Armando Castagna dla SportoweFakty.pl: Polacy na zawsze zapamiętają Terenzano

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gdyby nie Polacy frekwencja podczas Grand Prix Włoch byłaby dramatycznie słaba. I tak, turniej w Grand Prix obejrzało pewnie najmniej widzów w całej 16-letniej historii cyklu. -<I> Uratował nas Tomasz Gollob i fakt, że do Włoch przyjechało mnóstwo polskich kibiców, którzy w Terenzano mieli swój wielki dzień -</i> powiedział dla SportoweFakty.pl Armando Castagna, legenda żużla we Włoszech.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przede wszystkim jestem ogromnie szczęśliwy, że zawody doszły do skutku. Sen z powiek organizatorom Grand Prix Włoch spędzały prognozy pogody na sobotę, 25 września. Na szczęście obfite opady deszczu nawiedziły nas w piątek wieczorem i w nocy. Udało się nam przygotować nawierzchnię toru tak, by można było przeprowadzić zawody. To dla nas najważniejsze. Cieszę się, że turniej był emocjonujący i ciekawy, a w kilku wyścigach kibice obejrzeli naprawdę ładną walkę - powiedział na początku rozmowy z portalem SportoweFakty.pl, Armando Castagna.

Kameralny stadion w Terenzano, którego jupitery widać z autostrady prowadzącej do Udine przeżył w minioną sobotę prawdziwy najazd polskich kibiców. Włosi mogą mówić o dużym szczęściu, że Tomasz Gollob właśnie tam miał szansę na przypieczętowanie tytułu mistrza świata. W przeciwnym wypadku pewnie tylu Polaków nie przyjechałoby na Grand Prix, a trybuny świeciłyby pustkami. - Jestem bardzo szczęśliwy, że mogliśmy gościć tylu kibiców z Polski. Wasi fani są fantastyczni. Myślę, że zarówno Tomasz Gollob jak i polscy kibice zapamiętają Terenzano na zawsze, ponieważ właśnie na włoskiej ziemi sięgnął on po tytuł mistrza świata - dodał Castanga.

Legenda włoskiego speedway'a z ogromnym szacunkiem wypowiadała się o Tomaszu Gollobie, który jest młodszy od Castagni o 8 lat i z którym to przecież najlepszy włoski żużlowiec ścigał się także w cyklu Grand Prix. - To niewiarygodne, czego dokonał Tomasz Gollob. Jestem przy żużlu już szmat czasu. Ścigałem się jeszcze z nim parę ładnych lat temu. Obserwowałem Polaka, jego drogę na szczyt. On ciągle próbował, próbował i próbował zostać mistrzem świata. Aż wreszcie to osiągnął. To wspaniałe, że zdobył upragnione złoto. Szczerze mu gratuluję. Jak mało kto zasłużył na tytuł mistrza świata - podkreślał Włoch.

Armando Castagna, choć karierę sportową zakończył już jakiś czas temu, to nadal jest blisko żużla. - Jestem koordynatorem we włoskiej federacji sportów motorowych. Jestem takż członkiem FIM. Będę w najbliższy weekend w Pardubicach podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Świata. Czasami także wsiadam na motocykl i ścigam się z kolegami. Jeszcze całkiem nieźle mi to wychodzi - śmieje się 47-letni Castagna, który w czerwcu tego roku wygrał zawody we Włoszech, pokonując o rok młodszego Andreę Maidę. On z kolei stanowił rezerwę toru podczas Grand Prix Włoch.

Armando Castagna to najlepszy żużlowiec w historii Włoch. Sześć razy startował w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata. Najwyższe miejsce zajął w 1990 roku w Bradford, gdzie był ósmy. Przez rok ścigał się także w cyklu Grand Prix. Po zakończeniu regularnego uprawiania żużla przez Castagnę Włosi nie mogą doczekać się jego następcy, który choćby spróbował nawiązać do sukcesów dwunastokrotnego mistrza kraju. - Nie ma co ukrywać, mamy wielki problem. Co prawda pracujemy z dziećmi i młodzieżą, szukamy talentów i powoli przynosi to efekty, ale jeszcze trochę lat upłynie zanim doczekamy się żużlowca światowego formatu. Nie mówię, że będzie to ktoś, kto zdobędzie od razu jakieś medale, ale może chociaż wygra jeden czy dwa wyścigi podczas Grand Prix Włoch i przyciągnie na trybuny rodaków - mówi z nadzieją Castagna.

Włoch dzień przed zawodami zapytany przez jednego z polskich dziennikarzy, kto jest jego faworytem, odparł, że... Mattia Carpanese. - Trzeba było widzieć tego dziennikarza, który nie mógł uwierzyć, co ja za bzdury wygaduję - śmiał się po sobotnich zawodach Castagna. - Pewnie, że chciałbym, aby mój rodak liczył się w stawce zawodów Grand Prix, ale doskonale sobie zdaję sprawę, że tak nie jest. Zresztą występ Matii Carpanese udowodnił to niestety – dodał.

Wiele się ostatnio mówi o próbie ekspansji żużla poza Europę. Jak na to zapatruje się Armando Castagna, członek FIM? - BSI i FIM pracują nad tym. Zdajemy sobie sprawę, że zainteresowanie żużlem innych kontynentów jest koniecznością. Tylko wówczas możemy przyciągnąć do speedway'a jeszcze większe pieniądze. Zamykanie Grand Prix w gronie polskich, szwedzkich i duńskich organizatorów do niczego dobrego nie doprowadzi, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że właśnie w tych trzech krajach żużel jest najpopularniejszy i ma największą widownię. Cieszę się, że Terenzano w przyszłym roku będzie ponownie organizatorem zawodów Grand Prix. Stosowną umowę podpisaliśmy dzień przed sobotnim turniejem. Wiem, że nigdy nie zgromadzimy tutaj takiej publiki jak w Polsce, Anglii, Szwecji czy Danii. Ale co mamy zrobić? Mimo wszystko dobrze, że Grand Prix odbywa się także we Włoszech - kończy Armando Castagna.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)