż mimo tak słabego występu, nadal plasuje się on w czołowej ósemce serii GP. Duża w tym zasługa świetniej dyspozycji "Bombera" w poprzedniej rundzie cyklu. Przypomnijmy, że w chorwackim Gorican żużlowiec Marmy Hadykówki Rzeszów wywalczył 21 punktów.
28-latek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że słabszy występ w Terenzano i w Bydgoszczy może pozbawić go miejsca gwarantującego stałe miejsce w cyklu GP w sezonie 2011. Chris Harris wierzy jednak, że jest w stanie zakończyć tegoroczny cykl w czołowej ósemce. - Ostania runda była bardzo rozczarowująca, tym bardziej, że wcześniej praktycznie wszędzie udało mi się dobrze zapunktować. Cały czas jestem pewny siebie, wciąż czuję, że mogę zakończyć sezon w najlepszej ósemce GP. Kolejne dwie rundy będą decydujące. Przed startem w Terenzano będę musiał zmienić kilka rzeczy w silnikach, miejmy nadzieję, że to przyniesie rezultat - powiedział żużlowiec z Wielkiej Brytanii.
Chris Harris przyznaje, że nigdy nie był fanem twardych i śliskich nawierzchni. Dodatkowo "Bomber" pojawiał się na torze w Vojens tuż po każdym równaniu toru. Brytyjczyk przyznaje, że w sobotnich zawodach cały czas miał "pod górkę". - Na treningu było całkiem nieźle, w zawodach już dużo gorzej. Tor przed każdym moim startem był świeży, wyrównany. Nie byłem w stanie dopasować do niego swoich motocykli, ale takie rzeczy się zdarzają. Dodatkowo miałem pecha co do pól startowych. Jeżeli nie masz dobrych startów w tej randze turnieju, masz małe szanse na wyprzedzenie rywali na trasie. Gdy tory są tak śliskie powinniśmy być może dokonać innych poprawek w sprzęcie - zakończył zawodnik rzeszowskiego klubu.