Dla gorzowianina sukces ten liczy się szczególnie, bowiem ranga zawodów była porównywalna do indywidualnej rywalizacji w ramach Mistrzostw Polski. Spośród pięciu biegów, Zmarzlik wygrał dwa, a trzy razy przyjeżdżał na drugiej pozycji. Mimo tak młodego wieku, ambicje młodszego z gorzowskich braci sięgały dużo wyżej i jak sam przyznaje, po zawodach pozostał pewien niedosyt. - Jest na pewno jakiś niedosyt, ale jestem zadowolony z tego miejsca. Były to zawody o bardzo wysokiej randze, bo ranga była prawie tak wysoka jak w przypadku Mistrzostw Polski. Jechali tu przecież najlepsi młodzieżowcy z Ekstraligi. Myślę, że nie jest źle, ale mogło być lepiej. Bo zawsze może być lepiej - stwierdził Bartosz Zmarzlik.
Gorzowianin już w swoim pierwszym biegu pokazał, że będzie jedną z najbardziej liczących się postaci w stawce. Występ piętnastoletniego żużlowca nie był jednak tak spektakularny jak rezultaty w innych turniejach o podobnej randze, jednak rozgrywanych poza Gorzowem. - Gorzowski tor mi pasuje, jednakże jeszcze dużo muszę jeździć żeby się w niego wjechać. Jeszcze czasami zdarza się, że mnie zaskakuje. Na kadrze juniorów w Gnieźnie było dużo lepiej niż dziś, ponieważ tam jest twardy tor i bardzo mi pasuje. Do tego moje silniki są bardziej podpasowane do twardych torów, co oczywiście nie oznacza, że nie jadą na innych. Również na tym gorzowskim będę robił dużo punktów - zapewnił młody żużlowiec.
Lepiej od Zmarzlika spisał się m.in. jego rówieśnik, Piotr Pawlicki, który goryczy porażki zaznał dopiero w ostatnim biegu dnia. Wychowanek leszczyńskiej Unii nawet mimo ogromnych strat do przeciwników po starcie, potrafił systematycznie je odrabiać, a następnie w bardzo prosty sposób wyprzedzać swoich rywali. Jedną z ofiar Pawlickiego był właśnie Zmarzlik, który nad swoim przeciwnikiem miał sporą przewagę, a linię mety przekroczył daleko za nim. - Piotrek Pawlicki był dzisiaj naprawdę szybki i w rywalizacji z nim, nawet pomimo tego, iż miałem ogromną przewagę, jechałem trochę słabo. Nie mogłem obrać optymalnej ścieżki jazdy, a poza tym mój motocykl był trochę za słaby i jak wjeżdżałem w odsypane to "zdychał" i po prostu zwalniałem - opisał Zmarzlik.
Dobre występy gorzowianina zdają się pokazywać, że bardzo groźna kontuzja jakiej doznał jego starszy brat - Paweł Zmarzlik, nie pozostawiła śladu na psychice Bartosza. Jak się okazuje, spory udział w mentalnej pomocy dla młodszego z braci miał Tomasz Gollob, kapitan Caelum Stali Gorzów, który już od kilku lat pomaga w karierze gorzowskich braci. - Starałem się zbytnio nie myśleć o kontuzji brata. Pan Tomek Gollob wytłumaczył mi pewne rzeczy, ponieważ on miał podobną sytuację, gdy był zdrowy, a jego brat ciężko kontuzjowany. Nie myślałem więc o tym, nie wpływało to na moją psychikę i jazdę, ale osobiście bardzo to przeżywałem. Istnieje szansa, że w przyszłym roku będziemy jeździć razem w parze i mam nadzieję, że jeśli tak się stanie, to będziemy wygrywać wszystkie biegi podwójnie i niejednokrotnie udowodnimy, że jesteśmy naprawdę dobrymi zawodnikami - zakończył zawodnik Caelum Stali.